Pojawiły się w okolicach Wszystkich Świetych.
I na pewno nie miało to nic wspólnego z Halloween. Nie praktykujemy i sercu bliskie bardziej jest szwędanie po cmentarzu nocą. Ach i te kulki z wosku. I wosk na ubraniu, rękawiczkach, inne. Wspomnienia.
Strachy.
Pojawiły się więc i zostały oznajmione Tacie.
BURMUSZONY !
Mają czerwone buzie.
Mają czarno w budzi.
Mają złotówkowe oczy.
I zjadają ludzi.
I mieszkają w Babicach.
I ludzie uciekają przed nimi na drzewa.
Taaaa...
Oto proszę Was burmuszon. We własnej osobie.
Tata na to wpadł przy codziennym przeglądzie prasy.
Hanka zapewne też ;)
A tu ludzie uciekają na drzewo.
:)
Wyobraźnię to Ona ma.
16 listopada 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz