Po czasie, ale nie mogę pominąć.
4 lutego Celina skończyła 6 lat. W ciągu roku urosła bardzo. I fizycznie i mentalnie. Oficjalnie przeskoczyliśmy z ciuchów w rozmiarach 110/116 na 122/128. But nosi już prawie 29. Nauczyła się już tak na poważnie liter i cyfr. Bez problemu liczy do 100, a pewnie gdyby się postarała to policzyłaby i dalej. Zadaje coraz ciekawsze pytania i wchodzi w dużo poważniejsze dyskusje. Czasami potrafi rzucić tak ciętą ripostą, że nawet Tata Potomstwa by się nie powstydził (a kto nas zna, wie co mam na myśli).
Poza tym, a może i przede wszystkim jest młodszą i starszą siostrą jednocześnie. Tą młodszą, która namiętnie zapatruje się w to, co robi Hanka i stara się jak tylko może nadążać za Nią. A z drugiej strony opiekuje się Adamem adekwatnie do swojego wieku i umiejętności oczywiście. I urocze jest to niesamowicie.
A co najważniejsze, pierwszy raz w życiu zorganizowała urodziny dla swoich znajomych. Tylko swoich. Nie swoich i Hani. Zaprosiła pół grupy z przedszkola. Przyszła jedna czwarta, ale tylko dlatego, że urodziny zaplanowane zostały na weekend feryjny, a gro dzieci było chorych. Bo do Celiny przyjść chciał każdy. Tak na serio, nie z kokieterii. Był tort z łonderłumen, były prezenty, żelki, kola, popcorn, balony i papierowe talerzyki, malowanie buziek i paznokci. Hania dzielnie pomagała w organizacji wspierając w tym wszystkim mnie, a Adam był w siódmym niebie mając tyle kompanów do zabawy. Tata Potomstwa robił za animatora, co potem z nawiązką odbiło się na zdrowiu Jego pleców. Robiliśmy zdjęcia i kręciliśmy filmy naszym gołpro, ale rodo srodo i nie wstawię zdjęć dzieci, bo mam tylko takie, gdzie właśnie wszędzie są inne dzieci. Zatem dokumentacja zostanie w archiwach rodzinnych. Ale będę fajna i przynajmniej podzielę się z Wami zdjęciem tortu. Tort jest dziełem Justyny z justcake37.
Sto lat Celciku nasz!
0 komentarze:
Prześlij komentarz