17 stycznia 2020

saturday morning fever

Z Potomstwem w nocy jakoś bardzo nie poszalejemy, więc musimy w dzień, z reguły oczywiście w łikend, bo w tygodniu nie ma takiej opcji. No i zdarzają się takie filmy, na które po prostu musimy pójść do kina, aranżujemy wtedy więc czas i ogarniamy towarzystwo.

W zależności od tego kto idzie na film - czy Hanka czy Celina czy obie oraz od tego czy dany film spodoba się potencjalnie bardziej mi czy Tacie Potomstwa układamy odpowiednio logistykę.

Tym razem szliśmy na Czarownicę 2, więc poszły obie dziewczyny oraz ja, a Tata Potomstwa zgarnął Syna do sali zabaw.

Zarówno film, jak i czas spędzony w sali zabaw był satysfakcjonujący. Standardowo w porze obiadowej udaliśmy się na rodzinny lunchyk. Do szuszarni oczywiście.

Czarownicę polecamy.



0 komentarze: