22 czerwca 2008

Tylko dziecko.

Jako Rodzice mamy całkiem odmienne rozumienie słowa "biorę Dzieciaka". Wychodząc na spacer, do sklepu, nie mówiąc już o wyjeździe autem mam w zapasie co najmniej, pieluchy, chusteczki do tyłka, matę podręczną do przewijania, smoczek przypięty do Hanki plus backup czysty w pudełku, pielucha tetrowa do wycierania cieknącej śliny, jakieś ubranie na zmianę gdyby sie zalała bądź zaśliniła, ulubioną zabawkę, kocyk cieplejszy do okrycia gdy śpi gdyby było chłodno i pieluchę do okrycia gdy ciepło. To takie minimum dla mnie do przeżycia a gdyby coś. To jest moje biorę Dzieciaka. Natomiast Artur.... on po prostu bierze Dzieciaka. Przecież nie mówiłam, że ma wziąć jej sweterek albo setkę innych rzeczy. Powiedziałam tylko, żeby wziął Dzieciaka. Co też zawsze czyni ;) Pewne jest, że Hankę ma pod ręką... a resztą niech się Matka martwi. On ma Dzieciaka ;)

3 komentarze:

Magda pisze...

Teraz już nabrałam absolutnej pewnosci, że mamy tego samego męża :DDDD

Anonimowy pisze...

Nieprawda, czasem pamiętam o smoczku i zabawce ;)

Anonimowy pisze...

To zabrzmiało jak "prawie zawsze" ;)