Na Dzień Dziecka dziewczyńskie potomstwo miało zapewnione atrakcje w placówkach oświatowych.
Hanka Dzień Sportu w szkole, gdzie wszystkie klasy/uczniowie rywalizowali w różnorakich rozgrywkach sportowych, a Cela Dzień Piracki, cokolwiek pod tą nazwą się kryło. Oprócz odpowiednich strojów, rano Celi trzeba było namalować czachę na policzku.
W kwestii prezentów podążyły za tłumem jednogłośnie zamawiając laleczki L.O.L. Surprise (taka teraz moda, że wszystkie dziewczyny to mają i obciachem jest nie mieć, można też się wymieniać, jeśli komuś laleczka się powtórzy, bo sęk w tym, że jak się kupuje, to się nie wie jaka laleczka w środku jest, przecież to proste, bo skąd inaczej wzięłaby się nazwa "surprise"). Celina domówiła sobie jeszcze strój Wonder Woman, a co! Teraz wszystko chce mieć z Wonder Woman, nawet czapkę z daszkiem, mimo że nigdzie takowej nie widziała, ale ją sobie wymyśliła. Dwa dni później stwierdziła, że jeszcze poprosi o strój motylka (skąd Jej się to wzięło nie pytajcie).
W tak ważne święto rodzic musi być na bieżąco, ale weź tu nadążaj za trendami, tfu dzieciakami, z takim tempem zmian. A jeszcze niedawno chciały lego/playmobil...
12 czerwca 2018
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz