31 marca 2009

Nasze spacery ostatnio sponsoruje buła, patyczek i Hankowy element zaskoczenia. Buła kilkukrotnie upadła dzisiaj w Hankowej ręce na ziemię. A dzisiaj dziecko uczyło się samodzielnie podnosić z gleby bo mam dosyć ciągłego biegania i podnoszenia krzyczącej BAAAA Hanki. Nie wiem czemu nie wykorzystuje swoich zdolności chodzenia/upadania/wstawania w pełni pod gołym niebem. W warunkach halowych radzi przecież sobie znakomicie. Kijek, zgodnie z naukami Taty, służy do ganiania kotów i robienia dziur w glebie. Jest lepsza niż dżdzownica.

Psychicznie u Hanki ok. Fizycznie jest dobrze po dawce nurofenu. Bez tego matce psychicznie jest gorzej a Hankce fizycznie odrobinę niekomfortowo. Ale Hanka w formie dobrej i wystarczającej to szatan w ludzkiej postaci. Dała popis na całego w sklepie. Biegała pomiędzy półkami i czuła się lepiej niż u siebie w domu popychając i krzycząc na ludzi którzy stali jej na drodze. Zachowywała się głośniej i bardziej niż cała grupa trzylatków z pobliskiego przedszkola, które o zgrozo, akurat w godzinach naszych zakupowych zwiedzały i uczyły się co to sklep, chłodnie, wagi i półki. Przedszkolanki z politowaniem patrzyły na mnie biegającą i ze słodkim jadem w głosie nawołującą "Haniu Haniu...." i mają pewnie nadzieję, że Tata wyśle dziecko do innego niż lokalne przedszkole bo u nich to same grzeczne dzieci ;) Ta. Dzieci to chętnie by do dzikich harców dołączyły i szkoda, że tego nie zrobiły :) Lepiej by mi było. Odrobinę.







30 marca 2009

nudni bo znowu ząbkowi...

.. i znowu nie jest lekko. Ale to już bliżej końca niż dalej. Teraz idą górne trójki. I to chyba tyle w temacie zębów bo objawy Hankowe są takie jak zawsze, niezmienne i doprowadzające rodziców do rozpaczy na granicy z szaleństwem ;)

Ale żeby nie było... jak rodzice nie mają lekko, jak Hanka ma pod górkę to i zabawki mają ciężki żywot ;D


27 marca 2009

koncentracja

Takiej Hanki to już dawno nie było. Takiej zaangażowanej w robienie czegoś. Przez długi czas. Dorwała dziś przypadkiem zabawkę, która czeka na Hankę od urodzin. Do tej pory było tylko rozwalanie i rzucanie. Wszelakie próby wytłumaczenia na czym zabawa polega pełzły na niczym. Dzisiaj tak od niechcenia, leżąc na podłodze zaczęłam sama się bawić w układanie, tłumacząc niby sobie a niby Hance co robię i, że dziurka jest w klocku i na ten patyczek i może nie układa tego kolorami, kształtami czy po kolei cyferkami ale układa w ogóle, potrafi, rozumie i chyba jej się podoba. Taka zabawa troszkę w stylu Jedi. Bez zbędnych emocji. Koncentracja. Spokój. Harmonia.





kredki kredkami ale długopis to jest coś.

Nie, nie włożyła sobie do oka. Udało jej się tego nie zrobić. Nie, nie pomazała wszystkiego dookoła. Nie podpisała książeczek. Chciałam zrobić listę zakupów bo bez karteczki nie powinnam się nigdzie ruszać bo pamięć już nie ta co kiedyś. Widać Hanka miała pilniejsze sprawy. Większe potrzeby godne zapamiętania. Bądź kupienia ;) Tylko Misiowi się w oczko dostało kilkakrotnie. Ale to w ramach nauczki. Tak poglądowo. Bo przez ramię zaglądał ;)





26 marca 2009

trójki

Jak na razie dwie dolne bo tyle tylko udało mi się dojrzeć :D

I to na dzień dzisiejszy wiele w zachowaniu Hanki tłumaczy.

kto by pomyślał... ja nie...

że w tym roku będę miała jeszcze taki widok za oknem.

Ja już bezwstydnie byłam w okolicy wiosny. Przeglądałam wiosenne kolekcje butów. Przymierzałam się do wielu rzeczy ;D

Tylko Hanka czujna. No jeszcze czapka i już gotowe ;)



24 marca 2009

Hanka potocznie zwana Przekorą.

