23 listopada 2010

Z ostatniej chwili.

Chore dziecko na noszach.
Ja myślałam, że w łóżeczku. Ale nie.



Czyli malowanie po balonach. Inwencja własna przy ciepłocie ciała 39 stopni C.
Rodzice też są.




Choroby ciąg dalszy.

7 komentarze:

http://anetanatalia.wordpress.com pisze...

fajnie, że mimo choroby inwencja Wam dopisuje. gdyby jednak pomysłów zabrakło - polecam pomyskowo.blogspot.com - ja tam zawsze znajdę coś inspirującego dla Małej :)

kacha pisze...

dużo zdrowia dla Hani

Magdalena Wojcieszak pisze...

oj duzo zdrowka dla Hani, super balonowe rysunki!!!

Delie pisze...

Zdrowiejcie!

Anonimowy pisze...

Ojej, Znowu choróbsko u Was gości? Zdrowiejcie szybciutko!

Gosia z Haniutkiem

Kaja pisze...

dawno nie zagladalam d Was, wpadam dzis i... o rany!!!!!!!!!! jaka ona jest sliczna!!!!!!!!!!! i fantastycznie ją ubierasz :D

kala pisze...

dzięki za wszelakie słowa :)