11 stycznia 2013


Miałam plan ogarnięcia bloga i zdjęć przed nowym rokiem. Bezskuteczne.
Po co ja stawiam przed sobą takie zadania?
Żeby potem czuć się źle. Jedynie. Chyba.
U nas powoli. I szybko.
Ktoś się nie może doczekać siostry.
Ktoś był diabełkiem na przedszkolnych Jasełkach.
Ktoś jest zły. Niewyspany. Niecierpliwy.
Ktoś ma nawet 3 w 1.
I bolący kręgosłup.
Ktoś stracił szare komórki. I ma nadzieję, że kiedyś wrócą do formy.
Ktoś krzyczy przed kąpielą. Ktoś stara się kogoś zmanipulować. Bezskutecznie.
Ktoś walczy. Kłóci się.
A potem się godzi i mówi, że kocha.
Życie. W rodzinie. Nigdy nie jest nudno. Nawet gdyby ktoś chciał.
A ja się toczę. Denerwuję. Popłakuję. Złoszczę. Czekam.
A jeszcze Lekarz bezczelnie wyznacza mi termin porodu na 3 lutego. A miał być styczeń. I jeszcze się przy tym uśmiecha. I patrzy mi w oczy. Mężczyzna. Nigdy w ciąży nie był. Nie spieszy mu się nigdzie. Nie widzi potrzeby. Niby mnie słucha, że mam skurcze co mnie w nocy budzą, że puchnę, że żołądek i zgaga, że to, że tamto. A On się uśmiecha. I mówi, że luty. Nie wcześniej.
I ja się z tym godzę.
Nikt wokoło się nie godzi.
Hanka mówi do brzucha i namawia do wyjścia. Kochanie - bezkutecznie, chce powiedzieć, ale przecież sama tak ją swojego czasu namawiałam wierząc, że posłucha.
Wszyscy ciekawi jak Celina będzie wyglądać.
Wszyscy chcieli by już.
A ja chyba jeszcze nie jestem gotowa. Mam nadzieję, że Dziewczynka odwróciła się z pozycji miednicowej i będę miała szansę znowu rodzić naturalnie. Ale jeszcze gdy czuję potężne bóle przy skurczach chciałabym, żeby przestały boleć. Nie czuję, że chciałabym rodzić.
To tak gdzieś pomiędzy wszystkim co się dzieje.
Bo w tym międzyczasie ktoś zmienił fryzurę - dwukrotnie.
I to nie ja ;)

/zdjęcia w konfiguracji chaotycznej zgodnej z rozkładem moich szarych komórek/






5 komentarze:

chocolatchaudalacannelle pisze...

Cierpliwosci!

Kkasiulka pisze...

Ojojoj....jak dobrze Cię rozumiem. Doskonale. Moja druga Córcia też siedziała jak na tronie i miałam cc. I te opuchnięte nogi, woda, która nie schodziła nawet po nocy. Pomimo tego, że wstawałam przecież w nocy siku chyba ze 4 razy. Noc....kilka przespanych godzin, bo od 4 rano (końcówka ciąży przypadała na lipiec, Mila jest z 27go) śpiewały ptaki za oknem i spać się już nie dało.... Nie będę Ci mówić, że będzie lepiej, ani pocieszać, przesyłam pozytywne fluidy i tulam....

Anonimowy pisze...

trzymam kciuki za udane rozwiązanie w terminie odpowiednim dla Twojej i córci gotowości :) a ostatnie zdjęcie cuuuudne, Hanka po prostu ... brak mi słów... :)
pozdrawiam
aneczka z Julką :)

Blog o poranku pisze...

Jaka Ona fajna!!!

Szkoda, że tak rzadko piszecie. Ale rozumiem. Zdrówka i trzymam kciuki!

Matka Polki pisze...

Kochana Mamo Hani i Celiny.
Trzymaj się!!! Za chwilę (a uwierz mi 3 tygodnie w porównaniu z wiecznością to mały miki) będziesz miała jeszcze pełniejsze ręce roboty :-))))
Bardzo trzymam kciuki, żeby te najpiękniejsze magiczne pierwsze spojrzenie (na które kiedyś zwróciłą mi uwagę mama Toli i Kaliny) zrekompensowało Ci trudy oczekiwania. Pomyśl jaką jesteś szczęściarą!!!
A Hania... Hania i te jej włosy. To jest jakiś szał! Uwielbiam.
Podobnie jak poczucie humoru umęczonej matki :-)