25 czerwca 2010

na każdego są sposoby.

Na blogu pojawiły się przerażające - inne matki - wieści, jakoby dzieci z wiekiem ciężej było utrzymać w granicach rozsądnego spokoju. Rodziców oczywiście. Pole manewrów staje się coraz bardziej ograniczone wraz ze stopniowo /na szczęście/ rosnącą eksploatacją terenu zwanego życiem. A jak jeszcze dziecko owe nie ma najmniejszej ochoty siedzieć choćby 25 min przed telewizorem bo n i e m a c z a s u - to robi się nerwowo. Dla Rodziców oczywiście.

Nie jest aż tak źle. To tak na pociesznie. Każde dziecko ma jakiegoś bzika i /jak równie dobrze skomentowała to inna matka/ wszystko zależy od Rodzica i jego ustępstw. I faktu czy bardziej kocha swoje czyste mieszkanie czy chwilę spokoju.

U nas zawsze działa kasza. Jęczmienna drobna lub średnia. I małe łyżeczki. I kilka miseczek. A czasami zabawki z piaskownicy. Bo o dziwo piaskownica nie bardzo ( w warunkach domowych ciężko nawet) a kasza - działa cuda. Od zabawy z kaszą - podobnie jak od innych zabaw z tej kategorii - trzeba odciągać siłą i innymi obietnicami. U nas sprzątanie po kaszy równie stało się swoistą zabawą.

I jeszcze... w o d a. Daj Hance możliwość moczenia, mycia, przelewania a co najlepsze p r a n i a ! i oprócz zalanej kuchni /po połowie/ jest mnóstwo wolnego czasu !


Do tego jeszcze ulubione zabawki i zabawy i można przeżyć dzień. Ku uciesze Taty /okazało się, że jednak on też czasami ma rację/ to Hanka kocha się w lego. I jest to rzecz bez której nie ma dnia. Im starsza tym bardziej.

Do tego dochodzą bziki tymczasowe - książki z naklejkami. Malowanie farbami. Odkryte nagle stare pudło z niemowlęcymi zabawkami. Puzzle. Ale te nie zostają na dłużej. I są bardzo zależne od wieku / miesięcy /.
Reasumując.
Można wytrzymać.
Czasami.
A tak na prawdę to czasami po prostu nie ma innego wyjścia.
:)

3 komentarze:

Delie pisze...

To na pocieszenie innym Rodzicom dodam od siebie, że z wiekiem (dziecka)spokój coraz większy. I mniej nerwowo. Do pewnego wieku, znowu.

Magdalena Wojcieszak pisze...

dobrze napisane, u nas podobnie jak u Hani, tylko bez kaszy i wody (moze na razie) ale farby, ksiazki i naklejki to godziny spokoju...

Tlingit pisze...

czuje się pocieszona Kala ;) a z tą kaszą muszę spróbować, koniecznie :))