W sumie kiedyś poruszyłam już ten temat à propos butelki wody Żywiec Zdrój i kartonów z Ikei. I mimo tego, że od tamtego czasu minęło kilka dobrych miesięcy, to temat nadal pozostaje aktualny. Zatem jeśli kiedykolwiek myśleliście, o tym, żeby na prezent kupować maluchowi jakieś wypasione zabawki interaktywne, sortery, gadająco-świecące plastiki, to olejcie temat. Serio. Bardziej serio niż kiedykolwiek. Wybaczcie, że nie robię zdjęć wszystkiemu, czym Syn się bawi, bo to w sumie bez sensu, ale proszę bardzo, choć odrobinę zobrazuję zaistniały stan rzeczy.
1. Kosz na bieliznę ze szmatą w środku
2. Buty Celiny. Na obcasiku oczywiście, bo stukoczą.
3. Gadżety kuchenne
4. Komputery, telefony, pady
Na liście ulubionych przedmiotów pozostają także: klucze, ręczniki papierowe, tuby po ręcznikach papierowych i papierach toaletowych, flet, garnki (najlepiej duże do których można wsadzić jedną lub dwie nogi, a jeszcze lepiej całą dupencję), czytnik kodów kreskowych (to u Taty w pracy), odkurzacz, podkładki pod napoje, fotel obrotowy, roller do masażu.No i żywe ruszające się zwierzęta oczywiście. Od pająków na koniach skończywszy.