2 lutego 2019

blw

Co prawda Adam je już wszystko oprócz nieprzetworzonego mleka krowiego i temat rozszerzania diety już dawno za nami. Ale jak zobaczyłam Go przy naszym dziecięcym stoliku, to tylko ten tytuł przyszedł mi do głowy.

Otóż mamy taki magiczny stolik z ikei, który stoi pomiędzy kanapą salonową a stołem jadalnianym. To stolik dziecięcy, który w przerwach pomiędzy głównymi posiłkami służy za bufet z przekąskami. Skład różni się z reguły od zawartości lodówki/szafek kuchennych, ale zawsze COŚ na nim leży. I korzystają z niego wszyscy.

Tym razem:
1) suszona żurawina,
2) ananas,
3) jabłko,
4) płatki kukurydziane (ja mówię kornflejksy, ale Tata Potomstwa mnie prostuje, że mam mówić po polsku),
5) winogrona białe bezpestkowe (bo tylko takie Potomstwo akceptuje),
6) prażone migdały.

No i aktimel. Uwielbiany przez wszystkie nasze Dzieci. 


Elunia

Przyjechała do nas dzisiaj w odwiedziny. Prababcia Elunia. Dla Dziewczyn Elunia, dla Syna Baba.

Tak wygląda Syn z Babą.


stekożerca

Był sushiżerca, był mangożerca, i chyba jeszcze jakiś innyżerca, to jest i stekożerca.

Niestety. Nasze Potomstwo nie jest potomstwem wegetariańskim. Wiem, że przez to giną niewinne zwierzęta i przyczyniamy się do ocieplenia klimatu. 

Uwielbiają oczywiście wszelakie owoce i warzywa, ale kawał mięcha na stole musi być. 

No i mamy. Hankę, która za steka da się pociąć. Zaczynało się od wysmażonych. A teraz woli coraz bardziej krwiste. Życie. 




Celina - moja osobista perfekcyjna pani domu

Nie wiem czy będzie perfekcyjną panią domu w stylu Małgosi Rozenek. Ale wiem jedno. Stara się. Czasami co prawda, ale stara. Do tego stopnia, że potrafi oderwać się od gry, żeby zmopować podłogę. A to znaczy dużo. 

I nawet koszulkę ma w cekinową czachę. Obstawiam, że to wpływy Radzia.


adeptki gotowania

W jedną ze styczniowych niedziel wybrałyśmy się z Dziewczynami i moją Mamą na kurs gotowania do Cookstory by Samsung.

Otóż wyjście było traktowane przez Nie jako "mega" atrakcja, bo:
1. Tematem była kuchnia włoska, a jak wiecie, laski są już oblatane w temacie pizzy, więc szły tam "na pewniaka" przyszpanować tym, że One już wiedzą jak się pizzę robi i Ich na bank jest lepsza (co swoją drogą okazało się prawdą, bo my robimy z przepisu Jamiego, więc lepsza być nie może, nawet jakby bardzo się chciało).
2. Prowadzącą była uczestniczka masterchefa juniora, niejaka Lena, którą Dziewczyny znały, bo masterchefa juniora oglądają od dawna. Sami wiecie przecież jak człowiek się jara jak widzi jakiegoś celebrytę, a co dopiero jak może z Nim/Nią gotować! 😂 

Od razu napiszę: Dziewczyny naprawdę gotowały SAME. My tylko pomagałyśmy w tematach niebezpiecznych typu piekarnik czy krojenie trudniejszych elementów.

Zrobiły pizzę, każda swoją i smoothie owocowe i muffinki czekoladowe.

Było pysznie. Naprawdę.

I pamiątkowa fota z Leną też była!

Ale i tak dalej wszystkie trzy uważamy, że nasza pizza jest lepsza.