26 stycznia 2010

czarno biała




poranki





Dobrze było ale się skończyło. Gdzieś w okolicy 8.20. Trzeba wstawać.
Wczoraj to było extra. Normalnie na piątkę z plusem.
Obawiam się, że dzisiaj będzie nadrabiać braki ;)
A może nie.
Mamo, ubielamy ublanko Hani. To znaczy, że zdejmujemy szlafrok - tak?
Upewnianie się to moje druga natura od kilku dni. Zdejmę szlafrok, przygotuje ubranie i będzie afera bo jednak nie. O nie, dziękuję. Upewniam się.
Hafloć jusz nie, ublanko. I japto.
Co ma jabłko do szlafroka? Ale jak powiedziała tak zrobiła. Bez afery. Z dużym naciskiem na samodzielne ubieranie, majtki- dziewczynką do przodu, skarpetki, spodnie - kieszonką do tyłu, koszulka - Mamo pomóż - jednak bluza sama. Gotowe. I to grubo przed 9. Wczoraj grubo po 12.
I naprawdę miała ochotę na jabłko.
Mamo weś nulofen udsiej na dłowę.
Na głowę to termofor mama grzeje. Na zatoki dokładniej. Bolące.
Nurofen to tabletka dla dorosłych.
Boli - nie boli. Boli.
Ha.


24 stycznia 2010

śniadanie


jak śniadanie to koniecznie w piżamie
albo nowym szlafroku - nofy hafloć po Hankowemu
i tak ją dzisiaj chwaliłam z rana, że grzeczna
i nie awanturuje się
i to zbawiennie tak pewnie Tata działa
kojąco
ale ale ale
odrobiła straty ;)
bo z rana nie było ani ubierania się, ani wyjścia gdziekolwiek czyli ubierania się ciąg dalszy
i dostała prezent z rana od Dziadka więc nie było po co i sposobności
ale ale ale
spokojnie wyrobiła średnią
o głupoty poszło
nie rób, nie dotykaj mnie, ja sama
pomóż
albo nie
ale jednak pomocy potrzebuję
Hania się uspokoiła - jak mówi, że się uspokoiła a jeszcze szlocha to ja nie wiem czy wypada wybuchnąć śmiechem
oaza spokoju, zaraz po Mamusi ;)
ale ja mówię, że nie, z Hanią zdenerwowana i płaczącą rozmawiać nie będę, ani negocjować
uspokoić się trzeba
czasami pozornie
ale widzę, że stara się
i wie, że płaczem to nic a nic
rozmawiać trzeba
tłumaczyć
i czasem to już mi brakuje słów
i argumentów
ale na szczęście Ona nie wykorzystuje tego przeciwko mnie
jeszcze ;)

sanki

zima jest to i zimno jest ;)
na szczęście jest też śnieg
i nie będę narzekać ani na mróz ani na śnieg ;)
a jak śnieg to i sanki
i bawi mnie Ona na tych sankach
to już rytuał
sama ciągnie sanki do wyjścia



potem wsiada i...
obowiązkowo trzeba przykryć kocykiem
i trzeba iść do lasu
nalobić hałasu
pozjeżdżać z górki ze 3 razy
krzyknąć ze dwa - niby to ten hałas - ale tak nieśmiało, żeby zwierząt nie wystraszyć - a w lesie krokodyl mieszka ;) ale już słoń to nie. i orzeł też mieszka obowiązkowo.
a jak o drapieżnych to Babcia karmi ptaszki a ptaszki same są pokarmem dla....


