27 czerwca 2011

wyjechaliśmy i wróciliśmy

Z Hanki relacji przed wyjazdowych nie można było zbytnio pojąć spójnego kontekstu. Ale po głębszej analizie.
Jedziemy na Bozie Ciało. Będziemy tam chodzić nado. /nago/
Jedziemy na Mazuly. Do Olsztyna.
Jedziemy na Zalesie. Na Mazuly.
Lato będzie !!

Wyjechaliśmy. Nago nie chodziliśmy. Lato nas nie zaskoczyło. Ale bez dramatu.
Po raz kolejny utwierdziłam się, że uwielbiam wyjeżdżać z moją rodziną. Totalnie snuć się z kąta w kąt. I po raz kolejny okazało się, że dla naszej rodziny JEDZENIE ma znaczenie.
Byliśmy w Ośrodku Przyjaznym Matce i Dziecku. Hance się podobało. Mieliśmy wiele atrakcji :) Najbardziej żałuję że nie zdążyliśmy pojeździć rowerami. Bo było czym i gdzie. Poza tym...
Jeździliśmy bryczką. Siedzieliśmy na plaży. Relaksowaliśmy się w jacuzzi. Dużo przebywaliśmy na placach zabaw - trzech plus pokój zabaw. Zaliczyliśmy grilla biesiadnego i ognisko. Piekłyśmy chleb na kiju nad ogniskiem. Mieliśmy żabę w pokoju. I zauważalne braki ciepłej wody po 21. Gdyby było jakieś 10 stopni Celsjusza cieplej braki ośrodka były by mniej odczuwalne. A tak było dostatecznie.

Trochę zdjęć. Mało. Bo aparatu mi się nie chciało nawet nosić.
:)







Reasumując.
Nie chcę narzekać ale jeszcze nie trafiłam na miejsce przyjazne dziecku i rodzicom takie na tip top. Albo chociaż na tip. To, że na stołówce jest kilkanaście krzesełek do karmienia i plastikowe talerze i sztućce dla dzieci ikea o niczym nie przesądza. Dla mnie to raczej standard. To, że są place zabaw to super ale już nikt nie pokusi się o przetarcie zjeżdżalni do sucha po deszczu a w sali zabaw dawno nie sprzątano. Zaś Pani Animatorce przydałoby się trochę uśmiechu i wrzucenie na luz. Jako rodzice co nie chcieli uczestniczyć w niczym /olimpiada rodzinna, podchody/ byliśmy jej zmorą. Jedzeniowo nawet Hanka stwierdziła, że śniadania i kolacje /bufet/ było dobre ale obiady nie. Dla mnie za słone, dla Taty bez polotu, dla Hanki za dużo zielonego. Nie nasz gust kulinarny. Wegetarianin usechłby z głodu. A śniadania niby dla dzieci bo były chrupki kukurydziane ? Kulki czekoladowe? I mleko ? No proszę.
A obsługę wysłałabym na szkolenie. Bo Panie miłe ale szalenie zestresowane.

Jednakże ośrodek polecam. Mimo wszystko. Bo My mamy skłonności do przesady. Widziałam wiele ludzi zadowolonych albo po prostu pogodzonych ;)
A swojego ulubionego szukamy dalej.
A Wy swoje macie?
:)

23 czerwca 2011

na dzień Taty




Takich zdjęć jak poniżej Hanki z Tatą mam ogromne ilości. Bo jak Hanka u Taty na rączkach to ja kilka kroków za nimi. I nie mogę się powstrzymać.

Tata zawsze weźmie na ręce. Jak trzeba i jak nie trzeba. Jak to Tata.







Tata jest czasami od zadań specjalnych. Od bawienia się lego. Kolorowania. Temperowania kredek. Ubierania lalek. Odprowadzania do przedszkola.
Tata najlepiej czyta książki. Z podziałem na głosy. Intonacją. I zaangażowaniem. Najbardziej lubię jak czyta Kubusia Puchatka i ostatnio Grzeczną. Jak wołają wszyscy po kolei LUSIA ! odpadam.


Córeczka Tatusia? Nie do końca. Role w rodzinie są podzielone. Co nie znaczy, że równo.

Jako córka myślę, że Hanka ma fajnego Tatę. Dobrego. Czułego. Kochającego.
Czasem zmęczonego. Rzadko złego.
A co najważniejsze - obecnego. Odczuwalnie obecnego.

Z najlepszymi życzeniami dla Taty.
Również Mojego. Bo też mam dobrego Tatę.

:)



15 czerwca 2011

zakaźny

Rumień. Tym razem.
Dziecko odbierane z przedszkola wyglądało podejrzanie. Pani Przedszkolanka z przerażeniem patrzyła i marzyła bardziej o Hanki alergii niż o jakiejś zakaźnej i rozprzestrzeniającej się chorobie. Ha. A jednak.

Dzień 1.


Dzień 2.


Dzień 3.


Gdzieś tam między dniami pojawiła się gorączka. Poza wysypką nic nie ma. A wysypka faktycznie w NICZYM Hani nie przeszkadza. Gorączka również. Nic jej nie jest przecież :)




Dziecko złości się na mnie. Odrobinę. Dzisiaj, że Tata poszedł do pracy. Że w sklepie znowu nie było wędzonej makreli. Że nie może biegać po słońcu ani kąpać się w basenie. Że nie idziemy do Cioci Asi. Że nie poszła do przedszkola. Że miał być rosołek na obiad i jest. Że siedzę przed komputerem zamiast czytać Mamę Mu.

I dlatego już kończę.


:)

10 czerwca 2011

mycie zębów

Myje pierw Hanka. Gryząc szczoteczkę, obśliniając ją. wysysając pastę do zębów - poleci po swoich zdrowych mleczakach raz po raz.
Potem myje Mama/Tata odrobinę dokładniej uchylając szczoteczką przed gryzieniem i wkurzając się na zjadanie pasty.
Z dzisiejszego poranka.

Mamo, wyjechałaś za linię /wskazując na usta/.

He?

:D

8 czerwca 2011

Po to jest ten deszcz.

Już od rana na podwórzu
wśród patyków i wśród liści
przycupnęli nad kałużą
pracowici kałużyści.
Wygrzebują brud z kałuży,
niech kałuża będzie czysta! *


















* Fragment wiersza "Kałużyści" - Wawiłow Danuta

7 czerwca 2011

basen obowiązkowo


Basen być musi. Obowiązkowo.
Ile to ja miałam basenów. Pompowanych i nie. Małych. Większych. Dużych. Nie pamiętam nawet kiedy przestaliśmy celebrować basenowe tradycje. Pewnie wiek dojrzewania miał tu jakiś wpływ.

Zeszłoroczny basen dla Hanki był radością. I zauważyłam, że im większe szaleństwa w baseniku tym bardziej odważnie zachowywała się na dużym basenie i nawet z myciem włosów było mniej awantur.

Mały basenik w tym roku.


Mały basenik posłużył jeszcze. Nawet dwójce rozhulanych szaleńców. Skoki do wody z trampoliny były hiciarskie.







Nowy basen. Jest. Większy. Dużo większy.







Mamusiu, a dlaczego mam taki duży basen? Nie pomyślałaś?
Pomyślałam.
To dlaczego on jest taki duży?
Jest duży. Takie ma parametry. /chichocząc w duchu/
A nie pomyślałaś?
Pomyślałam.
A nie pomyślałaś, że on będzie dla mnie za duży?
A jest za duży?
Nie. Jest SUPEL !!

I tylko czekam na kolejne upalne dni. Czekamy.
;)