8 lutego 2010

Hania potrafi być niegrzeczna.



Hania potrafi być niegrzeczna.
Stwierdziła dzisiaj Babcia Aga. Potrafi potrafi. Hania mówi, że grzeczna jest.
I tupać nogami umie. I rzucać się na kolana. Chociaż z tym rzucaniem się na kolana to coraz mniej bo wie, że mnie to irytuje baaardzo a Matka zirytowana to nie popuści. A jak nie popuści to nie będzie kompromisu. Matka wygra a dziecko przegra. A tego Matka też nie lubi... wychodząc od rzucania się na kolana to Dziecko drogą dedukcji stara się unikać tego typu rzutu.
Za to tupanie nogami... przebieranie w tupocie... tupot w podskakiwaniu. Opanowany. I stosowany w chwilach nerwowego uniesienia. Do tego płacz. Krzyk - chociaż też rzadko.
Dzisiaj po 13 było różnie. Tak różnie co 13 do 15 minut. Bo mniej więcej w takich odstępach zdarzały się ataki. Nawet przy jedzeniu nie popuściła. Cudem udało się przebrnąć przez obiad i podwieczorek.
Celowała głównie w czekoladę. Ha ha.
Na drugim w samodzielność. Proszę bardzo.
Trzecie, że nie umiem i chcę pomocy teraz. Nie za chwilę.
Czwarte - psitulić się chcę. Ciągle. I na rączki - ha ha jeszcze raz !
Po piąte - Mama nie rób niczego !
Po najważniejsze - Hania Mała Dzidzia jest !!! No przecie. Bo wczorajszym dniu nie spodziewałam się dzisiaj innego zachowania.
I jeszcze kilkanaście których przestałam rejestrować w międzyczasie bo spałam na stojąco.
Bo lala nie daje się ubrać. Bo kocyk krzywo leży. I nie na tej stronie. I chciałaby coś innego.
Skończyło się krzykiem przedkąpielowym, który ustał i jakoś na tym przeszliśmy do spania.
Koniec dnia.
Jutro zobaczymy co będzie.

Moje spostrzeżenia są...

Jak jesteśmy całą rodziną to Hanka awanturuje się mniej - albo odnoszę tak mylnie wrażenie bo awantury rozkładają się także na Tatę. :)

Zdecydowanie mało rzeczy w tym buntowaniu mi przeszkadza. W znaczeniu - nie złości. Rzucania się na kolana - to jedne i krzyki jako drugie ale mniej. Poza tym mam dosyć wysoki próg akceptacji jej zachowań. O ile nie znoszę bałaganu - i staram się pilnować jej w czasie zabawy, żeby nie wyciagała miliona rzeczy na raz tylko sprzątała te, którymi się nie bawi zanim sięgnie po inne - to fochy przy jedzeniu, niejedzenie widelcem tylko ręką, picie wszystkiego przez słomkę i wcale mnie nie rusza. Nawet ten jej histeryczny udawany płacz. Skowyt wręcz. Zresztą wiem, że mogłoby być znacznie gorzej ! Znacznie !

I tak trzymać - bo wszystko może ulec zmianie ;)
dlatego obie studiujemy wychowanie bez porażek ;)

8 komentarze:

Pytelki pisze...

a co robicie jak Hania rzuca sie na kolana?

Magda pisze...

Kala, nie znam tego Gordona. Powiesz w 3 zdaniach co to za metdoa? Daleko czy blisko od Faber&Mazlish? Bo ja je kocham ;)

kala pisze...

co robimy? - mówimy - Haniu nie podoba mi się jak rzucasz się na kolana, nie lubię kiedy rzucasz się na kolana, wstań z kolan a na końcu wystarczy samo spojrzenie a teraz to już się nie rzuca albo rzuca i zaraz wstaje ;)... ale to bardziej skomplikowany mechanizm bo Hanka wie, że pewnych rzeczy nie przeskoczy np. jak płacze to nie rozmawiamy, nie przekrzykujemy się... chcę być zrozumiana i usłyszana podobnie jak dziecko ale przez łzy to się nie da więc czekamy aż Hania się uspokoi. 'Hania jest spokojna' i wtedy to jest krok dalej. Czasami po krótkiej wymianie zdań dalej płacze i znowu musi się uspokoić i znowu od początku aż do porozumienia. I tak z tym rzucaniem się na kolana. Nie będę z nią dyskutować jak klęczy i jęczy. Setki słów, powtarzania, że mi się to nie podoba, że ja tego nie lubię, że ma znaleźć inny sposób na rozładowanie emocji- jak tupanie. Nie ignoruje jej zachowania bo nikt nie lubi być ignorowany. Ja niestety przyjęłam technikę mówienia :) i ile to się muszę nagadać :) ciężko napisać od tak co robimy? - rozmawiamy, głównie rozmawiamy.

Gordon Thomas - dopiero kilkanaście stron doczytałam ;) - ale wydaje się prekursorem Faber&Mazlish. Troszkę więcej jest teorii - przynajmniej na razie.
Zresztą pozycję tą znalazłam na stronie Waszych kursów dla rodziców - jedna z wielu rekomendowanych.

Magda pisze...

No proszę, uwielbiam jak ktoś za mnie odrabia lekcje ;) Dziękuję! A my idziemy na następne warsztaty, starsznie się cieszę :)

Delie pisze...

Kala, to co napisałaś bardzo do mnie przemawia. Ja nad wysokim progiem akceptacji zachowań dziecka długo pracowałam. Uczyłam się. Sama jestem zdziwiona, że się udało. Więc tym bardziej podziwiam. Dla mnie "ignorowanie", to właśnie nie-wchodzenie-w-dyskusję/przekrzykiwanie się w trakcie jęczenia/awantury. Ja czekam i proszę, żeby tak a tak nie robił, albo pozwalam mu zaczerpnąć oddech, czyli time-out. I potem gadam kiedy się słyszymy wzajemnie. Choć zwykle nie muszę, bo często jest już po sprawie. Muszę powiedzieć, że im starszy tym mniej rzeczy mnie jest w stanie wyprowadzić z równowagi.

robaczek pisze...

Zarowno G.Thomas jak i Faber&Mazlish byly podstawa programowa na moich studiach, w teorii luz blues ale w praktyce? Zielona jestem totalnie i z podziwem czytam wasze slowa...Wierze ze w odpowiednim momencie, przyjdzie mi wlasciwa teorie przelozyc na wlasciwa praktyke...

Magda pisze...

robaczek, nadejdzie w dzień, kiedy wprowadzisz w praktykę. bo inaczej po prostu ciężko się działa ;) Fajnie, że już wszytsko wiesz, będzie ci łatwiej.

Tlingit pisze...

czytam te Twoje refleksje i się uczę :)
a teorię F&M dopiero sobie powoli wtłaczam bo choć założenia znam od dzieciństwa (jako dziecko czytałam wszystkie "komiksy" z tych książek;) to jednak z praktyką łatwo nie jest... a przecież jeszcze wszystko przede mną!

mamy identyczne starchildy! tylko zapewne ciut mniejsze :)