Nie jest aż tak źle. To tak na pociesznie. Każde dziecko ma jakiegoś bzika i /jak równie dobrze skomentowała to inna matka/ wszystko zależy od Rodzica i jego ustępstw. I faktu czy bardziej kocha swoje czyste mieszkanie czy chwilę spokoju.
U nas zawsze działa kasza. Jęczmienna drobna lub średnia. I małe łyżeczki. I kilka miseczek. A czasami zabawki z piaskownicy. Bo o dziwo piaskownica nie bardzo ( w warunkach domowych ciężko nawet) a kasza - działa cuda. Od zabawy z kaszą - podobnie jak od innych zabaw z tej kategorii - trzeba odciągać siłą i innymi obietnicami. U nas sprzątanie po kaszy równie stało się swoistą zabawą.
I jeszcze... w o d a. Daj Hance możliwość moczenia, mycia, przelewania a co najlepsze p r a n i a ! i oprócz zalanej kuchni /po połowie/ jest mnóstwo wolnego czasu !

Do tego jeszcze ulubione zabawki i zabawy i można przeżyć dzień. Ku uciesze Taty /okazało się, że jednak on też czasami ma rację/ to Hanka kocha się w lego. I jest to rzecz bez której nie ma dnia. Im starsza tym bardziej.
Reasumując.
Można wytrzymać.
Czasami.
A tak na prawdę to czasami po prostu nie ma innego wyjścia.
:)
3 komentarze:
To na pocieszenie innym Rodzicom dodam od siebie, że z wiekiem (dziecka)spokój coraz większy. I mniej nerwowo. Do pewnego wieku, znowu.
dobrze napisane, u nas podobnie jak u Hani, tylko bez kaszy i wody (moze na razie) ale farby, ksiazki i naklejki to godziny spokoju...
czuje się pocieszona Kala ;) a z tą kaszą muszę spróbować, koniecznie :))
Prześlij komentarz