30 maja 2009

Hanka w obiektywie Cioci Asi.


Zdjęcie zrobiła Ciocia Asia. W dniu swoich urodzin. Dzisiaj. Ciocia nazywana jest przez Hankę Acha, gdy ta tego nie słyszy i nie widzi. Wszystkiego najlepszego...

28 maja 2009

A koty kiedyś korzystały do woli to i ja chciałam umilić chwile naszej awanturnej córce. Podobało się. Efekt nie koniecznie powalający ale inny ;)



Kłębek nerwów.

Wygląda TAK :

A dlaczego to pojęcia nie mam. Katarek za cudownymi maminymi drastycznymi poczynaniami dnia wczorajszego uciekł przestraszony. Jakieś niedobitki jedynie zostały. Gorączka się dawno poddała. A jednak humorek naszej Hannie nie dopisuje. Od rana zaliczyłam cztery awantury. I było by więcej ale wygoniłam spać. Bo nie można wchodzić na krzesełko, bo jajko nie takie i nie w tej ilości, bo chce wyjść a nie gotowa i czyja to wina a jak wyszła to z pełną premedytacją mimo moich usilnych próśb "Haniu tylko nie pluj piciem, proszę" picie wypluła i musiałyśmy wrócić do domu przebrać oplute ubranie... ale to była moja wina. I na mnie się to zemściło. Heh.

A do tego chciałam napomknąć, że używanie fridy do nosa jest groźne dla zdrowia używającego a nie zasmarkanego. Jednym zdaniem. Dziecko zdrów, matka chora.

27 maja 2009

desperate housewives

A ja mówiłam, że stan podgorączkowy. Katar. O ogólnym rozdrażnieniu z racji poprzednich nie wspomniałam.
A Hanka wypiera chorobę po swojemu. Sprzątając. To u NICH rodzinne. Połówka puli genowej i nazwiska robi jednak swoje :)

syropek samoobsługowo - prawie ;)

Katarek się zaplątał po nosku furczy od rana. W sumie to od północy ale wcześniej to wyparłam. Katar to efekt nie przespanego dnia, nadmiaru wrażeń i tego się trzymać będę. Stan podgorączkowy wyparł syropek.



26 maja 2009

człowiek prehistoryczny...

... wyglądał najpewniej tak ;)

W pajacu spać nie chce a raczej nie może bo rankiem znajdujemy ją w samej pieluszce a pajac żyje własnym życiem w łóżeczku albo gdzieś nieopodal. Teraz okazuje się, że piżamki też są godne rozbierania. Dzisiaj poległa w rozbieraniu. Ciekawe jak długo...

25 maja 2009

Co jest lepsze niż krupnik lub spaghetti...

... sałatka szefa kuchni :). O dziwo nie wyjadała mi samych pomidorów a bardziej zajmujące było chrupanie cebuli i wynajdywanie sera fety. I znowu z obiadem był zonk. Ech.



Do znudzenia...

Daj dzieciakowi balony i masz spokój... stwierdził Tato. Co prawda... to prawda. Babcia miała urodziny ale to chyba Hanka ma największą frajdę... już drugi dzień ;)

dzikuny dwa

Hanka jak Lalo...

Podobieństwo uderzające....



54 Targi Książki...

Zabraliśmy ze sobą. A co... Szaleństwem było to wielki. Hanka zachwycona. Wcale nie chciała na rękach. Ja najbardziej żałuję, że nie zabrałam chusty. Gdzie ja miałam rozum? Widok książek dla dzieci spowodował u Hanki chory - jak na 15 miesięczne dziecko - entuzjazm. Ze stoiska Muchomora nie chciała wyjść wcale. A nowości wydawniczych dla dzieci co nie miara. Wiec nabyliśmy głównie książki dla Hanki. Dwie nawet z dedykacją od Joanny Papuzińskiej. I pewnie jeszcze wiele byśmy kupili ale zrealizowaliśmy tylko plan minimum i to w ekspresowym tempie bo Hanka szalona i zachwycona to kiepska mieszanka na kontemplację otaczającą literaturą.
Ale za rok będzie już lepiej. Mamy taką nadzieję.
Bo i tak wiele radości nam ta wyprawa sprawiła.
Cudem jest, że zrobiłam trochę zdjęć na samym wejściu.





23 maja 2009

nie ma tajmu...

... zabiegani jesteśmy. Hanka zabiegana jest potrójnie. Ona ciągle biega. Zapomniała już jak się chodzi. A matka w tej stercie prasowania, prania, gotowania i grania w simy to już totalnie czasu nie ma ;)





PS. W tle radosna twórczość rodzinna. Rozwijamy się bardzo w temacie malowania kredą po wszystkim ;D Tylko brzydkie napisy musieliśmy usunąć bo sąsiedzi podejrzewali Hankę o wandalizm.

im prostsze tym lepsze...

... jak wiadomo dzieci potrafią bawić się prawie wszystkim
... i było z papierową tubą zabawy co nie miara

20 maja 2009

obiad zjadła śpiewająco...

ech... że niejadek to wiem, że wolała krupnik niż super wypasioną potrawkę z kurczaka - nawet się nie zdziwiłam ani nawet ciup ciup ale żebym musiała śpiewać cztery zielone słonie to już przesada....

18 maja 2009

i Ty też tak możesz spędzić przedpołudnie...

... od 9.30 do prawie 11 siedząc w wózku. Nie. Nie nudziła się. Wcale. Ja nie wiem co to był za pomysł na siebie. Ale fajny był. Też sobie posiedziałam. Na ławce.



dla cierpliwych...?

weekendowo...

... to zdjęć z Hanką w akcji raczej brak. A chyba jest jedno w Taty telefonie jak Hania śpi w podróży do Rembertowa. Bo to kawał podróży jest :) Poza tym mieliśmy gości. Miłych. Byliśmy w Ikea. Hanka ma troszkę nowych gadżetów. Ma swój stolik z krzesełkami. Stanowisko pracy, które z upodobaniem wykorzystuje.

Byliśmy w niedzielę z Hanką na dostojnym objedzie z dostojnymi ludźmi, a nawet 3 ale jeden to jeszcze dwupak. W tym samym czasie zaliczyliśmy kilka komunii bo jak się okazuje ciężko zjeść obiad w Warszawie w okresie komunijnym bez imprez rodzinnych w międzyczasie. Ale były dzieci. Biegały. Skakały. I Hani się bardzo podobały. Mimo nikłej socjalizacji Hanki w dni powszednie z dziećmi sobie radzi. Nie boi się. Stara się nawiązać kontakt ale bardziej ze starszymi niż rówieśnikami. Chętnie chodziła do zabawowego zakątka i nawet chętnie sama by tam została. Ale w związku z natłokiem innych dzieci nie zdecydowaliśmy się na tak drastyczny krok. I zjadła nam obiad... jagnięcina z serem kozim i marynowanymi pomidorkami smakowała jej bardziej niż musaka. Ogólnie to Hanka socjopatą nie jest i między ludzi zabierać ją można co będziemy czynić coraz częściej i chętniej.
W przyszłym tygodniu Targi Książki. Z Hanką? Heh. Będzie się działo.

15 maja 2009

Hanka weszła do piaskownicy...


... a to jest jedyny dowód ;)
... widać coś?
... nie zmienia to faktu, że jesteśmy z niej dumni, że tak dzielnie przełamuje swoje strachy i fobie ;)

przypozowane nieostre na bardzo szybko


Ja się pytam, ja Matka Niejadka.


Kto? Do jasnej ciasnej. O zdrowych zmysłach. Kto projektuje łyżki do jedzenia dla dzieci i przez dzieci ze słonikami, myszkami, kotkami, zabawkami no kurde...? Dopóki karmiłam Hankę ja, nie przeszkadzało mi to. Ale Hanka je samodzielnie i wczoraj zamiast Hankowe aamm słyszę świszczące łłiiii (odgłos trąbiącego słonia) ta ti ti (raz, dwa trzy). Miało być aamm. Łyżki nie zabiorę. To był bardzo długi obiad. I tak jest z każdą. Zawsze coś na niej znajdzie. Coś bardziej interesującego niż to co ma na talerzu. Jedynie niebieska ze słoniem z balonikami jakoś jest najmniej atrakcyjna ale i jakoś Hanka jej nie lubi. Mamy jedne prezentowe idealne ale za mała paszczę Hania ma ;)
Wiec ja, Matka Niejadka muszę wyruszyć do sklepu na poszukiwanie sztućcy.
Prawie Idealnych.

13 maja 2009

księżniczka



makijaż z dzieckiem na kolanach...

... a da się, da się. A myślałam, że się nie da. Bez wydłubania sobie oka. Czy innych. Ale się dało. I to nawet bez problemu większego bo Hanka zajęła się rzeczami do których nigdy dostępu nie ma. A to już mega atrakcja. Większa niż fakt co robi w tym czasie mama. Jak na razie.





winogronożerca

Ja już nawet nie zliczę ile było takich miseczek z winogronami od rana. Wpierw Tata rozdawał. Potem ja. I ciągle było mało. To dziecko jak już w czymś zasmakuje to do upadłego.



12 maja 2009

Nuuda.

Nic dzisiaj się nie działo. Oprócz tego, że ciągle coś się dzieje. Hanka przecież rośnie i dojrzewa, uczy się, ma swoje spostrzeżenia, nabiera doświadczeń, udoskonala to co do tej pory wymyśliła, odkrywa nowe i tak dalej i tak dalej....
Ale dzisiaj nie było wczoraj.
Dzisiaj było nudno.
Dla mnie bomba.
Musimy to kiedyś powtórzyć.
Koniecznie.
Musowo.
:D

Sama, Hania sama...