14 czerwca 2019

komiks o Celinie

Był komiks o Hance, to teraz o Celinie. Może nie przedstawia Jej w stu procentach, ale Celina miewa czasem, nazwijmy to hardkorowe, jak na pięciolatkę oczywiście, podejście do niektórych spraw 😉. Chodzi o to, że taki tekst mógłby naprawdę wyjść z Jej ust i widzę to matczynymi oczami 😉.


blue man

Ubrałam Syna na niebiesko. Jakoś tak pasuje mi ten kolor do Niego. I patrzę na zdjęcie i moje pierwsze skojarzenie wędruje tu. Albo jestem dziwna, albo mam spaczenie zawodowe, że patrząc na Syna myślę o eventach. Albo jedno i drugie.



13 czerwca 2019

a tak się prawnuk prezentuje z prababcią

W Wielkanoc. 2019.

historia małego strażaka

Ja doskonale wiem, że większość chłopców chce zostać strażakami. Ale i tak śmiem twierdzić, że pragnienie Adama, by być strażakiem jest większe niż innych przeciętnych chłopców.

W ciągu dnia nie ma godziny, a może nawet i kwadransu, w którym Adam nie skrzeczałby ijuijuiju, nie zabawiał się czymś związanym ze strażą albo nie oglądał straży na jutubie.

Adam straż każe sobie rysować, wozów strażackich w różnych rozmiarach i różnego typu ma chyba z pięćdziesiąt. Ma straże duplo i plejmobil. Ma straże z serii strażaka Sama. Ma wozy na resorakach i bez resoraków. Najlepszy kumpel Hanki, Karol, pomaga w naszej ochotniczej straży jako wolontariusz, więc mamy tam chody i możemy wsadzać Adama do wozu i zakładać mu hełm. Jak jedziemy na wycieczkę brum brum, to koniecznie koło jakiejś straży. Z naszego domu słychać syreny, więc Adam automatycznie biegnie do okna lub do bramy wypatrywać wozu. W śmingusa dyngusa Tata Potomstwa wybiegał prawie w piżamie, żeby o 8 rano wybulić 50 peelenów, żeby strażacy polali dom wodą na szczęście.

Chciałam przez chwilę jakoś poetycko z czymś porównać fioła Syna, ale jedyne co mi przyszło na myśl, to moje uwielbienie do ciepłej drożdżówki z masłem, więc średnio to adekwatne.

(Nawiasem mówiąc, tak stereotypowo, ten strażak to fajny zawód. Strażacy są odważni, przystojni, wysportowani, ratują zwierzęta i ludzi... Ale jako mamusia chyba bym się bała o Synka... 😉)









doroczne dionizje ligi mistrzów

Jak zapewne się domyślacie, nadganiam z postami.
Staram się robić to w kolejności chronologicznej z oczywistych względów. Wygląda to tak, że odpalam galerię zdjęć w telefonie i wiem, gdzie skończyłam.

Zatem kolejnym punktem w galerii było to oto zdjęcie. Kto nas zna, wie od razu, że taka fotografia oznacza jedno. W telewizji leci właśnie Liga Mistrzów. 

Scenariusz wygląda tak: Tata Potomstwa ciągle jeszcze usypia Celinę (choć ta zaklinała się, że od szóstych urodzin będzie zasypiać sama, bla bla bla). Kiedy jednak wypada mecz LM, nie ma opcji, Tata będzie oglądać mecz. Celina jęczy, bo chce do łóżka, ale nie ma bata: "jak chce być przy Tacie, to w ten dzień zasypia na kanapie". Ona już doskonale wie, że wtedy nie ma przebacz. Ostatnio nawet już bardzo nie walczyła, bo wie, że to na nic. Więc kładzie się, chwilę pokomentuje mecz i zasypia. A za moment zasypia i Tata.

A ja mam spokój.