21 września 2010

mój TYRAN słodką ma twarz.

Jak to jest być mną ?
Cudownie.
Miałam napisać o dzisiejszym dniu ale nie wiem czy jestem w stanie oddać to co przeżyłam.
Jest bardzo i dużo.
Bardzo intensywnie i dużo się przy tym mówi. Krzyczy. Udaje, że płacze. Wszystko to przy melodyjnym mamusiu ! w tonie głównie rozkazującym.
Mam swojego własnego tyrana.


Niczego mi nie wolno. Nic nie pozostaje niezauważone. Nie ma chwili wytchnienia oprócz tej na oddychanie. Więc oddycham. Wdech i wydech jako tik nerwowy.

Mamusiu ! dzie jesteś? Nie ma cię tutaj !?
Jak słyszę to znaczy, że jestem. W kuchni. Piję herbatę.
To ja teś ce hańbatę.
Mamusiu ! dzie jest moja hańbata? NIE WIDZĘ JEJ !!!!
Na stole.
Nie ma jej. Nie widzę jej.
Jest. Stoi. Ja widzę.
O jes. Fattycznie.
Już wypiłam. A Ti? Idziemy się bawić !
Nie zostawiaj mnie samej.

Nigdy.

O czym to ja miałam. Błogi spokój osiągnęłam przy krojeniu oliwek do obiadu. Jakieś 40 sekund. Po czy dostało mi się, że źle kroję. Nie tym nożem. Nie powinnam tego robić na talerzu tylko na desce do krojenia. Bo do krojenia jest deska - wieś mamusiu ! A tak w ogóle, to Ona chce rosół. Nic nie odpowiedziałam. Bałam się co będzie jak powiem, że nie ma.

Biometr dzisiaj chyba niekorzystny.

Ciastolina miała uratować mój dzień ale tylko pogłębiła moją złość jakże wewnętrzną.

Bawisz się tym?
Tak, przed chwilą to zrobiłam.
To ja to zniścię! Zdniotę!
Nie, ja to zrobiłam, bardzo się przy tym napracowałam i nie chcę aby było to zepsute czy zgniecione.
Oj, mamusiu, zdniotę to. Oj, mamusiu, to nawet nie jest ładne !
/dla mnie jest/
Pacz. Zdniotłam.


Hanka rządzi. Bardzo i ciężko to opanować.
To, że wszystko musi mieć pod kontrolą - w jej świecie - jestem gotowa zaakceptować.
Musi mieć wytłumaczone co po czym następuje, jaka jest kolejność i co się stanie lub mogłoby się ewentualnie zdarzyć. Totalnie wszystko do przewidzenia. W swoim świecie.

Ale po moim świecie proszę nie deptać.


Macierzyństwo?

Tak. Dzisiejszy dzień otarł się o tego definicję.

;)

8 komentarze:

Rodzinkaxl pisze...

Ach! Boski wpis!
Uśmiałam się, ale to taki lekko nerwowy śmiech z racji współdoświadczania podobnych atrakcji :)
Pozdrawiam i trzymam za nas kciuki, byśmy to przeżyły bez większych emocjonalnych sińców :) Magda.

Magdalena Wojcieszak pisze...

:)))
oj tak czasami bywa ciezej niz sie tego spodziewalysmy.
zycze duzo sily i cierpliwosci!!!
a zdjecia rewelacja, na pierwszym Hania wyglada jak lalka:)albo bohaterka kresowki!Piekna!

-Longina- pisze...

Mała ale jakże słodka terorystka :)

Tlingit pisze...

HAHAHHAHA! Ten tekst + te zdjęcia!!! Padłam. Opisałaś mój dzień kochana! Tylko mój wypełnia odrobinę mniej wyrafinowane dziecięce słownictwo.
Ściskam w niedoli! /Spacyfikowana matka Lucy

kala pisze...

Rodzinka - taaa.... też mnie to śmieszy jak opowiadam wieczorem Tacie Hanki. Perspektywa ;)

MCM - nie spodziewać się niczego, niczego, nigdy - wytatuować ;)

Longina - słodycz - jad ;)

Tlingit i Lucy - wchodzę do Ciebie i czuje się jak u siebie ;)

Ściskam !

Gabryjelov pisze...

u nas jest podobnie...choć dzieć młodszy ale czasami mam wrażenie że istny kapo...tyran i kierownik.

Delie pisze...

Nie wiem czy wszystko zrozumiałam, ale rozumiem:)

Anonimowy pisze...

Ojej ja mam tak samo! Pozdrawiam - matka małego Taliba:-D