a na sankach w drodze Hanka udaje, że śpi na przykład
albo wypatruje księżyca - w południe go doskonale widać
a w lesie patrzy się do góry na prześwitujące słońce
i czasami minę ma nieciekawą i nie wygląda na przeszczęśliwą


naprawdę Ona lubi sanki ;D

to takie oczywiste

prawda zawsze jest oczywista
i przyswajalna

tutaj jest bziusiek Mamy
tutaj biła Hania malutka
w bziuśku u Mamy

Hania sie ułodziła z bziuśka Mamy

no przecie
nie inaczej

dziecko jest fantastyczne pod tym i innymi względami
powiesz, że tak jest i tak jest

u nas ostatnio niczym z horrorów zjadamy ciałko Hanki
eszcze bziusiek telaś noda i spopa i dowa i tolanto i ucho, dludie
a nosek Dziadek Janek to dzisiaj na własność zabrał
ale oddał

i z tym ciałkiem to właśnie idzie ciałko innych
Mamy brzuszek
i dowiaduje się, że pieprzyki to wcale nie bolą
i to pewnie
bo tak jej powiedzieliśmy

a lalka, którą dostała pod choinkę to syrenka
a widziała jakąś? a ktokolwiek widział?
a wiadomo, że to syrenka, nie ryba - syrenka


a Dziecko mowę chłonie jak przysłowiowa gąbka

podsłuchane dzisiaj przy przeglądaniu książek - do siebie.
Hania pocita.
Hania nie może bo nie ma otulalów.
co? bez otulalów będę citać. nieeee....


że niby do Dziadków pije....

;)

21 stycznia 2010

Dzień Babci i Dziadka.

No tak.
Babć i Dziadków u nas dostatek.
Hanka jako, że DUŻA już jest /większa niż w zeszłym roku/ samodzielnie wykonała Laurki dla Babci i dla Dziadka po 2 komplety.
Na komendę Mama wycinała serduszka, listki, kwiatki, gwiazdki złote i srebrne a Hanka wg swojej umyślonej koncepcji naklejała na kartki.
Potem lekki koncept malowniczy na ostatniej stronie. Jakiś odcisk dłoni (gdyby dziadkowie mieli wątpliwość co to jest to piszę).
I gotowe.


Babciom i Dziadkom Sto lat....

A Babcia Aga to nawet takie szczęście ma, że urodziny, imieniny i Dzień Babci jednego dnia obchodzi. Jakie szczęście ;D
Sto Lat ponownie....


A resztę dzisiejszego dnia pominę stosownym milczeniem.
Żeby nie psuć nastroju ;)
nie nie nie... tego byśmy nie chcieli ;)

z serii zasłyszane - zapisane.

przy śniadaniu. oda do....
jaki pusty jesteś
jaki mao najedzoni jedzontiem
ty bziuśku ti ti.

oraz do Mamy...
Dziekuja ci za hadanie.

a za jakiś czas...
mohle planie czeba lozwiesić gdzieś indziej.

obiad przygotowywując ....
Mamo, nie hałasiuj tą malchewtą.
to nie ja, to tarka.

;)

20 stycznia 2010

nastapił wieczór

dzień - było dobrze.
korzystałam ile mogłam.
do czasu.
ale nie narzekam bowiem i tak było lepiej niż zazwyczaj.
wieczór zaczął się bombowo od afery sprzątającej. Hanka nie chce sprzątać zabawek. przeżyję. jak nie chce zabieram, odstawiam w widoczne miejsce i nie bawi się kilka dni. no dwa góra. potem obiecuje poprawę i zazwyczaj poprawa jest. ale nie dzisiaj bo dzisiaj było grubo - został skonfiskowany domek lego ! o zgrozo. trudno. zrobiło to na niej wrażenie. zobaczymy co jutro będzie.
w międzyczasie dostała od Taty piżamkę z Pansi Pansi. wypas !
;)


później kąpiel. i wszystko dobrze gdyby nie to, że chciała się kąpać w ubranku ?!?
że co?
afera. odrobinę przyćmiona samą kąpielą. potem kolejna afera przy wychodzeniu z kąpieli. następna przy ubieraniu w piżamę - bo nie jest to ta z Pansi Pansi. tak wiem - nie trzeba było jej dawać piżamki nie upranej i nie przygotowanej do ubrania natychmiastowego do spania ! wiem !
20.30 Hanka jednak postanowiła przestać płakać / z terrorystami nie negocjujemy!/ i śpi.
jutro nowy dzień - i pamiętać o piżamce muszę :)
i tak to rozmyło się moje wspomnienie o miłym dniu z nie zbuntowanym Dzieckiem.... bunt bunt bunt !!


a poza tym to jakiś budowniczy nam rośnie ;)

hmmm....

dzisiaj czuję się jakbym miała dzień dziecka.
wstałam przed 10 ! o dzięki Ci mężu !
zjadłyśmy śniadanie bez większego focha - dziecka nie mojego.
przytulałyśmy się tylko 5 razy. a przytulanie się jest hasłem ostatnich tygodni i mimo iż trwa minutę, Hanka angażuje w to cały swój entuzjazm przeplatany z rozrzewnieniem, dramatem bądź płaczem - zależnie od sytuacji. zagranie iście teatralne.
Dziecko bawi się prawie sama... co umożliwiło mi wykonanie czynności takich jak chociażby włączenie komputera ;)
i zrobienie 2 zdjęć.

zastanawiam się właśnie nad istotą spaceru przy śniegu, mrozie i wietrze... hmmm
i nad obiadem też rozmyślam, bo nie muszę go dzisiaj gotować.
ogólnie dobrze mi dzisiaj i spokojnie i.... już prawie 13.

... zaraz się coś zepsuje ;)
mam nadzieję, że nie będzie profetyczne.

;)

dustaffik ty pudeleć

O tym chyba jeszcze nie wspominałam a powinnam i wymaga to oddzielnego posta.
Gustaff został ostrzyżony. W związku z wieloma czynnikami decyzją podjętą jednogłośnie w rodzinie i przez Panią Wet.
Wygląda tak.


Bawi mnie niezmiernie.
U Hanki wzbudził wręcz litość.
Dustaficiu tochany, ty pudeleć jesteś.
Pani dała ci sylopeć i odoliła.

No ogoliła. Nie może do wiosny wychodzić na spacerki o czym Hanka mu przypomina za każdym razem kiedy skacze na okna albo otwiera drzwi. Tak, niestety, nasze koty opanowały sztuczkę otwierania drzwi.
Hanka tak czy tak chętnie się z Gustaffem bawi. Głównie papierkiem.
Dustaffić, oć tutaj, oć. Mam papeleć.


A wczoraj szukała go przez telefon.
Dustaffić dzie jesteś tochany. Dzie ty jesteś ty pudeleć. Dzie ty jesteś w tym potoitu.
Obok. Na kanapie.
Kurtyna

tiktaki na topie

Zaczyna się zawsze tak.
Poplosie dla tićtaci.
Słucham.
Poooploszę dwa tićtati.
Proszę. Ale na dwóch się rzadko kiedy kończy. Po czterech również. Zasadniczo dobija do sześciu.
Z dwoma tiktakami w dłoni siada na fotelu/kanapie/podłodze. Jeden do buzi. Drugi czeka w garści.
Niczym mantrę powtarza:
Nie glyziemy tylko ćciemy.
A i tak gryzie.
I znowu zostanie na tym przyłapana.
I znowu główkuje skąd Mama wiedziała.
Minę ma wtedy jak Ciocia Asia, kiedy została przyłapana bez kapci podczas sławetnej rozmowy telefonicznej.
Skąd ojciec wiedział?
Pełna konspiracja.
Więc po raz kolejny powtarza:
Nie glyziemy.
I znowu.
Poooploszę dwa tićtati.
Ok. Ostatnie. Taaaa....
I czasami działa.
Ale często słyszę za plecami.
Poploszę dwa tictati.... i zanim otworzę buzię... ośtatnie takie, ośtatnie tićtaci... wymachuje przede mną palcem.
Jak ostatnie to ostatnie.
Telaz psielwa na tićtaci. Psielwa.
Dziecko ma tak, że jak mówię 'nie' ze słodyczami /Tato rzadko mówi nie - sorry ;)/ to nie dyskutuje długo. Bo, że dyskutuje to wiadomo. Tak dla zasady trzeba. Ostatnie to ostatnie. Przerwa to przerwa.
Czasami korzysta z obecności osób trzecich.
Pooploszę tićtaci. Jeden dla Baby, jeden dla Mamy, jeden dla Hani.
Bo z dzieleniem się jesteśmy na plusie.
Chwilowo.

I tak wiele osób nie może pojąć, że Dziecko nie je czekolady, ciastek i mnóstwa innych słodyczy. No przecież je miniminsi - z 8 drażetek ;) I, że nie daliśmy jej spróbować chipsów i innych. I, że to okrutne bo słodycze są dla dzieci.
Cukier wszechobecny cukier ;)
Kiedy to się zmieni? Chyba nigdy.

17 stycznia 2010

teatr


Kulturalnie u nas ostatnio.
;)
Dzisiaj byliśmy na przedstawieniu dla dzieci. Zostaliśmy zaproszeni. Miło.
Trochę się bałam, że za mała jest, że znudzi się, będzie denerwować. No co? ;)
A było dziwnie.
Bowiem najwidoczniej była zdenerwowana całym tym teatrem, wejściem, szatnią i otoczeniem ogólnie. Pierwsze chwile spędziła na rączkach. Potem już dreptała sama ale ta chwila na bezpieczne ogarnięcie terenu z rąk taty zdecydowanie była jej potrzebna.
Potem samo przedstawienie - światła. muzyka, aktorzy - wszystko ok do czasu kiedy coś zbyt głośno brzdęknęło, spadło i roztłukło się - taki był odgłos. No i już wtulona w Mamę skończyła oglądanie z pozycji moich kolan.
A na końcu był Mikołaj. Pierwsza klasa. Mimo iż przebieraniec to pełna profeska ;)
Z początku nie chciała ale jak zobaczyła, że inne dzieci stoją w kolejce, obierają wielką paczkę słodyczy (trudno) to zajęła z Tatą miejsce w szeregu.
I jakiś chłopiec ją zaczepił w tej kolejce i powiedział, że ładna jest ;)
Starszy chłopiec. Ze starszaków.
Nowym doświadczeniom w tym tygodniu najwidoczniej mówimy TAK !

;)

15 stycznia 2010

cyrk

ja nawet nie wiem jak to opisać.
Dziadek zabrał nas na cyrkowe przedstawienie do przedszkola.
cyrk był a jakże.
cyrk.
ja nie wiedziałam, że ludzie jeszcze takie rzeczy robią.
i, że dzieci oglądają.
Hanka - widok bezcenny.
wysiedziała cały program na ławeczce w towarzystwie innych dzieci.
swoją droga - grupa trzylatków to bardzo duże dzieci - tak rozmiarowo 104/110 cm przy Hance 92/98 cm to kolosalna różnica ;)

cyrk.





a z programu cyrku nie było jedynie jazdy na rowerku jednokołowym - a szkoda ;)
zresztą - miało być zabawnie?
było ;)

pani (która tańczyła) chciała mnie wziąć do pokazu egzotycznego z wężami - w życiu !
a pan iluzjonista wyjął z mojej głowy piłkę a nawet dwie.
spodobałam się pewnie przez ten nieprzemijający uśmiech na mej twarzy :)

lecz z całej tej wyprawy to najważniejsze były dzieci.
dla Dziecka.

Komplement. Pierwszy.

Ona przy śniadaniu.
"Ładna Mama dzisiaj jest".

Rozpływam się.
Mimo tego 'dzisiaj'.

:)


14 stycznia 2010

o czym by tu napisać

Leniwcem jestem nie przeczę...
Lecz z drugiej strony za dużo się dzieje...
O czym napisać....
Nie napiszę o 13 stycznia !
Dramacie ! o nie. Przemilczę. Wymownie przemilczę.
Teraz jest dobrze. Z okazji śniegu mamy wielkie saneczkowanie. I mamy nową zabawę - stempelki. Znacznie brudniejsza niż naklejki. Ale sorry... na naklejki patrzeć nie mogę i denerwuję się na swmo ich wspomnienie. Mój osobisty przesyt.
Nastała nowa tradycja - śniadania jadamy w piżamach ;) ale skąd o dlaczego nie wiem. Samo przyszło. Pójdzie samo z czasem.

Poranna miłość do prosiaczka.

Hanka używa dużo farb. Kredek. Malowanie powróciło.
Poniżej udało mi się focić MakaPakę przed wytarciem ;)

Coś mam w głowie ale mi umyka.

Śpiewamy:

"Mój kask ma aż trzy rogi,
Trzy rogi ma mój kask,
Lecz gdyby nie trzy rogi,
To nie byłby mój kask."

Z pokazywaniem. /znacie to?/

Ciocia Asia pokazałą i bardzo nas to ubawiło - obie trzy ;)

No i Dziecko jest niezmiernie komiczne i nawet jak mnie złości to mnie bawi. I chyba coś jest nie tak z którąś z nas. Pewnie ze mną.
Pozdrawiam.
Mama.

;)

11 stycznia 2010

budowlanka


wyciąga instrukcję
bo wg instrukcji trzeba
i mimo iż destrukcja nadal sprawia przyjemność to budowanie wciąga
i co ciekawe swojej konstrukcji tak szybko nie rozwala - nie tak szybko jak konstrukcji Taty czy Dziadka ;)

jak śpi...


... kto nie lubi ;)

a spanie w otwartym łóżeczku nie przysparza problemów
chwilowo
nawet całkiem nieźle zasypia
sama sika na nocnik w nocy
chyba
bo odkąd wprowadziliśmy samoobsługę w nocy to nie za bardzo wiem co się w nocy dzieje ;)
jest dobrze
chwilowo

plan

plan jest cały tydzień
plan dnia tak zwany
od prawie dnia urodzin Hanki - z modyfikacjami wprowadzanymi wraz ze wzrostem Dziecka
trzymamy się go dzielnie
trzymaliśmy
teraz wyznacza głównie godziny posiłków
kiedyś wyznaczał godziny drzemek - jakże mi brak tego wyznaczania
harmonogram nie jest już tak napięty jak kiedyś
kiedyś znowu będzie
ale plan znika w niedzielę
czasami już w sobotnie popołudnie
rzadko z soboty z rana
i Matce wtedy wszystko siada
wszechogarniający chaos
do przeżycia
wesoło jest
i wszystko było by extra gdyby nie jedno ale
ale po takiej niedzieli Hanki zasypianie to przeprawa
natłok myśli, wypowiadanych zdań, niespodziewanych upadków
Matka zasypia z Dzieckiem w łóżku
szybciej niż Dziecko
i tylko światełko do nieba ją budzi
Hanki nie
ale dzisiaj znowu jest poniedziałek
i byle do piątku
a potem znowu niedziela
;D

7 stycznia 2010

pora na dobranoc - śpiewająco.

kończą mi się pomysły na krótkie piosenki.
wlazł kotek na płotek jak to mówiono w szkole - przerobiłyśmy.
bo piosenki tekstowo załapuje w mig.

ta jest na dzisiaj - perfekt.
;)


próba generalna trwa

dla niektórych to niewyobrażalne.
Hanka do dzisiaj spała w swoim łóżeczku - ze szczebelkami - nigdy nie przyszło jej do głowy, żeby z niego wychodzić górą a nam nie przyszło do głowy, żeby te szczebelki wyciągnąć. czasami w ciągu dnia dla zabawy ale nie na stałe. nie.
nie było potrzeby.
ale chyba powinna być.
dzisiaj szczebelki zostały wyjęte i umożliwiono tym samym Dziecku migracje pokojowe.
jako, że Hanka bezpieluchowa również w nocy ułatwi to Matce sytuacje nocnikowo sikalnicze :)
taką Matka ma nadzieję.
na chwile obecną w łóżeczku leży i zasypia.
nie snuje się po pokoju.
raz była zrobić siku. próba generalna przed nocą.
trwa.
ciekawa jestem .... wielu rzeczy.

a z ciekawostek to przewijaka również używamy ;)
po kąpielowo ale jednak ;)


25 min później.
śpi.
i o chyba już dłuższy czas.
niezauważalnie.
hmmm...

do jutra ;)

teraz z myśli

Maluje podłoże. Długa zamaszysta pozioma przez wiele kartek. Linia pod nogami musi być. Obrazki zawieszone w próżni są poprawiane.
Maluje do góry nogami. Ogląda do góry nogami. Tak specjalnie. Zamierzenie.
Zaczęła przyznawać się, że umie rozpoznawać kolory. Bez problemu - czerwony, zielony, niebieski i nielubiany chyba żółty - bo kredkami tego koloru dzieli się chętnie.

