Podejście drugie było o niebo lepsze. Ale pierwsza mina zawsze bezcenna. Niestety Matka karmiąca i robiąca zdjęcia jednocześnie pilnująca żeby Dzieciak się całościowo nie opluł tylko opluł wybrane przez Matkę miejsca i na dodatek zachwalająca marchewkę to chyba jeszcze nie istnieje. Za to jest zdjęcie w trakcie. Z uśmiechem nawet na lekko marchewkowej twarzy. Bo niech Was czystość panująca nie zmyli. Bardzo się Matka napoci żeby Hanka nie opluła wszystkiego wszem i wobec... bo mimo tego uśmiechu to ja naprawdę nie jestem do końca przekonana, że ta marchewka to jest właśnie to. ;)
28 maja 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz