16 lipca 2018

rok Adasia

Przedwczoraj Adasiowi minął rok.

Były urodziny, przyjechał Dziadek Maciek, Prababcia Ela, Wujek Leszek, oczywiście Babcia Lidka i Waldek, dużo Ciotek i Wujków z dziećmi i ogólnie fajnie było. Był też tort. Bezowy z białym kremem i sezonowymi owocami, bo mama taki najbardziej lubi. Było dmuchanie świeczki i zimne ognie na torcie. I był grill i żelki i popcorn. Mimo kalendarzowego lata siedzieliśmy jednak w domu, bo pogoda była ble. Jak na złość, bo jak Adaś się rodził, to z Tatą Potomstwa cieszyliśmy się, że po zimowych urodzinach Dziewczyn Adasiowi będzie można robić garden party z prawdziwego zdarzenia. A tu pupa.

Prezenty też były. Była kasa i zestaw pampersów, był ręcznik basenowy typu poncho, książeczki, interaktywne bębenki, arki Noego (na złość Tacie Potomstwa, gdyż to zagorzały ateista, a nawet agnostyk rzekłabym), samochodziki i tym podobne, dziecięcy pisuar, ubranka i w ogóle mnóstwo rzeczy. Wszystkim Gościom dziękujemy przede wszystkim za obecność, bo to się liczy najbardziej.

Tymczasem ku pamięci chciałabym zrobić lekki apdejt podsumowujący ten czas, w którym żyjemy z nowym człowiekiem w naszej rodzinie.

Czy coś zmienił? Dla mnie dużo. Na maksa. Dla Innych raczej też. Wniósł taką iskierkę radości, ale dla mnie i luzu. Nie spinam się tak bardzo jak wcześniej. Za Innych się nie będę wypowiadać.

A On? Zaraz pewnie pójdzie na swoich grubiutkich nóżkach przed siebie. Je już prawie wszystko. Pokochał jajecznicę na masełku. Nadal nie przekonał się do świeżych pomidorów. Znienawidził przewijanie na przewijaku. Coraz świadomiej okazuje uczucia. Przytula się, wybiera osoby, do których chce na rączki. Wyciąga rączki jak chce na rączki. Szantażuje płaczem, jak nie dostaje tego, czego chce. Fascynują Go piloty i telefony i co najlepsze nie chce bawić się atrapami, nawet tymi oryginalnymi, tyle że starymi, tylko tymi, które naprawdę działają. Wspina się już sam na łóżko w sypialni, na kanapy. Schodzi tyłem jak nauczyła Babcia Lidka. Nadal kocha cycka, choć dostaje go od jakichś dwóch tygodni tylko wieczorem, w nocy i o poranku, by przyzwyczaić się do jego nieobecności w ciągu dnia w związku z moim nieuchronnym powrotem do pracy. Dobrze jest i fajnie. I to się liczy najbardziej i oby tak już zostało.

Tak wyglądał dzień po imprezie.

A tak wyglądały dzieciaki na Jego imprezie.

A tak z Ciocią Sabiną na imprezie.

A tak On z dzieciakami.

I jeszcze raz.

3 komentarze:

M. z blogu Vyspa - domek nad morzem pisze...

Wszystkiego najlepszego! Pozdrawiamy :)

Gosia z Młodzieżą :) pisze...

Najserdeczniejsze życzenia dla Adasia ����

Mama 2 pisze...

Adaś na pewno dziękuje :)