Ostatnio w naszym domu, po godzinie 19.00 odgrywają się istne sceny dantejskie z Hanną w roli głównej. A powodem jest kąpiel. Ta sama którą Hanka zasadniczo lubiła. Ta sama wanienka z kaczuszką, która do tej pory była elementem zabawy, głaskania i piszczenia stała się przedmiotem tortur. Są krzyki, płacz, jęki i wrzaski. Matka po kąpieli jest cała mokra bo kilkakrotnie żeby uspokoić dziecko bierze je na ręce. I tak po kolei myjemy rączki, nóżki, brzuszek i tak dalej, i tak po kolei. A jak dochodzimy do mycia włosków. Dramat. Nie wiem skąd się wziął. Bo kąpielowo jest tradycyjnie, rytualnie i jak zawsze. Mam nadzieję, że to się jakoś rozwiąże. Bowiem dziecko zamiast iść spać zrelaksowane ma hiper adrenalinę w sobie ;D
Tak sobie ponarzekałam.
10 listopada 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
o kurde... a może zmienić wanienkę na wannę? a może dodać stado innych kaczuszek? A może woda lejąca się z kranu będzie atrakcją? Bo innego pomysłu nie mam... :(
Dawajcie znać, jak postępy. Trzymam kciuki!
Eeee, to niefajnie że Hanka się tak w temacie kąpielowym popsuła :( Kąpiecie się w wanience jeszcze? A może z mamą albo tatą w dużej wannie byłoby Hance raźniej? Bo wspólną kąpielą w wanience nie śmiałabym Was uszczęśliwiać :P Albo właśnie kaczuszki inne, nowe jakieś zabawki kąpielowe, kolorowe butelki z żelami czy czymś tam, woda z kranu, konewka, mata antypoślizgowa może jeśli się w dużej wannie kąpiecie...
No to kąpielowo jest lepiej ale na prostą jeszcze nie wyszliśmy. Od jakiegoś czasu Hanka kąpie się w łazience i jakoś problemu nie było. Odkąd zaistniał pierwszym pomysłem był powrót do korzeni czyli stara wanienka i kuchnia ;D eksperyment się nie powiódł.Pacjent stesował się znowu. Więc kolejny krok to kąpiel z mamą.... początkowo dramat. Nie było jak do mamy z wody uciekać i wtedy to w ruch poszło wszystko, kaczuszka, woda lejąca się z kranu, gąbeczka i dopiero szczoteczka do zębów, która też się z nami kąpała, jakoś przekonała Hankę do pozostania. Ale łatwo nie jest. Ciągle kąpiemy się razem i już nie ma płaczu ale minę ma nieciekawą. Musimy chyba na basen pojechać żeby wspólnie się popluskać i dramaty przezwyciężyć.
Za rady dziękuję, pomogły utwierdzić mnie w swoich pomysłach :D
Prześlij komentarz