Przez ostatni miesiąc zmieniło się niewiele. Chociaż... hmmm?
Dalej nie chodzi, nie raczkuje, nie przemieszcza się samodzielne. Próbuje! Noszenie na rączkach jest ciągle na topie. Hanka przyprawiała mnie o urazy kręgosłupa w związku ze schylaniem się przy asekuracji chodzenia. Celina w związku z noszeniem. Poza tym nie lubi tracić mnie z oczu. I muszę ją ze sobą wszędzie zabierać choćby na minutę ;)Bywa.
Hanka była całkiem inna i teraz jasno odczuwam różnicę. Fizycznie.
Ciągle na piersi. Kilka razy dziennie. Uwielbia to. I nie wyobrażam sobie odstawienie jej od piersi. Zresztą nie wyobrażałam sobie, że uda mi się ją karmić piersią tyle miesięcy. Bez większych a nawet żadnych problemów.
Pokarmy stałe też przyjmuje. Z produktów, które jej do tej pory podawałam nie trafiło się nic co by jej nie zasmakowało. Zjada owoce - jabłka, śliwki, banany. Makarony. Ziemniaki, fasolę, kapustę, brokuły, kalafior. Jeżeli coś jej nie smakuje to jedzenie ze słoiczków. I kaszka nie zawsze. A najlepsze to jest samodzielne jedzenie. A łyżeczka to dla zabawy.
A i tak wszystko trzeba popić maminym mleczkiem.
Straszny z niej śmieszek i równie łatwo jak potrafi sie rozpłakać można ja rozśmieszyć. Samą mimiką twarzy ;)
I bije brawo. Lubi się kąpać. Chociaż niedawno zamieniliśmy wanienkę na prysznic. Lubi jeszcze bardziej.
I ma cztery zęby.
I kochają się z Hanią. Bardzo.
I mamy nowego kotka :) Suri.
Też uwielbia się z Celiną.