24 lutego 2010

Dobranocny i dobranocny

Jak o tym mówię, o tej bajce, o Hankowej fascynacji to mi dziwnie. I jak widzę podekscytowaną Hankę również. Jak widzą ją inni nie wtajemniczeni - szok. Znam ten wyraz twarzy. A to na własne życzenie.

Pamiętam swoje reakcje na teletubisie (sic!) czy Boba budowniczego. Jak można? I na dodatek byłam przekonana, że kiedyś mnie to ominie. Nie miałam wtedy dzieci. A jak wiadomo, kiedyś się miało teorię - teraz ma się dzieci.

Sami podsycamy ten proceder poprzez maskotki i gadżety. Ale jak nie - skoro Ją to tak cieszy. Jej mina i bezkresny uśmiech bezcenny. Nawet gdy budzi mnie w środku nocy grająca Upsy Daisy i nawet gdy mogłoby mnie to złościć to jednak bawi. Bo Ją bawi. I kiedy rano budzi się w poszukiwaniu Tomblibusi ( których nie mamy) to wcale nie dziwi mnie reakcja Taty i poszukiwanie internetu. Mama znalzła i teraz kwestia tego jak to ściągnąć z zagranicy. I Toblibusie w naszym domu to pewnie tylko kwestia czasu. I mogę się odgrażać, że nie mimo, że będzie tak.




Normalnie wszystko za jeden uśmiech ;)

22 lutego 2010

skok rozwojowy - pożyteczny i zdrowy

Budzimy się rano bez dziecka w łóżku i jest szok. I tak bywa. Przesypia u siebie całą noc. Tata to nawet niepocieszony.
A często jednak budzimy się z dzieckiem w łóżku. I z Maka Paką. I Igi Piglem. I Upsy Daisy. I kocykiem. Prosiaczkiem. Krówką. I kocykiem Igi Pigla. Szaleństwo. Wszyscy są.
Czasami z rana jej nie poznaje. Rozmawia z Tatą a brzmi dziwnie. Więcej słów niż zawsze. Bardziej się przekomarza. Wchodzi w dyskusje. Niby Hanka ale inna. Starsza.
Przekonuje Tate, żeby zrobił jej kanapkę. A kto wypije mleko, Józef - wypala Tata.
Hania jest Józef !
Ha. Kanapki również nie zjada. Ale przekonująca jest. Hania zje tanaptę później Tato. Z Mamą Hania zje. Hania zostafi tą tanaptę tutaj na taleziciu. I idzie w swoją stronę.

Słowa wypowiada z przekonaniem. I swoistą dla dzieci odmianą. Poprawiam. Często używam zwrotu - powtórz. Hanka również. Hania chce odlądać baję. Powtósz Mamo!

Śpiewa. Nawet po angielsku. Echo. Do tego wiele innych. Kawałki z Dobranocnego Ogrodu również ma opanowane. Tak jak Igi Pigiel skacze. Dosyć wysoko. Z uginaniem kolan - wyższa szkoła podskakiwania. Ulubione słowa - widzisz, nawet, znowu i wędlina. Śpiewa - Pansi Pansi hop sa sa, Pansi Pansi wędlina !

Jakiś czas zbierałam się do napisania o niej jako dwulatce. I sama nie wiem.
Nie wychodzi mi myślenie o tym. Jestem nastawiona bardzo na teraz. Najbardziej na dzisiaj. Wczoraj zapominam. Tak przed wiosennie mój mózg się resetuje ;)

A blog na przestrzeni miesięcy mówi sam za siebie. I za nią. Za jej dokonania i poczynania.
Dużo potrafi. Za chwilę jeszcze więcej.

I tak dalej... tylko muszę po prostu częściej.

Haniu, zrobię Ci zdjęcie !


taaaa...

rodzynek


Uwielbienie dla suszonych owoców przyszło nagle i niespodziewanie. Rodzynki. Morele. Daktyle. Śliwki czasami.
Niby podtykane. Niby ciągle dostępne i niby nie ma się czemu dziwić.
Smakowo zaskakuje. Dopiero teraz nabywa ochoty na nowe doświadczenia. Spróbuje każdej potrawy. Co nie znaczy, że każda jej zasmakuje i każdą zje. I uważam to za sukces, że udało mi się jej nie zniechęcić. I nie powiem na nią więcej niejadek. Ilości śniadaniowe powaliłyby niejednego.
Mieszanie smaków również. To po Mamie - bez względu na stan mogę mieszać smaki do woli. Hanka również.
A ostatnio zasmakowała w galaretce. I kisiel nawet zjadła - również nie przypuściłabym takiego zagrania.

Jednym słowem zaskakuje - coraz częściej i w różnych dziedzinach ;)

Nasz rodzynek :)

17 lutego 2010

Takie rzeczy to nawet nie w erze ;)

Jak bardzo ? No jak ? Ile trzeba się awanturować z rana, jak intensywnie histeryzować i krzyczeć, jak bardzo zmęczyć żeby tak skończyć na sankach.
Cuda.
Nie liczę na powtórki ;)
Na powtórkę ranka również chciałabym nie liczyć ;)



















15 lutego 2010

dzieci dzieci więcej dzieci

Niemowląt u nas zatrzęsienie ostatnio. W związku z urodzinami jakoś tak się wizyt zebrało.
I jakieś takie przemyślenia mamy.


Jak Hanka będzie taką siostrą - albo chociaż w połowie taką siostrą jaką jest starszą koleżanką to godne pochwały. Jako starsza dzidzia jest niezła. Opiekuńcza. Lekko nadgorliwa ale tutaj jest poprawa. Zrozumiała, że Ona nie jest od opiekowania się czy nadzoru tylko również jest dzieckiem, którym rodzice się opiekują i nadzorują. Taka sama dzidzia tylko większa. Rozmawia z młodszymi od siebie, tłumaczy, zaprasza na posiłki a potem tłumaczy /sobie, nam/, że mleko piją dzieci, od mamy itd. A najbardziej cieszy mnie to, że w końcu po chwili zajmuje się swoimi sprawami, swoją zabawą i młodsze zostawia w spokoju. Czujna jest. Płacz jej już nie przeraża jak kiedyś.



Kiedyś będzie dobrą siostrą. Jak to Hanka. Najlepszą :)

Powyżej z Frankiem :)

11 lutego 2010

nierozłączki :)

Pansi Pansi i Hanka - papużki nierozłączki.
Czasami doczłapuje się MataPata. Dobranocny ogród rulez !
Przed śniadaniem Upsy Daisy już grzała miejsce. Dostała kilka razy jajecznicą po twarzy. Nikomu to nie przeszkadzało. Ważne, że razem. Bawić razem. Jeść razem. Spać razem. Wszystko.
A Matka nasłuchuje kiedy się baterie skończą bo nie wierzy iż obędzie się bez afery. A jeszcze nie nabyła nowych. I to błąd taktyczny - jeszcze do nadgonienia.
Jeszcze. Nasłuchuje.



10 lutego 2010

Pranie.

To najgorsze bo musi sama to zrobić. Musi sama zdecydować i włożyć do pralki i ją zamknąć. Inaczej byłaby afera.
A w środku zostawić swojego prosiaczka i kocyk ;)
Nic dziwnego, że koczuje przed pralką.
Hania pilnuje żeby nie uciekły - mówi.
A ja myślę, że trochę się o nich boi.



ps. rozmowa w bardzo międzyczasie prania.
Mamo, situ, choć, situ.
ok. idę. i słyszę.
Wiesz Mamo... wiesz... Hania szutała dzisiaj i szutała...
czego szukałaś?
Toticia i plosiaćta szutała tam, a mama powiedziała/zmiana intonacji głosu/: 'nie ma tam, nie ma w plalce jest, zapomniałaś Haniu, zapomniałaś', bo Hania zapomniała.

Zatkało mnie. I coraz częściej zatyka jak słyszę te jej słowa. Czasami za 'duże' na tak małą dziewczynkę.
Zapisuję.

Samouk.








I jakoś się dziś dogadujemy.

8 lutego 2010

Hania potrafi być niegrzeczna.



Hania potrafi być niegrzeczna.
Stwierdziła dzisiaj Babcia Aga. Potrafi potrafi. Hania mówi, że grzeczna jest.
I tupać nogami umie. I rzucać się na kolana. Chociaż z tym rzucaniem się na kolana to coraz mniej bo wie, że mnie to irytuje baaardzo a Matka zirytowana to nie popuści. A jak nie popuści to nie będzie kompromisu. Matka wygra a dziecko przegra. A tego Matka też nie lubi... wychodząc od rzucania się na kolana to Dziecko drogą dedukcji stara się unikać tego typu rzutu.
Za to tupanie nogami... przebieranie w tupocie... tupot w podskakiwaniu. Opanowany. I stosowany w chwilach nerwowego uniesienia. Do tego płacz. Krzyk - chociaż też rzadko.
Dzisiaj po 13 było różnie. Tak różnie co 13 do 15 minut. Bo mniej więcej w takich odstępach zdarzały się ataki. Nawet przy jedzeniu nie popuściła. Cudem udało się przebrnąć przez obiad i podwieczorek.
Celowała głównie w czekoladę. Ha ha.
Na drugim w samodzielność. Proszę bardzo.
Trzecie, że nie umiem i chcę pomocy teraz. Nie za chwilę.
Czwarte - psitulić się chcę. Ciągle. I na rączki - ha ha jeszcze raz !
Po piąte - Mama nie rób niczego !
Po najważniejsze - Hania Mała Dzidzia jest !!! No przecie. Bo wczorajszym dniu nie spodziewałam się dzisiaj innego zachowania.
I jeszcze kilkanaście których przestałam rejestrować w międzyczasie bo spałam na stojąco.
Bo lala nie daje się ubrać. Bo kocyk krzywo leży. I nie na tej stronie. I chciałaby coś innego.
Skończyło się krzykiem przedkąpielowym, który ustał i jakoś na tym przeszliśmy do spania.
Koniec dnia.
Jutro zobaczymy co będzie.

Moje spostrzeżenia są...

Jak jesteśmy całą rodziną to Hanka awanturuje się mniej - albo odnoszę tak mylnie wrażenie bo awantury rozkładają się także na Tatę. :)

Zdecydowanie mało rzeczy w tym buntowaniu mi przeszkadza. W znaczeniu - nie złości. Rzucania się na kolana - to jedne i krzyki jako drugie ale mniej. Poza tym mam dosyć wysoki próg akceptacji jej zachowań. O ile nie znoszę bałaganu - i staram się pilnować jej w czasie zabawy, żeby nie wyciagała miliona rzeczy na raz tylko sprzątała te, którymi się nie bawi zanim sięgnie po inne - to fochy przy jedzeniu, niejedzenie widelcem tylko ręką, picie wszystkiego przez słomkę i wcale mnie nie rusza. Nawet ten jej histeryczny udawany płacz. Skowyt wręcz. Zresztą wiem, że mogłoby być znacznie gorzej ! Znacznie !

I tak trzymać - bo wszystko może ulec zmianie ;)
dlatego obie studiujemy wychowanie bez porażek ;)

Hania chce...

taaaaa...


7 lutego 2010

kolega, Antek to mój kolega.

Tak twierdzi. Mały kolega.


Dzisiaj ma poważne wyrzuty sumienia, że wybudziła go z drzemki. Więcej tego nie zrobi na pewno.
Do tego jej opiekuńczość i egzaltacja wzbiły się przy małym człowieczku na wyżyny. Głaskać po główce i rączkach. Przejść taranem po nóżkach żeby coś ważnego pokazać ;) Przykrywać kocykiem, podać smoczka, gonić koty z Jego fotelika samochodowego, trzymać Jego czapkę żeby nikt nie zapomniał mu jej ubrać i obowiązkowo popłakać się gdy goście wychodzą. Bardzo było jej przykro. Nastrojowo.
Do tego szczyt gościnności. Ploszę unbelać się z czapy, szalita, tundtki. Zaplasiam na obiad ! Pełna kultura ;)

Super jest mieć małe dzieci w domu.




A z rana biegając po domu krzyczała: Jesdem małym ludziem !
Zdecydowanie super ;)

I mały powrót do przeszłości ;)
Mata małego ludzia.

mój ulubiony Alek


W czasie wizyty Alka, Hanka ujawniła swoje kolejne oblicze.
Bardzo uczuciowe. Hanka Opiekunka.
Mimo iż młodsza całe 9 m-cy do przesady weszła w rolę.
Alusiu i Alusiu. Zjedz obiadek, umyj rączki /przed i po/, choć zrobimy siku. Hania we wszystkim pomoże Alusiu. Nawet książeczkę Alusiowi czytała kiedy ten się bawił klockami. Wszechobecne LOVE !!

Do tego - proszę, dziękuję, przepraszam - oczy rodzicom stanęły w słup widząc swoje Dziecko takowe. Uprzejmość przede wszystkim.


A przy pożegnaniu chęć pomocy przy ubieraniu i obowiązkowo trzeba obcałować wszystkich.
Z tym całowanie to zdecydowanie nie nasza szkoła i nie wiem skąd ? Ale na szczęście dotyczy to jednie osób, które zdecydowanie dobrze zna i wychodzą z naszego domu. Jednak tak czy tak szokujące...
:)

koniec weekendu gwiazdy urodzinowej :)

A było dużo. Wszystko było.
Dużo.
Ludzi. Prezentów. Emocji.
Kwiaty. Haniu co chcesz na urodziny. Kwiatek i ludziki - brzmiała odpowiedź. Były kwiaty. I ludziki ;)


Prezenty nawet te niespodziewane doszły na czas z zagranicy. Dzięki :)
Obowiązkowo dużo słodyczy.
Zaskakująco zasmakowała w swoim torcie urodzinowym i rzeczywiście go zjadła. Czekoladowy był. Smaczny. Nadmiar cukru jej nie zaszkodził. A nawet jakoś usnęła szybko :)

A Matka głowiła się jak zrobić foty ze zdmuchiwania świeczek - w końcu dwóch - na 10 m2, pełnym ludzi :) demoniczne wyzwanie :) i efekty.





A jak się dostało Pansi Pansi na urodziny - co okazało się hitem roku - to już nie można się z nią rozstawać.


Pełen chaos w tej notce ;)

5 lutego 2010

nasza DWULATKA !

Ciągle nas wzrusza.
Czasami denerwuje.
Bez przerwy bawi.
Bezgranicznie śmieszy.
Kochana, najbardziej na świecie.
Naprawdę, niesamowite Dziecko się nam trafiło.
W najbarwniejszych marzeniach takiej bym nie wymyśliła.


Sto lat, Córeczko !

3 lutego 2010

sposób na zbuntowanie

Nasze Dziecko nie jest zbyt pomysłowe w kwestii buntowniczej ;)
Nie ucieka, nie rzuca się w przepaść i nie robi miliona standardowych rzeczy. Robi jednak jedną rzecz w najmniej oczekiwanym miejscu i czasie.

Boi się.

Ma przy tym najbardziej przenikliwą z przenikliwych min. Wyuczoną kilka dni temu. Oj klasyka. Koniecznie do uwiecznienia.


Hania się boi. I tu tadam... Mamy się boi. Następuje przeraźliwe pojękiwanie. I takie sceny odgrywa Tacie.W sklepie. Albo w innych sytuacjach. I jest bardzo przekonująca. I jak ktoś mnie nie zna to się dziwnie na mnie parzy. A jak zna to też dziwnie się patrzy,
A przy śniadaniu opowiada mi.
Hania się boi. Taty się boi.
To tak jakby Mamy było za mało. Dla wyrównania. Może wredna jest ale przynajmniej sprawiedliwa.

1 lutego 2010

Wykończone Dziecko

To widok niecodzienny. Okazało się bowiem, że Hanka jest tylko człowiekiem i tylko dzieckiem i kiedyś pada. Jupi. Ale takie skromne.
Wstała o 5.30.
Padła o 17.30.
Najwidoczniej działa jedynie 12 godzin non stop. Jedynie 12 godzin ;)
Dałam jej 20 min na drzemkę. Obudziłam i dałam niepocieszonej 4 m&msy. Dobiła do 19.30.
Apeluję. Córeczko nie wstawaj tak wcześnie, proszę !

stempelkowanie

Miało być alternatywą dla naklejek. Aż tak bardzo się nie przyjęło ;)
Podoba się a jakże. Tylko trochę brudzi a nasze dziecko - pedantka - w pewnych okolicach brudu nie znosi, a i co niektórym czasami podczas zabawy się wymsknie 'uważaj! nie pobrudź się'. Odruchowo. Czasami natury człowieka nie przezwyciężysz ;)

Hanka stempluje tymi swoimi brudnymi rączkami ;)
Liczy ile. Dopiera. Wybiera.
Ale dalej za naklejki oddałaby wszystko.



A Gustaff to tak się przed aparatem kręcił, że aż się prosił o portret.



Gdyby ktoś miał namiary na ciekawe stempelki to ja chętnie. My w farmie robimy obecnie ;)

nudy nudy i leżakowanie

Weekendy z Hanką są coraz mniej absorbujące.
Jest dużo bardziej samodzielna. A zabawy z nią odbywają się bo fajnie jest a nie bo Ona wymaga. Ona rzadko kiedy coś od nas chce - chyba, że popatrzeć co my robimy, poprzytulać się albo poczytać. Miłe to.
Dużo bardziej męczy Dziadków, Ciocie i osoby niecodzienne :)
U nas synchronizacja nastąpiła.
Chwilowo.
Bez większych krzyków, płaczu, wymuszania. Awanturuje się ale słabiej. Takie mam wrażenie. W weekendy prawie wcale. A może nie odnotowuję tego tak dokładnie. I nie biorę sobie wszystkiego do siebie. Przecież bunt dwulatka to nic osobistego.
A w związku z zimą mniej się z domu ruszamy. I nie przeszkadza nam to. Hance również.
Każdy robi co chce -i tylko posiłki wyznaczają punkty do dalszego działania.

Leżenie to podstawa ;)

ewolucja malowania

A dokładniej kolorowania.
Bo kolorowanie to wyższa szkoła jazdy.
Kolejny stopień wtajemniczenia.
Osobiście nigdy nie lubiłam kolorowanek. A już takich co trzeba było wg podanego przykładu, wzorca - o nie. A niby koziorożec ze mnie co perfekcyjny pragnie być we wszystkim co robi.
Za często wychodziłam za linię. Kolorowanki to nie dla mnie.
Teraz odkrywam je na nowo ;)
Hanka początkowo kolorowała całą szerokością strony. Z rozmachem. Wielkim.


Obecnie widzę poprawę. Zagęszcza ruchy. Stara się kolorować konkretną część. Mniej zamaszyście. I idzie jej widocznie lepiej ;)



A na blogu niu luk i większe foty - test ;)
Dziękuję.

:)