9 października 2010

olaboga jestem w strachu.

Jestem w łazience.
Sama. Podejrzane. Czuję się niepewnie. Nerwowo patrzę pod nogi. Może gdzieś tam siedzi. Na 'gdzieś tam' to tyle miejsca w łazience nie ma. Czyli nie ma. Ha.
Nie ma również pouczania, nagabywania, pomocnej dłoni i wielu innych niezbędnych w codziennej toalecie. Pomodę Ci Mamusiu ! To słyszę na co dzień. Co rano. I wiele innych.
W każdym razie dzisiaj nie słyszę.
Nasze Dziecko gdzieś się bawi. I zapomniało o całym świecie.
Korzystam.

Nagle. Krzyk. Wrzask. Huk.
Boli, boli.
/jęk przeraźliwy/
Nie lób tać.
Ałłłłaaaaa.
/jęk mniej przeraźliwy/
Musiś pocałować.
/śmiech/
Ja gdzieś w okolicy jęku przeraźliwego, zaraz po huku biegnę. Szybko. Potykam się. Znowu biegnę. Lecę. Pędzę.
No bez przesady tak daleko nie mam.
A Hanka się bawi w najlepsze.
Pytam - co się stało?
Nie mów tać Mamusiu.
Nie pacz na mnie.
Jednoznaczne z n i e p r z e s z k a d z a j !

Ona i jej scenki rodzajowe.
Czasami zabawne. Często niebezpieczne. Ktoś się potknie. Przewróci. Lalki i lego ludziki istne test crash dummies. Sprawdzają się. Często też przytula. Lalki. Nuci im piosenki na dobranoc. Otula kocykiem. Obnosi się bardzo delikatnie.


Lego ludziki niczym w teatrze odstawiają sztukę pod tytułem wesele.


Albo szkoła. A ostatnio przedszkole.
Ech.
Ona i ten jej świat.

A ja biegam jak robi się niebezpiecznie.
Bo byłoby bezsensem przestać.

;)

0 komentarze: