10 lutego 2010

Pranie.

To najgorsze bo musi sama to zrobić. Musi sama zdecydować i włożyć do pralki i ją zamknąć. Inaczej byłaby afera.
A w środku zostawić swojego prosiaczka i kocyk ;)
Nic dziwnego, że koczuje przed pralką.
Hania pilnuje żeby nie uciekły - mówi.
A ja myślę, że trochę się o nich boi.



ps. rozmowa w bardzo międzyczasie prania.
Mamo, situ, choć, situ.
ok. idę. i słyszę.
Wiesz Mamo... wiesz... Hania szutała dzisiaj i szutała...
czego szukałaś?
Toticia i plosiaćta szutała tam, a mama powiedziała/zmiana intonacji głosu/: 'nie ma tam, nie ma w plalce jest, zapomniałaś Haniu, zapomniałaś', bo Hania zapomniała.

Zatkało mnie. I coraz częściej zatyka jak słyszę te jej słowa. Czasami za 'duże' na tak małą dziewczynkę.
Zapisuję.

3 komentarze:

-Longina- pisze...

Widzę że pranko z Haneczką to nie taka prosta sprawa ale i tak dobrze że pozwala wyprać misiaki. Chrześnica mojego Tomka nie pozwalała- bo niby się utopią. :)

Delie pisze...

Zapisuj, zapisuj! Za rok będziesz jeszcze bardziej zaskoczona:-)
Kala, a Ty myślisz o jakimś językowym przedszkolu dla niej? Chyba warto. Tak z własnego doświadczenia.

kala pisze...

Longina -utopić się? w kapieli - nieprawdopodobne :)
Delie - nie powiem, że przedszkole językowe miałam nie raz na myśli i jeszcze mam ale dużo problemów logistycznych bo u nas na wsi nie ma ;) a do Warszawy dowozić to 2 godziny w tą i z powrotem i niby można to skoordynować z Taty pracą w jedną stronę i tak dalej... ale te dojazdy to mnie zniechęcają... tym bardziej, że do podstawówki pójdzie we wsi ;)
kombinacje alpejskie normalnie w tym temacie :)