18 sierpnia 2010

jestem drzewem mam liście ale sie nie ugnę

Nie wiem skąd we mnie dzisiaj TAKIE pokłady spokoju. Tylko raz się uniosłam na co zostałam wyśmiana. Bo nasze dziecko reaguje histerycznym śmiechem na głośniejszy rodzicielski ton. Nie krzyczało się na Dziecko to tak się ma.
Jeszcze niczego nie podejrzewając chciałam iść do łazienki i słyszę: Posieć ze mną w pokoju ! / ogląda Dobranocny Ogród/ Musiś mnie pilnować. No po co*. Oglądasz bajkę. Będę w łazience. Idę. Ale ale... Ale z łazienki nie będziesz mnie widziała, Mamusiu ! Nie, naprawdę nie? :) Ale będę słyszała. Wszystko.
Jakoś przeszło.
Poranna histeria zapoczątkowana śniadaniem - nie jec z mojego talezia ! - tylko kawałeczek to był. Przysuń mnie do stołu Mamusiu ! /tonem rozkazującym/ strzeliłam focha i podsunęłam talerzyk pod brodę. Nie jedzenie do mnie tylto mnie do jedzenia, Mamusiu ! /tonem - nie rozumiesz co do Ciebie mówię?/
Po skonsumowaniu przeszliśmy do poszukiwań. Ddzie jest mój paścik na deść !?! I tapelusik?!? I palasolta?! No, gdzie?
Grubo.
Potem to już poszło.
Kalosze nie. Za małe są. Nie dobzie mi w nich! /jakoś dawno nie chodzone chyba i w rozmiarze 24 ? a nosi 27 ;)/
To trampki. Nie lubię ich. / jak to stwierdził Tato, nie dość, że rośnie to jeszcze ma własny gust/
Zdejmuje skarpetki.
Skarpetki na stopy.
Nie modę. Nie lubię. One są gumowe, Mamusiu ! / bawełniane!!/
Ryk. Płacz. Szloch. Gluty pod nosem.
Psitul mnie !
Przytulam.
Dlaciego mnie psitulasz?
Bo Cię kocham. Bezgranicznie.
Usypia.

Tak to już dawno nie miałam. Ona również. Teraz śpi.
Ja siedzę w zdjęciach. Dobrze mi.
Jej również.

Dzisiejszy dzień może być już tylko lepszy.

*nie zawsze mówię co myślę ;)

0 komentarze: