29 listopada 2010

powroty

Jestem szalona i/że wzięłam aparat.

Tak dramatycznego powrótu z przedszkola to jeszcze nie miałyśmy.
Śnieg. Sanki. Fakt. EXTRA !
Tylko ten wiatr. I nie myślałam, że TYLE śniegu napadało !
Tyyyyllleeeee !!
Aż się trzęsę do odśnieżania ;D
Wiem. Wiem. Szalenstwo !










Już w domu.

śnieg śnieg śnieg










Aż ciężko było nie popełnić bałwana.
Sezon na bałwana. Śnieg idealny. I ta przebijająca zieleń. Zieloniutka nieprzyzwoicie.
A Hanka radości miała wiele i większość spędziła kucając i łapiąc śnieg. Przypatrując się na sople lodu. I czekając na ptaszki w karmniku. A ptaszki czekały na pobliskich drzewach aż sobie pójdziemy.
Lubię śnieg. Jeszcze. Tak do lutego ;)







A ja patrzę przez okno i zastanawiam się gdzie są sanki. Serio. Dziecko z przedszkola przywiozę sankami. Jak nic ;D
Się ucieszy !


GDZIE SĄ SANKI ?!?!

nie można nie wspomnieć o kolorowaniu


Hanka również poddała się uwielbieniu do kolorowania.
Coraz rzadziej wychodzi za linię. Ale ciągle wychodzi. Czasami robi to od niechcenia żeby zamalować rysunek. Żeby mieć odbębnione. A czasami przykłada się przesadnie. Często domalowywuje coś od siebie.

A my drukujemy. Bo tradycyjne kolorowanki schodzą bardzo szybko. A Hanka lubi rozmaitości.

I nawet wielkie H na rysunku jest :)

era literek


2 lata. 9 miesięcy.
A jata to literta?
A ta?

A co tu jest napisane?
A tam widziałam B. Tat jat babcia.
A tak H.
Chcę popisać !! Popiszemy?



Myślałam, że to jeszcze trochę przed nami. W rodzinie jest tylko jedna geniuszka co czytała w wieku 3 lat. I to nie ja. Chociaż Hanka jeszcze ma szansę na ten rekord.

Literki ją ciekawią. Bez przesady i niezdrowej dla tego wieku fascynacji. Tak po prostu. Wie jak wyglądają pewne wyrazy. Tata, mama, babcia, imiona domowników, woda i pewnie jeszcze kilka, o których nie pamiętam. Najlepiej idzie pisanie na klawiaturze. Z niewielką pomocą wynajduje litery. Swoje imię prawie bezbłędnie. Czasami n z m się pomyli. Literówka ;)


Samodzielnie podpisuje karteczki inicjałem H.
H pisane wszędzie. Jak nauczy się A to będzie to duży krok na przód. Na razie A wygląda jak H. Za nic daszek nie wychodzi. Za to T. Klasa.

Ja w jej wieku taka wyrywna nie byłam.
Nie to co Ciocia Asia ;D

o rysowaniu.

Ostatnio były ludziki na balonach. Już nie są totalnie bezkształtne, nie składają się z samych kółek. Można nawet rozróżnić panią, pana, dziecko.
A tutaj mój ulubiony tryptyk z ostatnich dni.

Panna Młoda, Pan i Małpa.


Jak maluje to siedzi. Tak twierdzi ;)





I to jeszcze sprzed super długopisu z Miffy :) Teraz to całkiem inna era. Era literek.

co z oczu to z serca.

Stara prawda.
Prawdą jest również to, że Hanka robi rzeczy, których nie powinna i na które nie pozwalamy. A jak chce taką rzecz zrobić to nie chowa się za drzwiami czy pod koc albo stół. Nie ucieka do łazienki.

Hanka w takiej sytuacji mówi:
Nie pacz na mnie !
Nie mów nic tylto mi !

A co chcesz zrobić?

I tu do wyboru - podłubać w nosie - zdjąć ubranie/ głównie dąży do bosych stóp/ - utworzyć zębami korek z butelki.

Na upomnienie - Hanka widzę, że dłubiesz w nosie, masz bose stopy, otworzyłaś butelkę zębami ma jedno stwierdzenie.

Hejjj !! Mówiłam, nie pacz na mnie !!

Ja ostrzegałam. I ona ostrzegała.

A na dłubanie w nosie to nie ma chyba mocnych. Nie ma dziecka, które nigdy nie dłubało. A Hanka ma na wszystko przygotowaną odpowiedź. Ostatnio.

Dłubię w nosie bo mam głuty i to mnie USPLAWIEDLIWIA !!!

Niby tak ;)

o poczuciu humoru

Poczucie humoru to ona ma. To pewne.
Możną ją rozśmieszyć na milion sposobów.
Sama również żartuje.
W najmniej sposobnych okolicznościach. Ostatnio nawet ubawił mnie skecz z ubieraniem w tle.

Matka dyryguje i zręcznie unika zbędnych dyskusji podczas ubierania.
Krótkie jasne komendy.
Majtki.
To jest majteczet.
Rajstopki.
To jest rajstopet !
/śmiech/
He? Co? Taaaaa. Koszulka.
/śmiech/
To jest toszulet !
/śmiech/
A toooo..... a toooo.... /pokazuje na spódniczkę/ a tooooo... jest SPÓDNICZET !!!

A to chyba była puenta.
Śmiech.
Klask. Klask. Klas.
/kurtyna/

Tośmy się ubawiły. A nie pokłóciły dla przykładu.
;)

to teraz o farbach


Hanka maluje farbami sama albo z Tatą. Ze mną nigdy.
Bo nawet nie rzadko. Po prostu wcale.
I są rzeczy, które Hanka robi tylko z Tatą. A ze mną nie chce.
A niby taka mamusiowa jest.

Fajnie mamy ;)

stempelki kolejny raz

Jak kiedyś myślałam, że Dziecko się brudzi przy zabawie to oczywiście byłam w błędzie.

Kiedyś. /te włosy?!?/

8,5 miesiąca.

Dziś.




Zdziwiona byłam. Zszokowana. Ta, która nie lubiła brudnych rąk. Ta która wszystko wycierała mokrymi chusteczkami. Musiało być extra. Bo nawet farbami nie jest w stanie tak się pomalować.
:)

nie na bieżąco

Na bieżąco to jestem jedynie z czytaniem komentarzy.
Dziękuję.
Dzisiaj Hanka pierwszy raz od tygodnia powędrowała do przedszkola. Tata ją zaprowadza. Po tygodniach - tylko Mama zaprowadza do przedszkola - zauważyła, że Tatusiowie też odprowadzają. Wydedukowała sama - Tatusiowie odprowadzają swoje córeczki do przedszkola a Mamusie odbierają z przedszkola.
I tego się będę trzymać.
A Hanka doczekać się nie mogła. Zdrowa. Nie kaszląca. Bez kataru. Tfu, tfu, tfu - żeby nie zapeszyć na jak długo.
A ja siedzę pośród wielu zdjęć i malutkich karteczek na których zapisuję na bieżąco co i jak i segreguję i wrzucić na bloga chcę.
Chyba, że mi prąd na wsi odetną. Bo śnieży. A takie przypadki są znane ;)

23 listopada 2010

Z ostatniej chwili.

Chore dziecko na noszach.
Ja myślałam, że w łóżeczku. Ale nie.



Czyli malowanie po balonach. Inwencja własna przy ciepłocie ciała 39 stopni C.
Rodzice też są.




Choroby ciąg dalszy.

8 listopada 2010

przedszkolak dyplomowany


W piątek miało miejsce oficjalne pasowanie na przedszkolaka. Impreza nawet podwójna bo jedna wewnątrz przedszkolna, druga dla rodziców. Stawiliśmy się w pełnym składzie plus Dziadek. I co by tu powiedzieć. Udało się.

Pierwszy występ Hanki. I nie uciekła. Nie popłakała się. Nie zwymiotowała /a były przypadki/. Nie zaśpiewała żadnej piosenki. Dwa razy obróciła się dookoła siebie. Raz podskoczyła. Raz udawała, że jest misiem. Potem. Nuda. Za to dzielnie przyklaskiwała koleżankom i kolegom. I pięknie machała zgromadzonym.
Sukces. Pełen sukces.

A rano.
Ja nie cę iśc do pecztola !
Ja już za nią nie nadążam.
Nie wspominając o niedzieli. O rozpaczy i dramacie całodniowy.

Do tego dodajmy postawę - mam swoje zdanie i go nie zmienię ! wykrzyczane w każdym ruchu jej ciała. Jest wspaniale. Prawie na nic nie da się namówić. Nie to co kiedyś ;) Namawiana i przekonywana upiera się przy swoim. Pszecieś, mówię Mamusiu !! Nie dziwię się. Staram się nie walczyć. Ale brakuje mi tego sterowalnego malucha. Starszak jest mniej a bardziej.

I mimo codziennych zgrzytów to fajnie jest.

Jat będę tata duzia, tata jak Wy, będę chodzić do pacy w białej toszuli./jak Dziadek/ Będę jedzić do pacy. Będę kierownicą /kierowcą/.
To będziesz miała samochód?
Nie. /zdziwienie/ Pszecieś My mamy samochót ! Mamusiu?!?

Tak.

3 listopada 2010

zdrabnianie i inne takie przedszkolne


Nic mnie tak nie denerwuje jak zdrabnianie.
Zdrabnianie imion dzieci jest równie wstrząsające jak mówienie "pieniążki".
Pierwszą zauważalną manierą przedszkolną było u Hanki właśnie zdrabnianie. Imionkami dziecinek rzuca jak szaloniutka.
Przedszkole lubuje się w pieszczeniu polskiego języka.
Kysz.

Mamusiu, popacz!
Popacz jata malutusia soseneczka !!

Co?

Malutusia soseneczka !

Mała sosna - masz na myśli ?!?

Tać.
Drżę.

Co Hanka jeszcze wyniosła z przedszkolnych rytuałów.
Mycie rąk. Bezgłośne.
Bez dlaczedo?.
I trochę mi tego brakuje.

Za to Babci Adze ostatnio tłumaczyła, że myjemy tak dłudo aż pojawi się piana !

Jak to przedszkolak - dużo tańczy i śpiewa i recytuje.
Pojawiło się dużo nowych imion z nazwiskami.

Z emocjami radzimy sobie różnie. Jedno już wiem od dawna, że muszę się sporo nagadać, żeby Dziecko czuło się komfortowo psychicznie. Dużo tłumaczenia. Wyjaśniania. Wymyślania scenariuszy zdarzeń. Co będzie? jak? i kiedy? Totalna abstrakcja, która sprawia, że Hanka śpi spokojniej.
Będę płatać w przedsztolu. Oznajmia. Dobrze. Rozumiem. Smutek. Rozstanie. Dużo więcej przytulania. Po przedszkolu ma dni kiedy nie odstępuje mnie na krok. Tylko Mama.
Ciężko za nią trafić. Idzie zadowolona i szczęśliwa. Machamy sobie, życzymy miłedo hnia ! a odbieram zrozpaczoną i zmęczoną. Idzie z oporami - wychodzi przeszczęśliwa z wierszykami na ustach i nowymi historiami do opowiedzenia.
No i tekst, który zawsze łapie za serce.

Będzie mi sie TĘSTNIĆ !


Tęsknoty. Małe i duże.

Podoba się jej rytmika /w domu ostawia sceny z zajęć na swoim pianinku/ i ćwiczenia gminastyczne.

Jest najmłodsza w grupie i to niestety na niekorzyść bo traktują ją jak najmłodszą w grupie. I co dzień słyszę pochwały, że jest dzielna, że sama się ubiera, że sama chodzi do łazienki, myje ręce, myje zęby, potrafi malować farbami, kolorować, malować twarze, naklejać naklejki, układać puzzle, łączyć w pary, jeść łyżką i widelcem /nożem też tylko jej nie dają :)/ i milion rzeczy. I ja to wiem. I cieszę się, że ktoś też to zauważa. A mimo to, mimo, że nie odstaje od starszych dzieci to dalej traktują ją jak małą dzidzię. A Ona czasami się buntuje - ja sama, ja sobie poradzę !! a czasami się poddaje - pani mnie kalmiła zupką.
Ech. Przedszkole.


A poza tym to kaszlemy równie pogodnie jak dwa tygodnie temu.
Z chwilową załamką na zapalenie ucha - fałszywy alarm.
Byle do przodu.

:)

sesja dla Taty




:D
Na urodziny sesję sobie zrobiłyśmy.
Taty urodziny.
A to było jakiś czas.
Wstyd się przyznać, że zapomniałyśmy mu pokazać.
;)

Buziaki.

hit ostatnich dni

Marzenie prawie trzylatki.

Mamusiu, będę miała tati KOMPUTERZYK !?!

Hmmm ?!?

Będę na nim tlitała /klikała/
i dlała /grała/
i będę miała tatą małą miśtę /myszkę/.

Tatooooo.... !!!!

Zaczyna się ;D