Bałwan ;)


Radzi sobie z określaniem przeciwieńst także w emocjach. Szokująco bez problemów. Denerwująco wyolbrzymia - na nasze 'nie wolno' odpowiada pewnie 'trzeba' jakby 'można' albo 'wolno' nie wystarczyło.
Wszystko umie najlepiej i sama.
Zajmuje się co najmniej trzema sprawami na raz co doprowadza mnie do szału - ale odpuszczam.
Właśnie wyłączyli prąd. Chwilowo.
Hanka w pokoju obok umilkła gdy zapadły ciemności. Na chwilę. Mamo, nie lub noć! To nie ja, wyłączono prąd. Nie Mamo, pan już lobił plond, pan lobił lemonć. No robił elektryk remont - kojarzenie ma niezłe.
Podobnie jak pamięć. Nie po rodzicach ani dziadkach. Po jakiś dalekich przodkach ;) Przed wyjściem na zakupy jak powiem kilka rzeczy które mamy kupić to nie zapomni o nich a nawet zaciągnie mnie pod odpowiedni regał. Ja zapomnę wszystkiego co mam na kartce bo kartki zapomnę zabrać z domu. Hanki raczej nie zapomnę zabrać ;)
I inne...

5 stycznia 2010

orzeła

dzień orzeła.
jednego orła wywinęła Babcia, innego namalowała.
orzeł z odmianą namaluj orzeła.
no to malujemy.
ja.
ona.
sąsiad.
Ciocia Asia.
ha.

jak ONA mnie wkurza ;)

teoretycznie nie jest źle ;)
praktycznie również.
bywało lepiej.
bywało znacznie gorzej.
z negatywnych i zapamiętanych to - tupanie nogami i krzyki kiedy się złości (lepsze to niż rzucanie się na podłogę chyba), piszczenie gdy coś idzie nie po jej myśli.... czasami się nie słucha - udaje i nie chce sprzątać - czasami. i co? to wszystko?
(myślę)
nie rzuca się na podłogę, nie bije, nie rzuca zabawkami, niczego nie niszczy, nie robi na złość, nie rusza naszych rzeczy, nie rusza cudzych rzeczy, zasadniczo bez pytania nie rusza niczego co do niej nie należy....
zasadniczo to powiedziano by - CudoDziecko ;)
ale nie mam zasadniczo porównania więc się nie znam :)
ale i tak na nią narzekamy czasami.
bo w swoich standardach bycia nieHanią bywa nieznośna.
:)
ale nie dzisiaj....

a kwestie jedzenia przemilczę bo w tym jest od zawsze standardową Hanką ;)

4 stycznia 2010

Hanka kanapowa


Ten stan odzwierciedla Hanki nastrój w Sylwestra i Nowy Rok.
Wyjazdowy. Kanapowy.
Do tego jeszcze dużo biegała... ale też luzik.
Bo wyjazdowo Hanka super.
Pamiętamy tylko wpadki.
Szaleństwo do 22 w Sylwestra.
Pobudka o 7 rano w Nowy Rok.
Lekki spadek formy (albo powrót do) podczas pakowania i przygotowań do wyjazdu.
Poza tym nie pamiętamy co robiło Nasze Dziecko przez 3 dni.
Nie wiem czym się bawiła - bo raczej nie zabawkami, które zabraliśmy.
Dużo jadła.
Dużo mówiła. Komunikacja kwitła.
Nie pamiętam, żeby była absorbująca.
A to wszystko to może chora wyobraźnia Rodziców i nasi Gospodarze zapamiętali wizytę inaczej ;)
Rodzicom się podobało ;)

1 stycznia 2010

Szczęśliwego 2010 Roku !