22 sierpnia 2010

Wakacje dzień 1.

Rano była plaża. I jezioro. I chciała się kąpać. I się zamoczyła. I włosy. Woda 21 stopni. Powietrze 24 stopnie. Szaleństwa bezkresne.

Potem obiad. Zjedzony. Smakował. Zupa. Drugie danie. Deser. Tato przeszczęśliwy. Wczorajsza Hania została za nami. Wczorajszy foch został przespany i przetrawiony. Wczorajsze marudzenie nie przeniosło się na dzisiaj. O radości.
Dzisiaj Hania jest wesoło rozgadana. Obiad upłynął na pytaniach o pewną dziewczynkę.
Dzie jezd dziechcinta?
Co lobi dziechcinta?
Je obiad dziechcinta?
O dziechcinta się bawi :)

Potem pożegnałyśmy Tatę. Hanka radośnie nawet. Ja gorzej ;)

A potem plac zabaw.











I dzieci. I pewna 9 letnia Ewelina. Jedynaczka, która doskonale się z Hanką bawiła i dogadywała.
Alelina !!



A jak na razie hitem jest pole -pełne marchewki, pietruszki, buraków, dyni i bobu na który znacznie się spóźniliśmy a mówią, że był pyszny. Pamiętając zeszłoroczny - żałujemy :)

A na dzisiaj... dobranoc :)





1 komentarze:

Tata Hanki. pisze...

Koleżanka się przyda :) Wyraźnie Hania lepiej sobie radzi ze starszymi dziećmi.