8 maja 2020

wery mery xmas

Napiszę Wam, że chce mi się delikatnie mówiąc brechtnąć z samej siebie. Od dobrego roku obiecuję sobie, że będę się pojawiać tutaj bardziej regularnie. I jest to tak naiwne, że serio, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko śmiać się. No bez jaj, mamy maj, a ja Wam piszę o Świętach Bożego Narodzenia. Jest to tak przykre, że aż śmieszne. Cóż, przez jakieś 95% swojego życia staram się mieć dystans do siebie, więc i w tym wypadku tak musi pozostać. Pocieszę się faktem, że wszystko to pisane jest na pamiątkę dla Bachonarium, a wydaje mi się, że za x lat nie zrobi Im różnicy czy to był maj czy grudzień. Takie mam na siebie wytłumaczenie.

Zatem wstawiam fotencje z Wigilii, kiedy to wcześniej wspomniane Potomstwo obsypane zostało prezentami marzeń. Przynajmniej marzeń obowiązujących w roku 2019. Zdjęcia są rozmazane i w ogóle takie nijakie, ale:

1. Spróbujcie uchwycić trójkę dzieci w gorączce rozpakowywania prezentów nieruchomo. Noł łej.
2. Nici z klimatycznego świątecznego oświetlenia. Odpaliliśmy główną salonową lampę, bo Dzieci musiały przecież wszystko dokładnie widzieć, biegać, rozdawać prezenty, a inaczej by się pozabijały.

Witajcie więc w świecie plastykowego badziewia. Karetek barbi, straży plejmobil i wielu innych. W świecie prezentów zdecydowanie nie pro eko...






A tutaj Potomstwo korzystające z tychże.


O, ten prezent był spoko. Pamiętacie z dzieciństwa takie obrazki z numerkami, które w zależności od liczby malowało się na inny kolor? To to właśnie takie coś, tylko na płótnie i z farbkami. Gdybyście nie wiedzieli jaki jest motyw obrazka, to podpowiem Wam, że to koń.



Oraz Potomstwo u Prababci Wandy w Boże Narodzenie. Niestety kilka dni po Nowym Roku Babcia odeszła... Zatem Potomstwu udało się jeszcze z Nią spotkać, a i Ona mogła nacieszyć oczy Wnukami. Wszyscy już tęsknimy Babciu!