27 marca 2013

Celina w cyferkach

Wagowo 4580 gram.
(moje ręce uważają, że więcej)
W głowie przyrosła 2 cm od urodzenia.
W klatce piersiowej 4 cm od urodzenia.
Nie zmierzona o długości.
Zdrowa.
Zaszczepiona.
Tyle do zapamiętania ;)


26 marca 2013

przewijak


Na przewijaku jest extra. Jest zabawa. Jest fun. Ekscytacja. Radość.

Nie wiem co jeszcze.

Ja tego nie widzę. Nie czuję. Ale utrwalam z chęcią jej zamiłowanie.



o umieraniu i chwytaniu uśmiechu


Mamo, a kto umrze pierwszy ja czy Wy? - takie pytania z rana ma Hanka. Tak od kilku dni. W różnych porach dnia.
Raczej My - odpowiadam zgodnie z prawdopodobieństwem.
No i zaczyna się.
Ale ja nie chcę. Ja nie chcę iść na Wasz pogrzeb. To ja umrę pierwsza. Ja nie chcę zostać sama. Nie chcę być samotna.
Oj nie. Kochanie. /wiem, że teraz ciężko to sobie wyobrazić pięciolatce ale/ Jak My będziemy umierać to Ty będziesz duża, będziesz miała swoją rodzinę. Dzieci. Nie będziesz samotna. Zawsze masz Celinę. Na zawsze.
I tak od czasu do czasu.
Razem z pytaniami co jest po śmierci?
Nic. Nie wiem.
Emocjonalna Pięciolatka to jest gorsze niż Niezrównoważona Dwulatka. Chociaż - na jedno wychodzi ;)

A Celina. Uśmiecha się. Czasami. Wczoraj spędziłam trochę czasu na chwytaniu uśmiechu na zdjęciach. Bezskutecznie. Coraz więcej rozmawia. Wydaje różne dźwięki i w miarę to kontroluje. Tak mi się wydaje :) Za to dalej nie kontroluje machania rekami i nogami ;)

Trochę śpi. Trochę marudzi. Jak to Dziecko.



Coraz lepiej idą jej relacje z Siostrą. Czasami rankiem leżą razem w łóżku i rozmawiają. Dopóki Hanka się nie znudzi i wychodzi.
:)



17 marca 2013

6 tydzień Celiny w migawkach.

Zdjęcia Hanki mam posegregowane w cotygodniowych katalogach. I tak do pierwszego roku. Potem w comiesięcznych.
Celinę mam - gdzieś w międzyczasie - na telefonie głównie. ;)
I obiecuję sobie i jej, że to się zmieni.
Ale chyba nie ma co się oszukiwać ;)
Jest jak jest.







A poza tym - dzień jej się ustawia. I noc. Dalej śpimy razem - i już się przyzwyczailiśmy - w łóżeczku czasami ale idzie ku lepszemu.
Uwielbia spać w wózku. I spacerować. Ale żeby nie rzucało za bardzo.
Coraz więcej wydaje dźwięków - oj, aaa, ga, da, ba. Można porozmawiać. I coraz więcej dookoła ją interesuje. Ale jeszcze nie znaleźliśmy co ją rozśmiesza do rozpuku ;) a może Ona sama jeszcze nie wie.



10 marca 2013

Druga idzie spać, Pierwsza chyba na Bal ;)


Pierwsza sukienka.

8 marca 2013

co nie co

Celina - święta trójca uprzykrzająca dziecku życie to - kupa, czkawka, mega ulewka. A najlepiej jest na rękach u Mamy. Blisko piersi. W ciągłej gotowości do jedzenia. Musi być nakarmiona, dobita aż po kokardę. Otulona ciepło. I przytulona mocno. I jest szansa, że w takim układzie rozpaczać nie będzie. Bo Celina ma swoje godziny rozpaczy. Po 8.00 - jak nie uda jej się usnąć pomiędzy 8-10 to Matko miej się na baczności i szykuj wolne ręce. I po drugie po 19. Trwające różnie czasami do 20 czasami 30 minut dłużej. A już jak zacznie płakać i rozpaczać i się nad sobą użalać to się w tym odnajduje i ciężko ją uspokoić. Niestety. Również niestety nie toleruje swojego łóżeczka. Teraz testujemy kołyskę - nie wiążę z nią dużych nadziei.
Jeżeli chodzi o regularność i stałe elementy dnia to zaczynają się zarysowywać. ;)

Najlepiej się śpi z Rodzicami. Najdłużej. Najmniej płacze. Szybko dostaje jeść. Tylko 4 osoby w jednym łóżku.... no cóż. Wysypianie się jest mocno przereklamowane. Nie ma co narzekać. Kolejne 5 lat z kolejnym Dzieckiem.
A poza tym to jest nieźle. Celina dużo je. I to z piersi. A Dziecko na piersi po butelkowej Hani to dla mnie nowość. Karmienie piersią jest niezmiernie czasochłonne. I okazało się - tu ciekawostka, może zostanie potwierdzona przez rosyjskich naukowców - Celinie szkodzą te produkty,po których ja wymiotowałam całą ciążę. Czyli nabiał poszedł w odstawkę. I ryby bo za tłuste. I rukola. Jajecznica. Masło. Żywię się krupnikiem. A Celina chyba sporo przybrała na wadzę. Wyrasta z ubranek 56 cm. Nie toleruje smoczka (na razie - Hanka też późno odkryła jego walory). Wychodzimy na spacery. Odbieramy Hankę z przedszkola. Jesteśmy atrakcją. Bo Hanka uwielbia mówić o swojej Siostrze. I każdy w przedszkolu MUSI ją zobaczyć i MUSI powiedzieć, że ŁADNA.
Bo Hanka KOCHA swoją Siostrę.
Mówi do niej MAŁA.
Cześć Mała, Co słychać Mala, Nie płacz Mała.
Całuje, głaszcze, przytula. Ale od razu wychwytuje chwile kiedy może mieć rodziców tylko dla siebie. Albo babcie. Ciocię Asię. Nie mogę powiedzieć o zazdrości w czystej postaci ale ciągle jest Hanka na stopie godzenia się, że ma rodzeństwo i ma to swoje wady. I czasami Ona również jest pełna rozpaczy. Krzyczy. Płacze. I jest bardzo emocjonalna. I te emocje aż z niej kipią. Chociaż to może zdrowsze niż tłumienie w sobie.
W końcu wyjdziemy na prostą. Kiedyś. Nie ma co się śpieszyć.
:)

Pozdrawiam Czytelników mimo iż nie mam w ogóle czasu odnieść się do komentarzy. 
Dziękuję.
:)


4 marca 2013

Miesiąc.

Z tej okazji Celina wisi na rękach i na cyckach.
Wszystkiego dobrego Córko !

1 marca 2013

dzień za dniem

Czyli jak mijają nam tygodnie.

Niedziela. 3 luty 2013. Termin porodu. Z torbą i skurczami odczuwalnymi co kilka minut stawiłam się na ktg. Im bliżej badania tym skurcze słabsze. Oczywiście. Na badaniu kilka wyszło, położna Helenka wysłała mnie na izbę przyjęć, stamtąd do lekarza, lekarz orzekł po badaniu, że nic się nie dzieje a te skurcze to przepowiadające, ale ja, że mnie bolą, a lekarz, że widocznie nie tak bardzo skoro nic się nie dzieje. No i tyle.
Zatem pozostał mi do zrealizowania plan. A plan mi się przyśnił jakiś miesiąc wcześniej, że urodzę jak zaliczę pizzę, prawdziwego wołowego hamburgera i wejdę na 4 piętro odwiedzić Babcię Wandę. Pizza odhaczona jakiś czas temu. No to hamburger i 4 piętro. Pani od hamburgera przyglądała mi się dziwnie jak wsysnęłam całą porcję (phi ! porcyjkę) a nawet dobiłam sałatką, że z wrażenie chyba skomplementowała brzuszek. Skurcze ciągle były ze mną. Tak od nocy z soboty na niedzielę. Nieprzerwanie przepowiadały. Na 4 piętro również weszłam. A co. Po powrocie do domu mialłam odpocząć ale nie dało rady z tymi skurczami się zrelaksować. A od godziny 20 to już szło na poważnie. Tak z krzyża. Całkiem nowe doświadczenie. Z Hanką tak nie miałam. Dotrwałam do 1 rano. Jak były już co 3 minuty przez 2 minuty to wiózł mnie Tata Naszych Dzieci autem do szpitala a ja starałam się nie wyrwać klamki z drzwi.
A tam izba przyjęć - ktg na lewym boku. Szybciutko, szybciutko niech się Pani kładzie. Szybciutko, szybciutko zbadamy na fotelu. Szybciutko. A niech szlag. Po 30 min ktg wpadłam na porodówkę z postanowieniem - ja rodzę ! - lekarz ten z rana, patrzy i mówi, że zobaczymy, ja że nie - rodzę i już. A tam znowu ktg na lewym boku. Wyrafinowane tortury. Jakby same bóle krzyżowe nimi nie były. Ale zostałam. I urodziłam. Przy asyście Męża. I było to zgoła inne doświadczenie niż poród Hanki. Zupełnie.

Tydzień pierwszy.
W skrócie. Urodziłam w poniedziałek rano, wyszłam ze szpitala w środę w południe. Z pewną dozą nieśmiałości. W domu powitanie. Ogólne ogarnianie. Siebie. Życia.

Tydzień drugi.
Celina je. Śpi. Je co godzinę. Śpi. Je. Stara śpiewka. Dzięki jej żarłoczności udało mi się przeskoczyć atrakcję z nadmiarem mleka w piersi. Dla mniej nie ma nigdy nadmiaru. Zawsze jest za mało. Przeje wszystko. I nawet udało nam się jakoś zorganizować.

Tydzień trzeci.
Wszystko runęło. Hanka ma jakiegoś paskudnego wirusa. Gorączkuje całą dobę. Czekamy aż minie bo innych objawów brak. Izolujemy od Celiny i ode mnie. Wizja niemowlaka z gorączką nas przeraża. Hanka niezadowolona. Stara się zrozumieć. Ale przecież to tylko pięciolatek. Na pocieszenie śpi z Tatą - żeby nie chciała do nas w nocy przychodzić. Ech.

Tydzień czwarty.
Hanka kolejny tydzień w domu. Na antybiotyku z kaszlem, katarem i gorączką. Drugi tydzień bez przedszkola. I to jest masakra piłą mechaniczną. Puszczają jej całkiem nerwy. Koniecznie chce się przytulić jak karmię Celinę - a karmię znowu co chwila - i wtedy po raz pierwszy słyszę, że gdyby nie było Celiny to bym mogła ją przytulić. Ale jest.- odpowiadam.

W poniedziałek nowy tydzień. Hanka w końcu pójdzie do przedszkola, za którym tak tęskni. Ja z Celiną będę mogła wyjść na spacer. I po Hankę. I może w końcu będzie normalniej. Odrobinę.

A Hanka na nowy tydzień załatwiła sobie nową fryzurę. Ona jest szalona ;)