16 lipca 2010

upalnie :)


chłodzimy się :)

13 lipca 2010

różnice

Różnica między remontem a bałaganem jest kolosalna. I w żaden sposób nie można sugerować jakoby remont był bałaganieniem. Nigdy w życiu. Bałagan w domu /w związku z remontem/ wywołuje nocne koszmary, budzenie się z płaczem /bo trzeba posprzątać/ i strach przed kontrolą co panowie zrobili. Remont to remont. Zmiany. Na lepsze. I to Dziecko przyjmuje z umiarkowanym ale jednak entuzjazmem. Nie ma tego ani tamtego, nowe ściany, nowy kolor, nowe połowa domu a my w Dziadków.

A Hanka w nowej sytuacji idzie jak burza i było to do przewidzenia. Pierwszą noc nie spała, drugą padła ze zmęczenia, trzecia już była w miarę normalna. Matka balansuje na granicy zdrowego rozsądku a Hanka na wszelakich granicach i głównie ich przekraczaniu. Tu też wychodzimy na prostą.

A jak o prostej mowa...

Hanka w prostej wersji. Swoich włosów.







Pokręciły się szybciej niż wyprostowałam ;)

11 lipca 2010

a'la bob




Cięcie Hanki włosów to było mistrzostwo. W Hanki wydaniu - głównie - jako atrakcji salonu. Bardzo cierpliwie znosiła zabiegi fryzjerskie do tego radośnie wdzięcząc się do radosnego Taty w lustrze. Z westchnieniami - nie obcinać - za plecami.
Nie przeczę. Hanka włosy ma ładne. Ale zdecydowanie zamiast radosnej wariacji na głowie wolę dziewczęcą fryzurę naszej Córki. A w wersji mało pokręconej jest jeszcze słodsza.
:)
Z pozdrowieniami dla miłośników loków. Zostało co nie co. Dla efektu ;)

9 lipca 2010

jeszcze dziś ale już nie jutro.

termin przydatności się skończył.
postanowione.
jutro umówiona wizyta u fryzjera.
stanowczo cięcie o 3/4.

mam dość:
- marudzenia przy myciu /myje ale marudzi/
- marudzenia przy czesaniu /nie czesze wcale/
- marudzenia przy związywaniu / ściąga wszystko co ma na/
- marudzenia na basenie

koniec.

czasami udało mi się coś załatać....


ale nie mogę się doczekać jutra.
:)

Śpiewająco.

Od rana. Z rana.
Jestem małym dolasem i biedam po tuchniii... jestem małym dolasem i
biedam po tuchniii... (powtórzone minimum 30 razy).
Melodyjnie.

Zaraz potem :
A kiedy przyjdzie Ciocia Wandzia ?
A kiedy przyjdzie Ciocia Wandzia ?
A kiedy przyjdzie Ciocia Wandzia ?
( minimum 30 razy )
Bo Ciocia Wandzia przyjechała wczoraj. I już jest hitem. Niezbędnikiem. Pierwszą potrzebą od rana. I niczego innego się nie spodziewałam. Myjemy ręce mydełkiem od Cioci Wandzi i wycieramy ręce malutkim ręczniczkiem od Cioci Wandzi. Idol !
I nie chce myśleć co to będzie jak nadejdzie czas rozstania. I może lepiej nie myśleć - jeszcze tyle przed nimi :)

Jakby co już zamawiam Ciocię Nike. Na odsiecz :)

7 lipca 2010

je oczami

Dorośli tak mają. To czemu nie dzieci.

Hanka wyklejając kolejną książeczkę (znudzona już) na dłużej zatrzymała się przy opcji jedzenie. I widząc rysunek wykrzyknęła spaghetti ! No dobra. Zrobiłam. Co mi tam. Achów i ochów nie było końca. I tu przestanę się rozpływać i napiszę, że nie zjadła. Prawie wcale. To co zjadła to się nie liczy. Ale nie, nie jestem zdziwiona ani zła. Raczej przyzwyczajona. I nawet ubawiona, że mimo iż wiem i znam to ciągle daję się nabrać.

Z nadzieją - Matka Niejadka.






Z tego samego ocznego powodu maszerowałyśmy po żółty ser. Ten akurat zjadła. Kilka kawałków.
Liczy się ;)