Rumień. Tym razem.
Dziecko odbierane z przedszkola wyglądało podejrzanie. Pani Przedszkolanka z przerażeniem patrzyła i marzyła bardziej o Hanki alergii niż o jakiejś zakaźnej i rozprzestrzeniającej się chorobie. Ha. A jednak.
Dzień 1.
Dzień 2.
Dzień 3.
Gdzieś tam między dniami pojawiła się gorączka. Poza wysypką nic nie ma. A wysypka faktycznie w NICZYM Hani nie przeszkadza. Gorączka również. Nic jej nie jest przecież :)
Dziecko złości się na mnie. Odrobinę. Dzisiaj, że Tata poszedł do pracy. Że w sklepie znowu nie było wędzonej makreli. Że nie może biegać po słońcu ani kąpać się w basenie. Że nie idziemy do Cioci Asi. Że nie poszła do przedszkola. Że miał być rosołek na obiad i jest. Że siedzę przed komputerem zamiast czytać Mamę Mu.
I dlatego już kończę.
:)
15 czerwca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
parowowirus B19 znam nawet za dobrze:(
dużo zdrowia dla Hanki!
Bidusia :( cierpliwości zycze i Hani i tobie! i mam nadizeje żę szybko zniknie
Martyna
mieliśmy, oprócz wysypki nic nie było, za to ja prawdopodobnie miałam wcześniej i już były dziwne podejrzenia i diagnozy brrrr aż boje się wracać myślami;)
kaja26
Prześlij komentarz