6 października 2010

Lęk przed motylami.

To nawet ma fachową medyczna nazwę.

Lepidophobia

I Hanka to ma. Nie daj, żeby jakiś przefrunął jej drogę. Siedział na kwiatku do którego podchodzi. O dramacie. Ostre wzdrygnięcie, kwaśna mina. Najgorsze strachy.
Nie walczę z tym. Nie chcę żeby się przełamywała. Doskonale rozumiem. Czasami, ktoś się z niej podśmiewa. No bo motylka się bać. Phi.

Raz jeden motylek wleciał do pokoju. Krzyk przeraźliwy ! I usiadł mi na nodze. Na spodniach. Wrzask. Szok. Trauma. Chciała podbiec do mnie i się przytulić ale nie mogła - miałam motyla na sobie. Na wysokości jej oczu. Niewyobrażalne dla niej było, że wzięłam go i wyrzuciłam. Dotknęłam. O tym, że go już nie ma upewniała się jeszcze wielokrotnie. Podobnie jak szukała zapewnienia, że już więcej żaden motyl nie wleci nieproszony do pokoju.

W ramach terapii lepimy motylki z ciastoliny. Tato nawet maluje je na tablicy. Ale bez przesady.

Idzie zima. A w przyszłym roku świat może będzie mniej straszny. Inaczej straszny. Dzieci zmienne są przecież. Strachy również.



2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wiem z własnego doswiadczenia co to jest lęk przed motylami.

Anonimowy pisze...

Jak motyl wleci do pomieszczenia, w którym się znajduję, to czuję, jak zalewa mnie zimny pot i natychmiast uciekam z tego pomieszczenia. Z kolei gdy motyl znajdzie się bardzo blisko mnie na zewnątrz, to strach tak mnie paraliżuje, że nie mogę się poruszyć. Nienawidzę tych zwierząt, są dla mnie utrapieniem i lato staje się przez nie gorsze. Nie wiem dlaczego tak mam, czy kiedykolwiek w moim dzieciństwie miało miejsce zdarzenie, które wpłynęło na moją fobię, tego nie pamiętam. Dawniej wszyscy się dziwili z lekkim uśmiechem i mysleli, że gdy dorosnę, to mi to przejdzie. A ja dziś - mając obecnie 25 lat - mogę z całą pewnością powiedzieć,że to mi wcale nie przejdzie i rozumiem Hankę z powyższego tekstu i wszystkie osoby z tego typu fobią. Pozdrawiam, Daisy.