31 lipca 2019

nie ma to jak dbanie o wewnętrzne zen

Zdarza mi się robić jogę. Nie jakoś spektakularnie często, ale od czasu do czasu rozkładam karimatkę i robię sobie relaks. A przynajmniej próbuję. 

Zdarzyło się kilka razy, że Hanka przyszła do mnie i mówi, że Ona też będzie ćwiczyć ze mną, bo Ją to uspakaja i lepiej Jej się zasypia. Te kilka razy to znaczy dwa albo trzy. Osobiście uważam, że dla Niej to doskonała alternatywa na wieczorną aktywność. Jeśli nie znacie Hanki to obejrzyjcie sobie bajkę Merida Waleczna - uwierzcie, że sesyjka jogi dla takiego temperamentu to wspaniałe rozwiązanie.

Także sprawa wygląda następująco: z Hanką jest łatwiej, bo się wkręca i próbuje po swojemu. Z tą dwójką poniżej jest odrobinę trudniej.





A oto efekty, jakie przynosi ćwiczenie jogi po kilku miesiącach. Zen totalny.




0 komentarze: