Miej tu Matko córkę. Ojciec sukienki kupuje. Żeby bardziej jak dziewczynka wyglądała. Dobrze Wychowywana Młoda Dama. Księżniczka.
Tylko tej Młodej Damie to Chuligan. Tylko patrzy co rzucić. Gdzie się wspiąć. Jak najszybciej pobiegać po kanapie tak żeby Matka nie widziała i nie powiedziała "nie". Dobrze, że na działce nie mamy zbyt wiele drzew do wspinaczki. Chociaż sądząc po sobie drzewa nie są konieczne. Są jeszcze domy, garaż... szklarnia u sąsiada. Mam tylko nadzieję, że moja córka nie przebije mnie w pomysłach :D
28 lutego 2009
to ona na koniku jeździ i zdjęć nie ma - no już ma :)
Babcia tydzień wnuczki nie widziała a tu Hanka taaakie postępy zrobiła. Bo na koniku jeździ. I to sama. Wchodzi. Schodzi. Robi buuuj bujj dłużej niż 3 sekundy. No robi. Tutaj w wersji jazdy na koniku jak Młoda Dama.
A czasami po prostu używa jako siedzenia. Do czytania. Malowania. Innych.
A czasami po prostu używa jako siedzenia. Do czytania. Malowania. Innych.
27 lutego 2009
jedzenie przy czytaniu, czytanie przy jedzeniu to po Tacie.
Zaczyna się już o poranku. Tata gazetę i kanapki. Hanka gazeta i kawałki szynki. I tylko zdjęć z poranka nie mam bo ja przeważnie o tej porze to jeszcze śpię.
Tutaj widok nie codzienny bo dziecko pieczywa nie ostatnio a tu z bułą... nawet coś tam jej przemknęło przez aparat mowy w formie błłła. Ale mowę to Hanna ma ciężką.
Tutaj widok nie codzienny bo dziecko pieczywa nie ostatnio a tu z bułą... nawet coś tam jej przemknęło przez aparat mowy w formie błłła. Ale mowę to Hanna ma ciężką.
samodzielność - kolejny krok
Czapka na głowę. Szalik na szyję. I to nawet skutecznie. Bluza na głowę a czasem jedną rękę uda się włożyć. Spodnie sama zdejmuje. Nieskutecznie. Ale wie gdzie są i że do dołu trzeba. Rozbierania i ubierania nie ma końca. Trenuje. I ostatni hit buty. Zdejmowanie opanowane do perfekcji. Teraz ubieranie. A to dopiero zagadka.
25 lutego 2009
24 lutego 2009
Popcorn.
Jeszcze tylko cola w rękę i kinomaniak jak się patrzy :D A Hanka tylko patrzyła z niedowierzaniem na miskę popcornu i czy oby jej go za szybko nie zabiorę.
20 lutego 2009
Obiad.
Hanka dzisiaj na obiad miała tradycyjnie makaron (ziemniaków nie lubi, ani ryżu, ewentualnie jeszcze kasza przejdzie), rybkę w kawałkach lekko panierowaną i surówkę z marchewki i mandarynki (samej marchewki nie znosi, mandarynki uwielbia więc lekko oszukać ją chciałam, zresztą na babytv dzieci przygotowywały surówkę z marchewki z sokiem pomarańczowym i mnie natchnęło).
Efektem końcowym chciałam zobaczyć pusty talerzyk. Ale cóż. Pierwszy zniknął makaron. Potem rybka, którą to starała się podzielić z kotami, które to z obawy przed gromką matką trzymały się jednak z daleka. Surówka mimo sprytnego przebiegłego planu została na talerzu i suma sumarum wylądowała w brzuchu ale matki nie dziecka. Swoją drogą pyszna jest i nie wiem czemu Hanka nie lubi. Kolor ją zraża czy co.
Efektem końcowym chciałam zobaczyć pusty talerzyk. Ale cóż. Pierwszy zniknął makaron. Potem rybka, którą to starała się podzielić z kotami, które to z obawy przed gromką matką trzymały się jednak z daleka. Surówka mimo sprytnego przebiegłego planu została na talerzu i suma sumarum wylądowała w brzuchu ale matki nie dziecka. Swoją drogą pyszna jest i nie wiem czemu Hanka nie lubi. Kolor ją zraża czy co.
Wielkie Sprzątanie. Wpierw zamiatanie..
Nie zdążyłyśmy dobrze ze spaceru wrócić. Nie zdążyłam ją dobrze rozebrać. A już latała ze szczotką po kuchni. Heh. Kto by pomyślał, że taka porządnicka.. chociaż przyznam, że jak nakruszy cokolwiek to rączką zaraz sprząta :) Więc może to nie jest tylko chęć przypodobania się Ojcu ale wewnętrzna potrzeba :D
Latarka.
Taka mała rzecz a cieszy nawet w dzień.
Można przeszukać kąty.
Poświecić sobie i matce po oczach.
Czasami poświecić na ścianę ale nie do końca rozumie przyczyny i skutku tego działania więc mały fun.
A jak spadnie to można podnieść i dokonać przełomowego odkrycia pod łóżkiem. Znalazła się zielona piłeczka :D
Można przeszukać kąty.
Poświecić sobie i matce po oczach.
Czasami poświecić na ścianę ale nie do końca rozumie przyczyny i skutku tego działania więc mały fun.
A jak spadnie to można podnieść i dokonać przełomowego odkrycia pod łóżkiem. Znalazła się zielona piłeczka :D
8800 gram Smerfetki.
Bo właśnie tyle waży nasze roczne dziecko. To zdecydowanie po mamusi. Mamusi, która aż westchnęła gdy waga się zatrzymała na tym nieszczęsnym 8800 g bo Mama miała nadzieję na co najmniej 9 kilo córki. Matka westchnęła, lekarz popatrzył na matkę, spytał "a co ona nie je?", matka, że je, lekarz westchnął i się nie przejął i wyszeł i zaszczepiliśmy dziecko i wróciliśmy do domu :D Westchąwszy.
18 lutego 2009
Subskrybuj:
Posty (Atom)