Zawsze wbrew. Ja tak, ona nie. Ja w prawo, ona w lewo. Jak jest pora obiadowa, Hanka w najlepsze się bawi ale to tylko pozory bo za chwilę wbiega do kuchni awanturując się o "am am". No przecież chwilę temu mówiłam, że śniadanie/obiad/inne gotowe i czeka na zjedzenie. Ciągle się przekomarza. Robi to specjalnie. Na pytanie "czy wychodzimy z kąpieli?" odpowiada oczywiste szydercze "NE", oczekuje naszej jakiejkolwiek reakcji, po czym lekko rozbawiona wyłazi z wanienki. Ja to mam wrażenie, że Ona ciągle ze mnie drwi. Więc dzisiejszy dzień wcale mnie nie zaskoczył swoim byciem "prawie idealnym" Bo przecież wystarczy dzień wcześniej odrobinę ponarzekać a Hanka zaraz będzie udowadniać, że Mama się myli. Pięknie się bawić w miarę samodzielnie. Nie płakać. Nie wymuszać noszenia na rękach. Pięknie zjadać posiłki. Nie rzucać się i nie szamotać podczas zmiany pieluchy.
W jednym miałam rację.
Dzisiaj było jutro.
I oby tak zostało.
Chociażby to przyszłego tygodnia ;)





ps. nienawidzę jak tak siedzi ;)

23 marca 2009

zdjęć nie nie nie !!!




Coraz trudniej uchwycić Hankę w codzienności. Jak tylko widzi aparat to albo biegnie zobaczyć "siebie" albo włącza się agresor i muszę poświęcić jej swoją uwagę a nie łapać chwilę w obiektywie. Więc każde zdjęcie na wagę złota ;)

A Hanka postchorobowa jest Hanką jakiej zbytnio nie lubię. Marudna. Absorbująca w niebywale irytujący sposób. Bardzo drażliwa. Płaczliwa. Wymagająca i nie uznająca sprzeciwów. Staram się tłumaczyć. Ale nie ulegać. Psychicznie jestem wykończona. Walczymy na każdym polu. Zmiana pieluchy. Jedzenie. Spacery. Zabawa. Spanie. O spaniu to mogłabym pisać i pisać bo to coś czego z Hanią uczymy się od postaw. Jest lepiej. Normalnie 'Uśnij wreszcie' musiałam ponownie przeczytać bo dziecko się tak rozregulowało, że spanie nie miało ani rąk ani nóg ani głowy i była tylko zrozpaczona Matka przy łóżeczku i wkurzony dzieciak w. Wszystko od początku składać trzeba było.

Wiem, że to minie. Zawsze mija. Mam taką nadzieję. Marzę o tym skrycie. I może to będzie już jutro ;)

A dzisiaj chyba faktycznie widziałam te przepowiadane przez Gosię trójkowe zęby.

żabka :)

konstruktor

Zabawa klockami bywa długa i wcale nie męcząca. Hanka, typ chodząco stojący nigdy nie siedzący coraz częściej przysiądzie na podłodze aby cokolwiek zbudować. Już wie jak i na czym klocki polegają. Co ciekawe, na szczycie jej konstrukcji zawsze kończy jakiś człek (dziewczynka/chłopiec) albo piesek. Dzisiejsza konstrukcja bardzo samodzielna. Tylko miałam zakaz fotografowania. Musiałam siedzieć obok i dawać ewentualnie instrukcje działania. Bo inaczej biada.... Heh.



21 marca 2009

na chorobę te zasady

Hanka powoli wraca do formy. Ale odczuwa się odrobinę rozluźnienia dyscypliny. Już Mama Toli też o tym wspomniała. Wychodzi na to, że rodzice ustalają zasady żeby chore dzieci miały co łamać. I ciężko na to cokolwiek poradzić. To coś co trzeba po prostu przeżyć. U nas po chorobie jest zwiększone zapotrzebowanie na bajki. A na tapecie Krecik. Krótki. Treściwy. Hanka nawet wczuwa się w opowiadaną historię. I pewnie dlatego też chętniej ogląda. Bo wie co ;)



20 marca 2009

w zdrowiu czy w chorobie Tata wie jak uszczęśliwić Dziecko...




.... to z wczoraj kiedy to chorutka na maxa była i nieźle dała się w nocy we znaki.

Mamo, mamo a Ty wiesz, że nocą będę chora...



... nie, nie wiedziałam. Bo tak czy tak i tak nie wiedziałabym co z tą informacją zrobić ;) Rodzic swoje przeżyć musi.

A chorutka zmieniła się w słabiutką. Bez gorączki. Bez żadnych objawów. Tylko taka słabiutka... pokłada się, śpi, czyta książeczki i nawet siły nie ma żeby z pchaczem poszaleć. A żeby nie było, że to do Hanki nie podobne. Próbowała ;)

19 marca 2009

39 stopni gorączki
nurofen 4 razy dziennie po 5 ml
dziwnie chętnie pijąca samodzielnie syropek Hanka
brak jakichkolwiek innych objawów niż gorączka
tak nam upływa ostatnie 24 godziny
heh

18 marca 2009

drugi stopień wtajemniczenia





Za pierwszym razem było oczywiste świecenie sobie po oczach. Sama radość z posiadania rzeczy. I nawet za bardzo nie kojarzyła, że światło na ścianach czy innych powierzchniach pochodzi z trzymanej w ręku latarki. Już jest inaczej. Dziecko dojrzało do pewnych spostrzeżeń i wniosków ;) Rozwija się po prostu.



tyle dzieci toż to szok