Celinie stuknęło 6 miesięcy.
Rośnie. Waży ponad 6700 g. Nie mieści się w ubrania na 68 cm.
Właśnie przechodzi swoją pierwszą poważną infekcję z antybiotykiem w tle.
Ma dwie dolne jedynki.
I wesołe usposobienie.
I nie różni się bardzo od Małej Hani. Coraz bardziej nic a nic.
Jak się wydaje, że czegoś nie potrafi to zaraz opanuje to w mig. Jak przewrotki. Turlanie. Wydawało mi się, że nie potrafi tak dobrze jak potrafi. Bo mi się wydawało.
Dalej jest miłośniczką piersi i mleka. I tutaj napiszę, że jestem z siebie bardzo dumna, że dałam radę wykarmić dziecko przez pół roku. Po traumie z Hanką, nie myślałam, że mój organizm jest taki dzielny. Że to tak wciąga to karmienie naturalne. Że takie proste - jednak - i naturalne. Że boli czasem ale brnę dalej. I już nie boli.
Fajnie jest. I ciekawa jestem kiedy zacznie się odstawianie.
Na razie z jedzenia Celina lubi marchewkę.
I tyle z jej rozszerzania diety na ten czas. Czekam aż zacznie siedzieć i sama jeść. BLW będzie stosowane.
A z Hanką lubią się szalenie. Oczywiście Celina lubi Hankę bezgranicznie i bez żadnego ALE - Hanka do Celiny żale i ale miewa. O poświęcany czas jak zawsze.
Hanka docenia dorastanie Celiny. Dostrzega jej aktywność. I to jak się zmienia.
Sama też się zmienia. Rośnie. I jest bardzo mądrą małą Dziewczynką. Mimo iż czasami za bardzo.
Mała Hania i mniejsza Celina.
4 sierpnia 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)