14 sierpnia 2018

shopping

Shopping z Potomstwem jest spoko pod jednym warunkiem. Że na zakupy jedziemy wszyscy razem i Tata zabiera Potomstwo, a ja idę kupować. Dziewczyny oczywiście mają coraz więcej cierpliwości i chwała Im za to, bo może niedługo zaczniemy etap dziewczyńskich wypadów do sklepów, ale połączenie Adam + Matka = Porażka. Na urlopie macierzyńskim jestem chwilę ponad rok i uwierzcie zdarzyło mi się być z Nim samą w warszawskich galeriach nie jeden raz. Ale jeśli wierzycie w to, że udało mi się kupić cokolwiek wartego uwagi, a co dopiero przymierzyć coś, to jesteście w błędzie.
Pomimo tego, że zabieram mu zabawki, którymi normalnie potrafi się bawić dłuższą chwilę i pomimo, że zapewniam mu przekąski, picie, czystego pampersa i pogaduszki, Adam nie jest w stanie spokojnie wytrzymać w wózku dłużej niż 15 minut od momentu wejścia do centrum handlowego. Mam wrażenie, że krążenie z Nim pomiędzy półkami z ciuchami działa na Niego jak jazda rollercoasterem na osobę z uszkodzonym błędnikiem. 

No i kiedy na zakupy wybieramy się z Tatą Potomstwa, dziecko cudem staje się aniołem. Normalnie cherubinkiem z blond loczkami, uśmiechniętym od ucha do ucha. Nie mam zielonego pojęcia o co kaman. 

Tymczasem pozostaje mi cieszyć się "ciuchowymi" prezentami od mojej Mamy 😉.


0 komentarze: