30 listopada 2008

bo ją taką lubię...



mętny wzrok, ślina cieknie po brodzie, brak kontaktu z rzeczywistością...

... to tylko Hanka ogląda Ulicę Sezamkową. Jedyna rzecz w tv która potrafi ją zahipnotyzować. A jak jest Elmo to już nic nie jest ważne. Ale jak tylko się kończy, inne bajki jej nie interesują. Nawet Teletubisie nie są tak ekscytujące. Góra 10 min. Ulica Sezamkowa od początku do końca.

29 listopada 2008

jak nie można wejść...

... to można pocudować ;D





sama sama sama

Zachciało mi się samodzielnej córki. Co by tak sama jadła, sama piła i wszystko sama ;) No i jedzeniowo popadam w rozpacz bo słowo ciałem się stało, zasiadło w foteliku i wszystko łapkami do buzi zgarnia. W tenże sposób utrudniłam sobie zadanie bowiem pokarmowo musi być do rączki. Więc kaszka odpada bo łyżeczki Hanna nie opanowała i jeszcze trochę czasu minie zanim to nastąpi. Miejsce kaszki zajęły mini kanapeczki "ptaszki" z żółtym serem (który jest uwielbiany a Tata nawet przyłapał Hannę jak zdejmowała sam ser z kanapki a resztę w postaci bułki zostawiała :) i z szyneczką, do której to uwielbienie przyszło z czasem. Czasami w ramach łaskawości dodam kawałek pomidora (ulubionego jakby inaczej a nawet ogórka kiszonego kocha szczerze, bez wzajemności bo krostki na twarzy małe wychodzą ;) no i śniadanko jest super. Podobna kolacja. Kaszkę przemycam gdzieś pomiędzy jednym a drugim kawałkiem kanapki. I obiad ze słoiczka, ani miksowany już nie. Muszą być małe pulpeciki które można sama. Brokuły gotowane - tylko mam tendencję do rozgotowywania ;) A inne warzywka są złe. Makaron. I pomysły mi się kończą. Bo w temacie świerzak jestem i nie wiem co dzieci jedzą ;) Ech. Jednym słowem trzeba jednak uważać czego sobie człowiek u dziecka życzy :)





* w ręku makaron nitki co go przyuważyła, że tacie do rosołku gotuję i nie popuściła ;)



28 listopada 2008

HOPA !!

Tata wrócił do domu. Dobrze, że mamy wyjątkowo wysoki domek. Bo latanie jest bardzo pocieszne. A Matka dreszczy dostaje. A Hanka oczywiście zachwycona. Bo takie rzeczy to tylko z Tatą.

a podobno nieładnie jest pokazywać palcem

A tu duma rodziców rozpiera bo Hanna pokazuje przedmioty nie wyciągnięciem ręki ale paluszkiem. Tym wskazującym. Tym dokładnie do tej czynności stworzonym i nazwanym. Pokazuje gdzie mama ma nosek, gdzie lalki/misie mają oczko, gdzie jest lampa, gdzie leżą bąbelki (bańki mydlane) i inne. Jak coś chce to zawsze może pokazać :)

odkurzanie

Sprzątanie zasadniczo jest domeną Taty i absolutnie w te rejony nie zaglądam ale... czasami szlag mnie trafia, czasami po prostu muszę coś odkurzyć. Sprzątać nie lubię ale jak jest brudno dookoła nie lubię jeszcze bardziej. Więc wyciągnęłam odkurzacz. Odkąd dziadek Janek, o zgrozo, nastraszył Hankę odkurzaczem, ta podchodzi do sprzętu z pewną dozą nieśmiałości i niepokoju. W kojcu podczas odkurzania nie zostanie. Podobnie w łóżeczku. Bo nie. W foteliku jedzeniowym też nie czuje się bezpiecznie przed odkurzaczem. Nosić na rękach nie będę. Więc próbuję jedynej sensownej rzeczy. Mama odkurza, Hania siedzi na kanapie i patrzy. Powtarzam jej to jak mantrę jakieś 10 razy. Sadzam na łóżku. Włączam odkurzać. I czekam na płacz. A tu znowu Hanka zaskakuje. Nie boi się. Jak mama mówi, że Hania siedzi na kanapie i patrzy to siedzi. Nawet nudzić się zaczyna. Nawet książeczkę poczytała. A to wszystko przy odgłosach odkurzacza. Przez chwilę jej do głowy nie przyszło, żeby z tej kanapy zejść. Bo przecież mama odkurza a Hania siedzi i patrzy. Jakie proste.

wypatrzył tato...

... dolną prawą dwójkę. Bo Hance ząbki idą po w kolejności prawa strona potem lewa. Jedynie dolne jedynki szły szeregiem na raz i było nieciekawie. Więc pewnie za rogiem czai się lewa dolna dwójka. I potem znowu góra. Strach się bać.


*dla wprawnego oka ;D

27 listopada 2008

wzrost

Hanka ma ponad 76 cm wzrostu. Skąd to wiem? Bo właśnie przed chwilą nie zmieściła się z biegu pod stolik komputerowy. Boleśnie chyba się o tym przekonała. Ale szok był znacznie większy bo się wcale nie rozpłakała. A ja, wyrodna matka, śmiechu powstrzymać nie mogę ;D

26 listopada 2008

girls stuff

Jako, że dostaję szału jak widzę kosmyki włosów na Hanki twarzy, a w szczególności w oczach to w ruch poszły spinki i opaski. Hanka nie oponuje. Jednak nie da sobie wpiąć we włosy albo założyć nań w ciemno. Wszelakie próby robienia tego szybko i bezboleśnie kończą się fiaskiem. Bo Hance trzeba spinkę bądź opaskę pokazać, przekazać info, że zaraz będzie na włosach i sprawnie to wykonać. A Hanka w dziewczeńcych gadżetach wygląda tak....

25 listopada 2008

sen

Pewne rzeczy się nie zmieniają. I nie ważne czy ma się 5 tygodni czy 43 ;D

23 listopada 2008

dowód

Szybko. Nagle. Ale udało się. Hanka chodzi i mam na to dowód. Ostatnie asekuranctwo i strach są już gdzieś daleko za Hanią. Chodzi coraz odważniej. Niestety. Bo oczywiście nie zwraca uwagi na to po czym chodzi, co ma pod nogami i takie tam bzdurki. Tutaj nawet widać, jak bezczelna lalka Mamzela wpadła Hance pod nogi. Wywraca się. Z hukiem czasami. Ale chwila na otrząśnięcie się i leci dalej. Guzy i siniaki mamy zagwarantowane.


samodzielne ubieranie

poranki z książeczką

19 listopada 2008

co Hanna ma na głowie...

Sama byłam zaskoczona ;D
Bo z przodu to wiadomo.
Ale z tyłu... hoho.





A u nas dobrze, dziękuję :)

Dzieje się tyle co zawsze. Nie za dużo. Nie za mało. Zdowie dopisuje. Czego więcej chcieć. Matka ma mały kryzys foto. Żadne zdjęcie mi się nie podoba. Hanna na wszystkich wygląda nieostro i roztrzepanie ;) ostatnim punktem honoru jest zrobienie zdjęcia Hanki chodzącej ale jak na razie co mi się udało osiągnąć poniżej. Niewiele jak widać.

Bowiem Hania chodzi coraz odważniej. Bardziej świadomie. Stara się wpierw utrzymać pozycję stojącą. A potem rusza. Do mamy. Do taty. Do kanapy. Do kotka. Z miną chuligana. No więc kiedyś to uchwycę na pewno.

Sponsorem naszych dni jest ostatnio literka B. Czyli zrobiła Hanka kolejny krok w alfabecie. Kiedyś wszystko było Aaaa. Teraz jest bam, bach, bum, ba, baba, but (dopracowujemy). Ale jest również mama, bardziej amam, pata, tapa (jako tata), lala - jako lalka bo muzyka jest ba ;D Co więcej podłsucham i spamiętam dam znać.

Na pocieszenie niektórych czytających śmiem wspomnieć, że próby przebrania pieluchy, ubrania czegokolwiek więcej niż body i łaskawie bluzki kończą się aferą. Wstawanie, uciekanie z przewijaka, kłótnie itede. Osobiście staram się ją zając czymkolwiek, najlepiej butami jakimiś, ewentualnie przy spodniach i skarpetkach poddaje się i ubieram w biegu, na rękach, ganiając na czworaka czując na sobie gniew córki. Tata przyjmuje strategie "jak najszybciej" co nie znaczy bezboleśnie i w krzykach i katuszach tłumaczy cierpliwie dziecku, że im mniej Hania będzie się szamotać i kręcić, tym szybciej ją ubierze itepe. I Tata mówi, że nie jest Mamą i miękki nie będzie w tej kwestii. I jest nieugięty. Ale Hanka również :D Więc łatwo nie jest.

I o ostatnie. Buty. Wielka miłość Hanki. I to nie tylko zdejmowanie z nóg. To najmniejszy problem. Oglądanie, gryzienie. A jak są buty na rzepy to już euforia. Kupiliśmy jej cudne elefanty na rzepy i Hanka jak na razie więcej razy miałe je w rękach i w buzi niż na nogach.

Bo o tym jak nas, a głównie mnie, całymi dniami sprawdza na ile jej pozwolę to wspomnę tylko tyci. Wie, że nie można, dotykać, wchodzić, otwierać a i tak kilkanaście razy dziennie sprawdza czy może jednak zmieniliśmy zdanie. Cała Hanka :D

14 listopada 2008

smile

makaroniara

Makaron to zaraz po pomidorówce danie, które Hanka pokochała od zaraz. Bezdyskusyjnie. Bez namawiania. Makaron, kluseczki wszystko pycha. To też po Tatusiu :D





stawanie i stanie

W kwestii stawania, stania i chodzenia z Hanką jest różnie. Niby potrafi chodzić samodzielnie ale tego nie robi. W chwilach nieuwagi i zaaferowania potrafi bez problemu przejść kilka kroków od fotela do kojca, od kojca do gdziekolwiek ale jak tylko zorientuje się, że to robi od razu zaprzestaje. Widać, że jeszcze nie czuje się w temacie pewnie. I dobrze. Wolę jej asekuranctwo niż ewentualne uszczerbki na zdrowiu :) Ze staniem jest podobnie. Coś ciekawego w rękach a Hanka stoi i stoi. Chwila dekoncentracji a doskonale sobie ze staniem radzi. Ale też nie jest tego jeszcze pewna. Czasami mówię do niej w takich sytuacjach "brawo, Hania stoi" a ona cieszy się, chwilę spojrzy pod nogi i za chwilę siada na tyłku. Umie. Nie musi mi niczego udowadniać i wcale nie chce. Dziwne. Takie nieHankowe :D Za to wstaje wszędzie. I co ciekawe do wstania nie jest jej potrzebne nic z wyjątkiem powietrza ale i tak musi mieć coś pod ręką, tak na wszelki wypadek, na wyciągnięcie palców. Hanka jest stanowcza w swoich dążeniach, żeby nie powiedzieć uparta i myślałam, że będzie bardziej dążyć do pionowej postawy. Ale nie. No chyba, że jest to chodzenie za rękę. W tym jest nieugięta, o czym chyba każdy z rodziny miał już się okazję przekonać.