Głównie dlatego, że przedszkole katarki doprowadzają nas do stanu wykończenia końcowego. Głównie nas - rodziców. Hance katar w niczym nie przeszkadza. Oczywiście.
Ciężej gdy idzie odwilż. I jak pojawia się gorączka. I tych ociepleń zimowych nie znoszę. Minus 20 rządzi.
A jeszcze ciężej za Hanką nadążyć.
Jeszcze tydzień temu napisałabym elaborat na temat kolorowania, wyszukiwania kolorowanek w necie i ryzach zakolorowanego papieru. Tydzień temu ma się nic do teraz.
Teraz jest różnie. Nie usiedzi. Nie ustoi. Podskakuje i tańczy. I chyba brak jej od kilku dni przedszkola.
Z przedszkola przynosi tony nowości - głównie piosenek - kolędy na topie - zimowych piosenek, które jeszcze pamiętają moje czasy przedszkolne, wierszyków tematycznych o myciu, jedzeniu, inne. O przedszkolu dalej nie rozmawiamy. Hania nie opowiada co było. A o tym co na obiad najłatwiej przeczytać tygodniowy rozkład. A sytuacji w grupie łatwo dopatrzeć się w dziecka zabawach. Jak ustawia ludziki lego, albo swoje maskotki. A najczęściej biega z wyimaginowanymi przedszkolnymi znajomymi po domu tłumacząc zawile gdzie kuchnia, gdzie łazienka a gdzie leżakowanie. Wtedy nie można się do niej odzywać. Jedno słowo może wszystko popsuć ;D
Miała oglądać ptaszki w karmniku. Oglądała. No ale strojenie min jest znacznie lepsze :D
22 grudnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
7 komentarze:
Hani minki rewelacyjne. Długo Was nie było. Zaglądam co dzień!
Nosek marszczy przecudnie :)
Gosia z Haniutkiem
OSTATNIA? B E Z C E N N A!
Ostatnia mina zwala z nóg;DD
Ale to już było....Aga
nie raz i nie dwa :D
zdrowka!miny fajowe!tesknilysmy za Wami:)
Prześlij komentarz