W lipcu chyba nawet nie wyciągnęłam aparatu.
I jakoś tak bez większej szkody.
Kryzys blogowy. Kryzys fotograficzny. Życie ;)
A w lipcu...
Bycie księżniczką czy wróżką ciągle cieszyło.
Basen okazał się przydatny. I często był w użyciu.
Lalki barbie fajne są...
Byliśmy u PraBabci w mieście, które jest bardziej wiejskie niż nasza wieś. Mają warzywa na polu. A najlepsze, że pole jest w ogóle.
I pies. I PraBabcia. I dzieci. Fontanna. Rynek. Lody HelloKitty /fuj/. Wypas.
I lekcja życia. Ciężko prowadzić spacerówkę i jeść jabłko. W temacie wózkowym ;)
I jeszcze w lipcu spadł grad. O czym Hanka po dziś dzień pamięta :)
1 komentarze:
Ale śmy się stęsknili!
Miło wiedzieć co u Was słychać.
Hanula jak zwykle cudna - moje Bąki powiedziałyby fantastik-bombastik!
Ciepło pozdrawiamy!
I piszcie częściej! :)
Prześlij komentarz