30 marca 2010

czyżby czyżyk

czy tylko zwyczajowa zmiana czasu.
od weekendu Hanna jest nieznośna.
taka dwuletnio nieznośna.
można by ją usprawiedliwiać na tysiąc sposobów, a Dziadkowie swoim zwyczajem to nawet znaleźliby usprawiedliwień milion ;)
poczynając od - mała, zmęczona, śpiąca, za dużo powietrza, nie po jej myśli, wstała lewa nogą, wstała prawą lub obiema, słońce w pełni a księżyc w nowiu po tak oczywiste jak rodzice jej nie rozumieją i robią po złości ;)
sama staram się ją usprawiedliwiać. fakt - gdyby spała w ciągu dnia było by nam łatwiej. mi było by łatwiej. gdyby mniej biegała po ogródku również. a gdyby przestała płakać i krzyczeć i próbować terroryzować świat - nie było by tej notki.
fakt.
nie krzyczę, nie denerwuję się, a jej zachowanie nawet doprowadza mnie do śmiechu - histerycznego.
wymyśla niestworzenie. wszystko jest na nie. a za chwilę na tak. żeby znowu za sekundę być na nie. niczego nie biorę już za pewnik. wszystko dzieje się na granicy płaczu i krzyku - rozpacz.
i dzisiaj to ja mam na nią plan.
a taki, że nie dam jej powodów do narzekań ;)
postaram się, żeby nawet nie miała na to czasu.
zajmę jej każdą wolną chwilę choćby tego nie chciała.
dzisiaj Ona poczuje co to znaczy być Mną ;)

a popołudniem przyjeżdża Ciocia Asia K. - więc gdyby mój plan się nie powiódł, ktoś odkryje moje zwłoki ;)

akcja cięcie !

W tą sobotę to My zrobiłyśmy szok.

Z tym fryzjerem.

Wpadły dwie takie. Z trzecim do pilnowania. I tylko głowami na prawo i lewo machały. I krzyczały - ciąć ciąć ciąć !

I powaga. Szok był tylko w okolicy innych krzeseł i miejsc do chwilowego parkowania ;)
No to, że Matka cięcie sobie zafastrygowała to normalne - mniej więcej co dwa trzy lata tak ma. Pani Okoliczne na farbie przesiadujące szczękę z podłogi zbierały. Bywa. Matka szczęśliwa.

Ale, żeby Dziecku. Te LOOOKI ! Loczki. Loczęta.

Ciach. Ciach.


A jakieś Dziecko uradowane było. Dystyngowane acz uradowane.

No ba. I nawet afera była mała szykowana bo my tak z Panią Anią na sucho, z rozpędu, żeby się nie rozmyśliła. A Ona, że by chciała mieć myte włosy, jak wszyscy. Tatę w fotel obok wbiło z wrażenia. Matka podskakiwała radośnie dookoła nie wierząc we własne Dziecko. I Dziecku te loki w końcu Pani Ania do ładu i składu doprowadziła.
Ach. Cudo.

Normalnie następnym razem to będzie z myciem. A co !?!

I normalnie do tej pory nie wierzę, że się udało, że się odważyła, że usiadła na fotelu i się nie bała i się podobało i to również zasługa Pani Ani.

Wyszło jak zawsze, wszyscy w szoku oprócz Hanki !

26 marca 2010

gadżetów ciąg dalszy

Jeżeli mowa o pozowaniu to nic się nie zmieniło.
A nawet jest gorzej.


Było znacznie lepiej gdy Dziecko zostało unieruchomione na bujawce/huśtawce (zależnie od rejonu kraju ;) Domek w końcu w całości i można szaleć.


W porównaniu do - zeszłego roku - to śmiesznie jest. Jeszcze chwila a zacznie nogami szorować po trawie. No ale wiadomo, że wiele w porównaniu do zeszłego roku jest śmieszne. Choćby fryzura ;)
I w temacie fryz to jutro jedziemy do Pani Fryzjerki z wielkim nastawieniem na porządne cieniowanie. Ale to jutro. Może się uda.

A wracając do wyciągania starych gratów to nawet konik się po drodze trafił.


I ja to niedługo pewnie będę miała już dosyć tego obrzydliwego ciepła i słońca i siedzenia wśród pączkujących co dopiero listowiem bzów. Z nudów ;)

Ale przyznam - dzisiaj to było wręcz nieprzyzwoicie ciepło i wiosennie. Nie to co rok temu ;)

25 marca 2010

sezon

Z ponad tygodniowym opóźnieniem informuje, że sezon wiosna/lato 2010 na wybiegu ogródkowym oficjalnie rozpoczęty.

Domek wyciągnięty z czeluści garażu. Element huśtający został na późniejsze czasy. Podobnie jak basen z kulkami.


I co oto się okazało.
Że w przeciągu sezonu zimowego można zapomnieć.
Można zapomnieć jak wskakuje się do domku. Jak zjeżdza się na zjeżdzalni. Jak nie da razy (ciągle mimo wieku) wejść do domku przez zjeżdzalnię - już ja bym jej pokazała, że się da. Ale nie.



Można również rozpocząć nowe wiosenne tradycje. Zacząć bać się much. Na co Tato skwitował, że niestety baba z niej wychodzi jeżeli chodzi o robaki. Więc muchy są na chwile obecną owadami niemile widzianymi. W przeciwieństwie do motyli. Dwa widziano w okolicy domku. Na muchy Hania ma również kijek. Co dziwi ją bardzo, że kijek działa na koty a nie na muchy. Ciekawe co będzie dalej jak inne robactwo się ukaże. Chyba, że to tego czasu nauczy sobie z nimi radzić.
Zima skutecznie wpływa na zanik pamięci.
W czasie zimy można zapomnieć jak schodzi się po schodach. Samodzielnie. Nie za rączkę. O ile zeszłego sezonu śmigała po nich aż niemiło tak teraz pełna asekuracja potrzebna. A może to kwestia wieku - starzeje się i dostrzega niebezpieczeństwa ;)
Jasne.
Ale doskonale pamięta miejscówkę przed sąsiada płotem.


I rozpoczęcie sezonu jest na tyle ciekawe, że wszystko jest ciekawe. Wszystko czego nie było przez te kilka miesięcy. Te wyciągnięte z garażu i piwnicy zabawki.
I dla przykładu pchacz.
Śmiga aż miło. On i Hanka.


A to dopiero początek. Jeszcze piaskownica, rowerek, taczka, namiot, basen... i tak do jesieni ;)

Jupi.

18 marca 2010

Mam Cię ;)

Rozmowa przy obiedzie.
Hanka nawija i nawija. Łyżką nabiera pomidorową.
Matka nadrabia telefonem informacje ze świata.
Przytakuje. Yhymm.
Nadloda będzie. Ty mi dasz.
Tak. Dam.
I będziemy jadły białe miniminsi.
Aha
Białe miniminsi, mamo?
Tak, białe. Głucho wpatruję się w telefon.
Mamo !! Mamo !! Mamulu !!
Podnoszę wzrok.
Nie ma białych miniminsów !
/zgrzyt/
Aha.

Dalej sytuacja się rozwinęła nie po mojej myśli. Ale mam za swoje. Chwila nieuwagi i odrabiasz pół dnia ;)
Mamulu, usiać obot mnie. Tutaj. Blisiućto.
Jak najbliżej.
Popatsz Mamulu jak ja jem.
Patrzę.
Patrzę.
Podziwiam.
Ba.

Przy okazji wspomnę.
Używanie zaimków jest powszechne.
Coraz bardziej i świadomie.
Już nie jest Hania to, Hania tamto.
Fajnie.
A najbardziej mi się podoba Ty zrób, Ty pospsiątaj, Ty daj.
Tak. Najbardziej ;)

16 marca 2010

kolory

Albo tololy ;)
I tu nastąpił zadziwiający zawrót obrót i śmiesznie jest.
Haniu, jaki to jest kolor. Tati jat tlawa i liśtci. Zielony, Haniu, zielony.
A ten. Tati jat hłoncio i tulciacieć. Żółty. ŻÓŁTY !
A tu. Kolor ! Tati jat niebo. I lybti. I woda. NIEBIESKI !!!!! Szlag ;)
A może ten. Jak się nazywa ten kolor. Plosiacieć. Tati plosiacieć. Różowy ... hmmm.
Poddaję się.
A ten jest pomaniańciowy ! Tak zgadza się. Pomaniańciowy jat abtobuś !

No zna. Te kolory.

15 marca 2010

A niech to szlag...

... z tą zimą chciałoby się dodać niepotrzebnie ;)
Pięknie było to na pewno !




A dziecko ze śniegiem zaszalało na piechotkę.
Spacerek mi zrobiła po zaspach jak się patrzy.
I bardzo się jej podobało. Jak nigdy. A jeszcze miesiąc temu drobiłaby w śniegu jak gejsza. Dziś za to biegała nie zważając na nic. Jak nie Ona.












Z serii znajdz Dziecko ;)

13 marca 2010

Dwulatka w ikea.



Sprzątnęła Tacie z talerza tort czekoladowy ;)
I tyle ją ta ikea obchodziła.
Rodzinne - deserek musi być, czasem kosztem obiadu ;)
Bywa.

11 marca 2010

Coś za coś.

Hanka dziś to anioł. Wzór Dziecka. Tak od 10. Ranek pomijam milczeniem !
Ale to co zobiła z domem ? Piekło. Bałagan to za mało ;)

No cóż.

Posprzątamy. Skończymy tym dobrą passę ;)


10 marca 2010

Na Żywo !

To chyba jakieś żarty ;)
Spadek ciśnienia.
Dziwnie cicho było na fotelu.

9 marca 2010

wiązac co z czym

Nie wiążę.
Nie wiążę z Hanką żadnych nadziei. Chorych ambicji. Nie marzę, że kiedyś będzie o zgrozo! lekarzem. Adwokatem. Konduktorem. Pilotem. Kimkolwiek.
Nie mam wobec niej żadnych oczekiwań.

Nie sądzę, że po rodzicach mogła by odziedziczyć jakiś 'dar'. Chociaż słyszę tu i ówdzie, że czyta książki - po Tacie to ma. Że staje na głowie - po Mamusi. Że ładnie się sama bawi - nowa mieszanka genetyczna, zdecydowanie nie po obojgu rodzicach ;)

Nie jesteśmy ani muzykalni. Ani teatralni. Nie super zdolni. I nie mam zielonego pojęcia co z niej wyrośnie. Hanka. To pewne.

Dlatego też nie raz i nie dwa mnie zaskakuje. Tym, że śpiewa. Tym, że super skacze. Tym, że gra na cymbałkach, które kilka miesięcy leżały w pudełku. Jak lepi z ciastoliny. I wiele innych. A ostatnio to najbardziej zaskakuje plastycznie.

Nie malowała jakiś czas. Jakiś czas znowu maluje. I rzadko temu się przyglądałam. Ale coraz częściej przyglądam i pochylam z aparatem. Nie mam siły zbierać makulatury to chociaż na zdjęciach uwiecznię. Kredki. Flamastry. I ostatnio ukochane farby.

Wspólne malowanie z Panem Waldkiem sąsiadem. Hanka zieloną kredką jakby co ;)


Ludzik. He.


I ostatnio moje ulubione.


No nie żebym myślała, że zostanie malarką ;D

to coś z mózgiem

Zdecydowanie to coś z mózgiem. W mózgu. Nie tyle klepki co smarowanie między neuronami nie takie. A śnieg to słowo klucz. Tylko zamek się zacina...

Haniu powiedz 'śledź' - śleć
a 'siedź' - sieć
a 'śnieg' - hadź
a 'śnieżynka' - hadzinka !

leżę !

ale nie martwię się, były już takie przypadki w rodzinie i dzieci z tego wyrastały.

załapie. zaskoczy. zatrybi.

kiedyś ;)

pisać pisać pisać

Siedzę i myślę. Nie, żeby tam wielkie halo...

Hanka rozpracowuje kolejne pudełko z ciastoliną. Ciastolina wróciła do łask. Wróciła z hukiem - tym co trzeba postukać pudełkiem o stoliczek żeby z pudełka wyszła, pohukać chyba. Mistrzem ciastoliny bezapelacyjnie jest Dziadek Andrzej ! Jupi. Zapraszam na khehełko do ciastoliny ! nieeeee to reakcja większości. Dobrze, że dziadek jest.


Matka ostatnio z dzieckiem się nie bawi bo to się źle kończy. Kłótnią niejako. A nie lubię. To się nie bawię. A dziecko nie prosi. Widocznie też nie lubi. Ale obarcza Matke innymi problemami. Natury egzystencjonalnej zasadniczo. Mama situuu... bo sikanie parami to hit a na dodatem Matka zawsze musi wiedzieć gdzie są moje mahtothi? jedna z maskotem tez musi uczestniczyć w oblężeniu nocnika. Żeby Matce było lżej.

A co poza tym.

Matka czeka na wiosnę - jak wszyscy chyba - i niby te słoneczko to fajna sprawa ale to jeszcze nie to. Jeszcze trzeba z dzieckiem dyskutować na temat potrzeby ubierania się w zimę. Już tyle czasu mamy zimę i tyle czasu się ubieramy przed wyjściem na dwór a Ona jeszcze tego nie wzięła za pewnik. Jak weźmie i przyjmie to będzie wiosna i pal sześć !

Matka chyba opuściła się również wychowawczo bowiem pozwoliła się wczoraj Hance nie kąpać ! O zgrozo, doszłyśmy do porozumienia i Hanka wzięła prysznic. Tato to odczuł dosyć boleśnie, że niby poległam ja i to żaden kompromis był bo tak czy tak gdzieś w międzyczasie Hanka krzyczała i, że niby powinnam była jej kazać się wykąpać a nie pozwalać na fanaberie. A gdzieś... to nic osobistego oczywiście. A buntowanie jest na topie. Chociaż i tak uważam, że Hanka to takie lekkie to buntowanie ma. Oczywiście w strategicznych momentach naszego życia kiedy się pojawią doprowadzają do szału. Ale na co dzień mało co mi przeszkadza.

Jak się ogarnę to pójdę dalej innym tokiem myślenia.

Liniowość mi nie służy ;)

3 marca 2010

do przewidzenia

jak się wstaje przed 6.
jak się kłóci i krzyczy ot tak.
i jak się na spacerze nie chce siedzieć w wózku tylko biegać biegać biegać.
to takie efekty.
zmęczony człowiek. rozumiem. nawet popieram.
ale nie po 16.30 !!
;)

i kto tu komu ma coś do udowodnienia ;)
pójdzie do łóżka po 20 i będzie się tam przewracać ze swoimi maskotkami do co najmniej 21
a ja będę czekać aż ona uśnie po czym zapewne usnę sama

a co na to Tata ?

idę ją obudzić !

;)

2 marca 2010

kółko filmowe


Ekipa zebrana. Matka od rana słyszy Hania chce baję, poplosię Mamo baję. bo Tata powiedział, że bajka będzie jak Tata pojedzie do pracy. Tato posiedł pacy - MAMO !!! Ubielamy ublanto, jemy hadanie i baja baja baja... melodyjnie zagaja znając Matczyne kruczki- ubieranie, śniadanie dla przykładu.

Taaa.... i sama do siebie Hania odląda Igipigiel Bludaseć - znofuuu - oczywiście. Te 'znowu' to nasz tekst, 'oczywiście' również. Papuga zawsze druga ;)

Żeby nie było to bajka ją cieszy. Bardzo.

;)


I czasami to taka Dzidzia z niej wyłazi ;)


jak bawią się dwulatki.


Plastyka i zetpety ;)
W ruch poszły kredki, farby potem ciastolina w międzyczasie znowu kredki i tak bardzo plastycznie wzięły się Dzieci do zabawy.

Hanka do Janka przy tablicy.
Ja namaluję orzeła a Ty domeć.


Włosy. 30 cm skrętku Hanki kontra 6 mm Janka wywołane do tablicy ;)



Żadnych szkód w ludziach i sprzętach nie odnotowano. Raz tylko słyszano.
A i tak najwięcej Hanka wspominała o Marysi. A ta to potrafi wywalczyć o swoją chwilę uwagi :)


Jemy razem.

Z jednej miski/talerza. Dwiema łyżkami. Wczoraj zupa dzisiaj też zupa i to jeszcze Matki owsianka na mleku uht :)





Dzieci dwulatki to chyba piją uht ? ;) tak zakorzeniło się we mnie to jej mleko modyfikowane codzienne dwa razy, że ta posmakowana owsianka przez chwilę miałam odruch, że NIE to mleko ;)

Nie ma to jak 'hadanie' z córką.

1 marca 2010

Twardziel piątkowym popołudniem.

Godzina około 16. Twardziel wyglądał tak.





Padła w trakcie przytulania. To ja rozumiem. Serial nadrobiłam. 2 odcinki ! Do dzisiaj wspominam ;)

Bowiem dziś nie jest piątek. A nawet nie sobota czy niedziela. Dziś poniedziałek i o dziś nie chce mówić - chyba ;)

Dziś Hanka odrabia na mnie cały weekend, kiedy to Tato był bóstwem pożądanym w każdej chwili. Matka była mile zbędna i ignorowana. Cały tydzień będę to odczuwać ;) krzykliwie i gniewnie.

Miło. Było.