16 września 2020

nauka tak zwana zdalna

W trakcie kowidowego lokdałnu doświadczyliśmy tak zwanej nauki zdalnej. 

Być może doświadczymy jej jeszcze w kolejnym roku szkolnym i jeszcze kolejnym, czego nie wykluczamy. W sumie miałam plan napisać o tym fenomenie kilka słów z perspektywy matki, która w tym czasie siedziała w domu, ale nie będę tego robić. Część z Was doświadczyła tego samego, a część, która nie, może sobie znaleźć opinie w internecie na ten temat.

Nasze Potomstwo poradziło sobie prawie wzorowo. Nie obyło się bez wpadek, bo trudno, żeby przez prawie 3 miesiące siedzenia w izolacji i uczenia się, wszystko wyszło idealnie. Były lepsze i gorsze dni, tematy, które łatwiej było przyswoić i gorzej.

Celina, która właśnie kończyła zerówkę, także załapała się już na obowiązek szkolny, więc my, jako rodzice, musieliśmy na bieżąco meldować Paniom przedszkolankom wykonanie zadanych prac.

Tylko Adam miał luz. I był przeszczęśliwy mając wszystkich na wyciągnięcie ręki. 

Dziewczyny były mniej szczęśliwe, gdyż brak im było interakcji międzyludzkich z rówieśnikami.

W każdym razie daliśmy radę. No bo jak inaczej.




0 komentarze: