Weekendy z Hanką są coraz mniej absorbujące.
Jest dużo bardziej samodzielna. A zabawy z nią odbywają się bo fajnie jest a nie bo Ona wymaga. Ona rzadko kiedy coś od nas chce - chyba, że popatrzeć co my robimy, poprzytulać się albo poczytać. Miłe to.
Dużo bardziej męczy Dziadków, Ciocie i osoby niecodzienne :)
U nas synchronizacja nastąpiła.
Chwilowo.
Bez większych krzyków, płaczu, wymuszania. Awanturuje się ale słabiej. Takie mam wrażenie. W weekendy prawie wcale. A może nie odnotowuję tego tak dokładnie. I nie biorę sobie wszystkiego do siebie. Przecież bunt dwulatka to nic osobistego.
A w związku z zimą mniej się z domu ruszamy. I nie przeszkadza nam to. Hance również.
Każdy robi co chce -i tylko posiłki wyznaczają punkty do dalszego działania.
Leżenie to podstawa ;)
1 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Nie ma to jak poleżeć po obejrzeniu koncertu RATM i skaczącym szaleństwie ;)
Oj zazdroszczę wam...:)Ale wszystko przychodzi z czasem,bądź trzeba na to wszystko zapracować wytrwałością,cierpliwością...i konsekwencją:)
Prześlij komentarz