Słowa "ja tu rządzę" brzmią w naszym domu niemalże nieustannie od co najmniej dobrego miesiąca.
Odnoszą się do wszystkiego. Do włączania telewizji, do grania w Dino Park, do decydowania o tym, co do jedzenia, czy się kąpać, czy wymyć zęby, do tego, że codziennie mamy kupować nowe lego i plejmobil. Spektrum tematów jest naprawdę bardzo szerokie.
A jak Syn zorientuje się, ze te słowa nie robią na nas zbytniego wrażenia, to jeszcze zaczyna szczerzyć zęby i marszczyć czoło ze złości, dokrzykując, że "każdy rządzi sobą"!
A jak i to nie przynosi efektów, zaczyna mówić, że Babcia Lidka rządzi, licząc na to, że wystraszymy się tego, co powie Babcia Lidka.
I tak sobie żyjemy pomiędzy okrzykami Syna.
0 komentarze:
Prześlij komentarz