15 sierpnia 2010

to coś...



Czasami jak Oni pójdą do sklepu, jak Jedno Drugiemu coś nagada i naściemnia i jest miłe i przemiłe i przeurocze to oboje wychodzą z dziwnymi rzeczami ze sklepu. Ale to coś to mi się spodobało, Dlatego, że ja lubię takie coś. Farby do malowania palcami. I podobało mi się również dlatego, że wybrał to Tata higienista z Córką czyste rączki i oboje byli swoim pomysłem zachwyceni.

Pierwsze podejście takie sobie. Oboje jednak mają czystość za drugie imię. I mimo iż Tacie ciśnie się na usta - tylko nie pobrudź *siebie * ściany * inne- to się przełamuje.
I Hanka. Walczy sama ze sobą. Słabościom mówimy nie. Jak z piaskownicą. Jak z wodą. Przekracza granice, które sama sobie ustawia. I jestem z niej ogromnie dumna.







Ostatni raz był zdecydowanie lepszy. Tęczowy.



Mam nadzieję, że kiedyś polepimy sobie w glinie. Ha.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Chcialabym taki obraz pomieszanych kolorow!!! Zatrzymajcie mi jakies. Ciocia Nike

Gabryjelov pisze...

Boskie!Z racji lata takie zabawy i tak są dość bezpieczne...bo w domu sobie nie wyobrażam...mamy też takie farby ale jeszcze nie próbowałyśmy.Chyba czas najwyższy:)