17 marca 2018

ósmy

Ósmy miesiąc pyknął Adamowi.

Na chwilę o Nim, bo przecież u takiego malucha wszystko dzieje się niesłychanie szybko. Potem człowiek się zastanawia kiedy to się wydarzyło, a tymczasem dziecko wędruje już z tornistrem do podstawówki.

Ósmy miesiąc to miesiąc raczkowania, a co za tym idzie odkrywania wszystkiego nowego, do czego teraz można dotrzeć, a jeszcze chwilę temu nie można było.
Eksplorowane są wszelkie zakątki domu, dotykane pierwsze książki na dolnej półce biblioteczki, otwierane pierwsze szuflady w kuchni, macany jest iksboks i przesuwane krzesła za nogi. Niezmiennie w kręgu zainteresowań pozostają kable i koty. I Siostry oczywiście.

W zeszłym tygodniu Syn wziął i wstał. Trzymając się kanapy, na proste nogi. Jeszcze nie ruszył, ale u Niego pewnie to kwestia chwili.

Ciągle zaskakujemy go nowymi smakami. Słoiczki swoją drogą plus przy okazji to, co dostają Dziewczyny. Ostatnio były gofry domowej roboty. O zgrozo z mlekiem, jajami i glutenem. I o dziwo nic się dziecku nie stało, oprócz rozdziawionej buzi, która była istną metaforą jakże fenomenalnego smaku tegoż przysmaku.

Reaguje już także na swoje imię, a nawet kiedy mówi się do Niego "zostaw" lub "chodź". 

Fajnie jest, ale osobiście boli mnie fakt, że urlopu zostało mi mniej niż więcej. 
Cóż, życie. I tak super mamy, że Babcia zostaje z Adamem i nie musi iść do żłoba 😉.

0 komentarze: