3 dni nauki.
Jeden sama ze mną - o dramacie.
Drugi ze mną i Ciocią Asią - dramat podwójny.
Trzeci ze mną i Babcią Lidką - czwartego nie było.
I już pojechała. Tydzień czekała zanim wsiadła znowu na rower. A jak wsiadła to pojechała. Dogonić jej nie mogłam.
Niedowierzała. Nie mogła się sobie nadziwić. W przedszkolnym stylu dopytywała - wierzysz we mnie ?!? Zawsze ! Bardziej niż w Boga.
Teraz dopracowuje szczegóły. Technikę. Przeszkody mija na milimetry. I strasznie cieszy ją prędkość. Ale hamować umie :)
I mówię to już teraz - prawa jazdy na motor nie pozwolę zrobić nigdy ! /chyba ;)/
16 września 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Brawo, brawissimo! ;-)
no i super:)
Prześlij komentarz