4 kwietnia 2018

wielkanoc

Na Wielkanoc było najprawdziwsze przedwiośnie. Wiatr, szaroburo, zimno i deszcz. Ku zmartwieniu Dzieci i w sumie także ku naszemu.
W sobotę odwiedziliśmy Dziadków na nockę. Planowaliśmy spacery, wizytę w kościółku, na którą z niecierpliwością czekała Celina (nie po to, żeby święcić jajka, ale żeby zobaczyć Jezusa w grobie). Nic z tego. Z przymusu koczowaliśmy więc w domu. Były bajki i było malowanie koni, no bo czego innego.
W niedzielę zjedliśmy śniobiadek i wróciliśmy do domu odwiedzając po drodze Babcię Niusię.
A w domu czekała na nas Babcia Lidka z mięsiwami, sałatką jarzynową i drożdżówką.
W poniedziałek był luz.
Święta jak na święta przystało upłynęły rodzinnie i nawet odpoczynkowo. Oby więcej takich świąt!



0 komentarze: