29 września 2009

a jeszcze z niedzieli...

... siedzimy przy obiedzie i sobie rozmawiamy z mężem, że trzeba Hankę nauczyć pić z kubka. Bo ona tylko to przez słomkę i niby wystarcza no ale rośnie i między ludzi pójdzie i o takim kubkowym niekapku lovi opowiadam. A mąż mój a ojciec dziecka stwierdza, że to Hanka i z kubka pić na pewno umie bo my tu bajery z niakapkami a ona siup.
no to siup.
a pewnie, że sobie poradziła. przecież to Hanka.
a i zabawa była.
i śmiechu co nie miara.
i nawet dużo nie porozlewała.
żadne tam halo.
a rodzice tylko wzdychają.





kilka słów w temacie ;)

czytam jesienną gagę i uśmiecham się od ucha do ucha. mimo iż jest o jedzeniu. niejedzeniu. mój temat.
i nie cieszy mnie nawet to, że nie jest u nas z jedzeniem najgorzej.
nie pociesza, że są inni i inni mają gorzej.
nie bawi jedynie opis zmagań, wybiegów i tajnych planów, żeby tylko dziecko zjadło.
cieszę się, bo nie jestem okropną matką.
nigdy Hanki nie zmuszam do jedzenia.
nie je to nie je. trudno. oczywiście w środku się gotuję i miałabym ochotę ją rozerwać. ale nie.
widocznie nie jest głodna.
nie uskuteczniam wybiegów w stylu 'leci samolocik' 'za mamusię, dziadziusia, babcię, pieska czy sąsiadkę'.
nie wpycham do buzi na siłę gdy nie widzi i jest zajęta czymś innym w nadziei, że połknie.
nie biegam za nią po całym domu czy ogrodzie żeby tylko cokolwiek zjadła.
nie zakradam się z jedzeniem po kątach.
nie popadam aż w taką paranoję.
nie jestem psychiczna !
Hanka posiłki bez wyjątku zjada w pozycji siedzącej, przeważnie w swoim foteliku przy stole, od wielkiego dzwonu na kanapie pozwolę jej coś przekąsić.
nie ma biegania z jedzeniem.
nie karmię jej.
zjada sama tyle co uda się jej łyżeczka czy widelcem i to od dawna.
jak nie chce to mówi 'duję, uję' odstawia talerzyk i czeka na wyjście.
jak była mniejsza w tym samym geście podnosiła ręce do góry. koniec.
udało mi się jej nie zniechęcić do jedzenia.
jak uda mi się ją zachęcić będę lewitować.
bo jak na razie uskuteczniam jogę jak inne matki niejadków podczas posiłków.
Hanka przeżuwa... a ja połykam.
i tak prawie co dzień ;)

a w niedzielę byliśmy na basenie....

... od rana do wieczora mówiła tylko o tym.
Temat dnia.
A na basenie mówiła, że basen nie... pac babaw...
No to ten plac zabaw również zaliczyliśmy.

A i cały dzień był basenowy ;)





zaległe kasztany

kasztany czekały i czekały i doczekać się nie mogły na Ciocię Asię :)
doczekały się swojego momentu
to był Hanki kiepski moment
i pomogło
ludziki, żółw, piesek, węże nawet... nigdy nie byłam w tym kierunku uzdolniona ale sam fakt, że Hanka poznała co jest co to sukces ;)






w zabawie brał udział sąsiad 'Pan Andek' który unika zdjęć ;) ale jest idealny do straszenia wężami ;)



a tutaj ewidentnie dziecko daje do zrozumienia, że nie jest w nastroju na więcej zdjęć ;)


buzie

Porządne buzie muszą być okrągłe, mieć oczy, nos, usta, włosy, czasami zeza a czasami czapkę ;)
Buzie najlepiej wychodzą flamastrami.
Flamastry są najlepsze z najlepszych kredek ;)
Bo mają zatyczki.
Ha.






A buzie ewoluują. Dla przykładu. Tamte stare są. Poniżej buzie 3 dni później ;)

23 września 2009

drzemka jest i stała się boska i wyczekiwana czasami


Co mnie ciągle cieszy i raduje. Mimo iż Hanka całodniowo daje radę i nie marudzi i nawet podobna do siebie jest około 12 godziny bycia na nogach to wiadomo, co ja wolę.
Do tej pory było dramatycznie.
Ale do tamtej pory nie miała kołderki.
Nofa. Nowa.
Bo wcześniej nie miała. A nie wie, że kupiłam ją jeszcze przed jej urodzeniem ;)
Dla Hanki słowo nowe jest czarodziejskie.
Uwielbia nowe zabawki i książki. Prosi o baję nofą jakże inaczej.
A teraz ma ta kołderkę nofą, którą przykrywa się po czubek nosa i jest fantastycznie.
Przynajmniej na jakiś czas.

ja kiedyś normalnie...

Najbardziej w świecie nie lubię być na diecie.
To teraz mogę powiedzieć, że najbardziej w świecie nie lubiłam być na diecie a teraz nie lubię momentu żywieniowego mojego dziecka. A jak dwa w jednym się spotkają to już... karramba! ;)
Nie będę narzekać na nią. Bardziej na siebie. Hanka do jedzenia ma stosunek obojętny. Ale kto by pomyślał. Przed śniadaniem pół wsi słyszało, że ona chce ajo. Matka jajka podała tak jak Hanka ostatnio lubi, na twardo. Do tego wędlinka, kiełki rzodkiewki, pomidorek, ser żółty. Śniadanie zajadła w końcu brzoskwinią i więcej wylądowało w koszu i w misce kotów. Trudno.
Przed drzemka nie ruszyła niczego, chociaż miała ochotę na paluszki. Ale nie ! Obiad w perspektywie. Dalekiej.
Hanka śpi a ja dziergam ten obiad. Spaghetti. Myślę, że i Tato zje i Ciocia Asia kiedyś i Hanka ale jak nie zje... czy mam jakiś zapas? Spokojnie mam pomidorówka. A jak nie zje?... i tu zamierzam i przymierzam się do robienia na zapas racuszków z jabłkami i myślę.... NIE ! Jak nie zje spaghetti to znaczy, że nie głodna. Trudno. Koniec wymyślania. Z głodu nie padnie.
No i słowo ciałem się stało. Spaghetti zostało na talerzu prawie w takiej samej ilości co zostało podane. Jedynie kluseczki zostały wylizane z sosiku albo sosik wytarł się w rękawki. Nie wiem za bardzo, nie chciałam patrzeć ;)
A te wszystkie ochy i achy na foto to taki pic na wodę....



Na podwieczorek był jogurt i gruszka, na kolację butla mleka i tyle.
Reasumując Hanka zjadła dzisiaj brzoskwinię, gruszkę, jogurt i 600 ml mleka.
A ja muszę przestać robić z tego tragedię.

;)

22 września 2009

siła skupienia


a niby pasy od fotelika, niby nudna rzecz, niby co tam zapinają się i rozpinają rodziców palcami i siłą umysłu ;)
zanim Hanka osiągnie ten stan to wiele wody upłynie.
jak na razie osiągnęła stan skupienia.
totalnego.
nawet namolna Matka z aparatem nie ruszyła.
koncentracja przede wszystko ;)






i, kurde, znowu boso po terakocie !
;)


ps. dzisiaj miała wyjątkowo ładne włosy ;) znaczy się mi wyjątkowo się podobały ;)

siła sugestii



Plasterek !!!!
Ratunku !!!!
Od razu lepiej !

Siła sugestii ;)

A nie wspomniałam, że uderzyła się w głowę ;)

torebka być musi

Do tej pory rekwizytom mówiliśmy nie.
Udawały nam się spacery bez wyciągania lalki z wózkiem, misiów czy inne.
Można oficjalnie powiedzieć, że etap ten mamy niestety za sobą.
Ostatnio zabrała pchaczkę ciagaczkę ;)


A torebka to już musowo. I był zonk bowiem w ulubionej mieszkają kasztany co na to bycie samochodem czekają :) zapałki już tez są ;) no i musiała zmienić styl ;)



konkurs recytatorki

No skąd to nie wiem.
Ale ja też będąc dzieckiem miałam fazę na tuwimowego Bambo.
Czasami się zapomni i krzyczy na mnie Mama citaj Bimba... bim... Bambo !!
Znam na pamięć, jak większość Tuwima ;) więc recytuję przez sen nawet.
Co rano Hankę wprawiło w zdziwienie. Ha.
A później, kilka godzin później, stała pod płotem sąsiada i recytowała.
Moja twarz prawie umarła od powstrzymywania śmiechu i zachowania powagi.
Skrótowa to wersja była. Ale pamieta ulubione swoje wątki jak widać.
A brzmiało to tak:

Bambo.
Bambo. Tam. / daleko mieszka no co ;) /
Bambo cita. / czyta czytankę /
Bambo obuzie. / łobuz /
Mama woła. Baaambo, Baambo oć tutaj. Oć plap plap. / Mama powiada choć do kąpieli /
Bambbo... nieeee nieeee. / no boi się co /
Mama ocha Bambo. /kocha/
Bambo dzidzia. /Bambo synek mamy/

;D

21 września 2009

najlepsze kasztany są ...

... na cmentarzu ;)
w każdym razie wg naszych standardów.
a kasztany wzbudziły nie mało emocji.
tym bardziej, że Ciocia Asia obiecała zrobić z nich samochód !
ha. nie jakieś tam ludziki.
tylko znowu Matka nawaliła i o zapałkach zapomniała ;)






nie mam pojęcia...

... skąd wzięła nowy styl chodzenia.
... ręce w kieszeni nie były przy tym żadną tajemnicą ;)


17 września 2009

miłe złego początki

Wczoraj było super. Extra. Wypas.

Ostrzegała Matka Polki w komentarzach. Nie żebym miała nadzieję na taką codzienność. Nie urodziłam się wczoraj. Ale człowiek to da sobie tak oczy zamydlić. Mogłabym napisać, że taka żmijkę na własnej piersi wyhodowałam ale wolała butelkę więc co ja mogę. No bo dzisiaj....

Hanka się odczarowała ;)

Zwrot o 180 stopni. I piszę o tym tylko dlatego, żeby ludzie nie myśleli, że my to mamy szczęście z takim spokojnym dzieckiem. I że takie dni jak wczoraj to bajka, miła ale było i minęło ;)

Dzisiaj tylko MAAAAMA MAAAAMA tutaj Niani oć... MAAAMA nie pśij (śpij) MAAAMA am am upkę (zupkę której nie mam i która się gotuje ) ajo nie (a jajka akurat mam) naleśniki też mam ale muszą być z jemem (dżem) który wyjada łyżeczką a zostawia naleśniki.
MAAAMO oć tutaj... MAAAMO mniamniot (namiot) MAAAMO titik kce (kocyk do namiotu) .

Jestem matką, która dzisiaj biega z prawa do lewego, słucha krzyków i narzekań i w środku aż się gotuję. Nie wiem czy dzisiaj zajęła się sobą 3 minuty. Nie sądzę. Ale wczoraj. Wczoraj to było życie ;)

Ale jedno ale mam co do wczoraj... takie, że dzisiaj jest lepsze. Wczoraj nie spała. A dzisiaj TAK ;) inaczej chyba bym wysiadła psychicznie.

A innym pocieszeniem jest, że w końcu wymyśliłam jak nie przypalić kaszy w krupniku. Wstawiłam zupę do parowaru ;D

wspomnienie dnia wczorajszego.

Zabawę dostarczyły Asie. Jedna robiła wpierw bańki mydlane. Nie byle jakie. Z nie byle jakim zaangażowaniem i dziecięcą radością. To wciąga ;)







Druga przeganiała Hankę w ta i z powrotem albo to Hanka przeganiała Asię.
Jedno jest pewne. Asie u nas w domu rulez. Nawet lalki nazywane są Asia ;D