A blog leży :)
Marzec nie był dobrym miesiącem. Był miesiącem chorowania - i to nie dzieci głównie. Na szczęście. Ja jakoś się zbieram w sobie.
Celina dzisiaj kończy kolejny miesiąc.
I mogłabym napisać, że chodzi - dobry żart na 1 kwietnia ale pryma aprillis już minął a czytelników wiernych naciągać nie chcę.
Nie chodzi. Samodzielnie. Za rękę jakoś daje radę ale nieudolnie. Chodzenie nie jest jej potrzebą. Potrzebne jest przytulanie, noszenie, zabawianie.
Miłością ja bierzemy. A Ona nas.
Co ranek budzi nas całuskami.
Wszystko jest tata-tada-ta-tadata- i podobne. Czasami słyszę -ne-nene.
Gaduła ;)
Uwielbia być na podwórku - tym bardziej teraz jak słońce i tona atrakcji.
I uwielbiają się z Hanką. Ale z daleka od Mamy - bo przy Mamie to jest akcja "moja Mama" i która wygra :)
Dla pamięci Celina żywi się krupnikiem, kapuśniakiem (najlepszy Babci Lidki) i ryżem. W domu gardzi mięsem. W restauracji zje wszystko - nawet łyżką ;) To po Mamie ma :)
I dalej nie może wyjść ostatnia czwórka.
I ciągle ssie pierś.
Zdjęcia z dnia urodzin Hanki. Chyba już do końca będą miały urodziny w dwa dni :) 4 i 5 lutego. I tak co rok.
4 kwietnia 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz